T.W T.W
115
BLOG

Szczeciński Hyde Park 23.XII 1970 – 21.I.1971

T.W T.W Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Strajk grudniowy nic nie zmienił, ustnej umowy zawartej z ludową władzą nie miał kto wyegzekwować.
fot. IPN
fot. IPN
Lokalny aparat partyjny nie przedstawił przekonującej wersji wydarzeń z 17 grudnia, w związku z czym nie było mowy o wzięciu odpowiedzialności za decyzje, które doprowadziły do rozlewu krwi. Starzy, całkowicie dyspozycyjni wobec władzy zakładowi działacze partyjni oraz związkowcy z wpisanej w system Centralnej Rady Związków Zawodowych, wrócili do wcześniejszych schematów działania. To, że „idzie nowe”, poczuć można było poprzez społeczny ferment i różnego rodzaju niepokoje generowane przez robotników którzy uświadomili sobie, jaką siłę daje im strajk okupacyjny. To oni stali w awangardzie zmian, szczecińska inteligencja „mająca niemal wyłącznie rodowód marksistowski” była bierna, minie wiele lat, zanim powstanie opozycja polityczna typu KOR czy ROPCiO.

Wigilia roku 1970 wypełniona była dyskusjami w gronie najbliższych na temat tego, co się stało. Aktyw partyjno-związkowy ślący hołdy dla nowej „ekipy Gierka”, nadal pozostał wyizolowany od robotników, nie reprezentował ich interesów i w żaden akceptowalny dla zainteresowanych sposób nie ustosunkował się tego, co się stało, czyli pierwszego strajku generalnego w PRL. Wszyscy uczestniczący w strajku bali się odpowiedzialności, zapowiadano również konsekwencje wobec członków partii w nim uczestniczących. Już 28 grudnia I Sekretarz KW PZPR Antoni Walaszek, powszechnie uważany za odpowiedzialnego za rozlew krwi, przedstawia członkom kierownictwa struktur partyjnych w „Warskim” interpretację „wydarzeń”. Referuje przebieg VII plenum KC PZPR, czyli zmiany w kierownictwie partii oraz instruuje działaczy o taktyce działania. Polegać ma ona na „konsultacjach w gronie aktywu partyjnego” oraz, co okazało się brzemienne w skutki, „organizowaniu poparcia czynem dla nowego kierownictwa”, w ramach ogólnopolskiego planu nowej ekipy. Nikt nie uwierzył deklaracjom A. Walaszka, które złożył na omawianym posiedzeniu Komitetu Zakładowego PZPR w „Warskim” 28 grudnia, mówiącym o zaniechaniu rozliczania winnych. Deprymujące było unikanie przez niego odpowiedzialności za 17 grudnia. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, że z jednej strony struktury władzy czuły się zagrożone faktem niedawnego powstania niezależnych od nich struktur strajkowych, z drugiej strony robotnicy bali się odpowiedzialności za swoje zaangażowanie w protest. Wydaje się, że nie chodziło tu o odpowiedzialność karną, raczej o zablokowanie awansów, nagród, podwyżek, przesunięcia na gorsze stanowiska pracy itp. Pierwszy „czyn produkcyjny” podjęto w „Warskim” już 29 grudnia. Tego samego dnia w 27 największych zakładach pracy w Szczecinie nastąpiły zebrania „aktywu partyjnego”. Oczekiwane zmiany w płacach, deklaracje pomocy socjalnej i mieszkaniowej, polepszenia warunków pracy nie następowały. W aresztach była jeszcze masa ludzi, stoczniowcy, których pobito w czasie zatrzymań opowiadali o brutalności milicji, goleniu włosów w aresztach. Wzrasta potrzeba ukarania odpowiedzialnych, do czego władza się nie spieszy. Tymczasem w „Warskim”, który był centrum strajkowym, nie dopuszcza się do odbywania większych wieców robotników, wszystkie problemy administracja próbuje rozwiązać zakulisowo. Według Lucjana Adamczuka, stoczniowego socjologa, niezwykle zaangażowanego w sprawy robotnicze, który w kolejnym strajku zostanie „doradcą i ekspertem Komitetu Strajkowego”, czas „od 23 XII 1970 do 10 stycznia 1971 charakteryzuje się raczej postawą pasywną załogi i narastaniem napięcia”. 5 stycznia w Filharmonii Szczecińskiej spotyka się aktyw wojewódzki, na miejscu jest wicepremier J.Szydlak, dzień później lokalne władze debatują w Stoczni Remontowej „Gryfia”. 7 stycznia trwają narady aktywu kilku dzielnic miasta. W tygodniu bezpośrednio po świętach wzmiankowany L. Adamczuk i W. Adin agitują za otwartym zebraniem stoczniowej POP, dostają zakaz wstępu na teren zakładu (Witold Adin „Jeden” jest jednym z ciekawszych działaczy partyjnych na terenie „Warskiego”, to on pożyczał pisma Lenina Edmundowi Bałuce, który zostanie radykalnym przywódcą robotniczym). - Największe pretensje ludzie mieli do Walaszka: że uciekł z komitetu, że nas nie przyjął. Nawet członkowie partii domagali się, żeby go usunąć - mówi Bałuka.

więcej

T.W
O mnie T.W

Analityk obszaru postradzieckiego, europejskie rynki energetyczne, polski system polityczny. Współpracuje z Fundacją Instytut Badań i Analiz Politologicznych w obszarze analiz i publikacji politologicznych. Charakteryzuje się brakiem nieufności do pracy nie narzucanej zewnętrznie. Opinie prezentowane na tym blogu są tylko i wyłącznie poglądami autora.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura