We wtorek 23 lutego na Kubie zmarł w wyniku protestu głodowego Orlando Zapaty Tamayo. Ten czterdziestodwuletni mężczyzna, został w 2003 roku skazany na trzy lata więzienia, następnie w związku z nieposłuszeństwem przedłużono mu wyrok do 35 lat. Główna przyczyna protestu to nieludzkie warunki w jakich przetrzymywani są więźniowie polityczni na Kubie, ale de facto był to protest wymierzony przeciwko dyktaturze. Tamayo odmawiał noszenia więziennego ubrania, w trwającej od grudnia głodówce strażnicy i lekarze pod przymusem wstrzykiwali mu środki odżywcze. Możemy sobie wyobrazić ich uśmiechnięte dobrze opłacane mordy, wszak doprowadzenie do głodowego wyniszczenia człowieka a następnie wyratowanie go to specjalność kubańskiej dyktatury. Kiedy Tamayo podjął decyzję że poświeci życie w walce z dyktaturą, może kiedy wszyscy bawiliśmy się sylwestrową nocą?. Co oprócz strasznego bólu czuł, widząc i czując iż jego mięśnie, organy wewnętrzne zostały całkowicie zniszczone?Tamayo pod koniec swojej 85 dniowej głodówki został przeniesiony z więzienia do szpitala w prowincji Camaguey,można sobie wyobrazić warunki tam panujące, następnie przetransportowano go do Hawany, tam zmarł. Według Archivo Cuba od 2005 w więzieniach kubańskich "udokumentowano co najmniej 97 przypadków śmierci z powodu samobójstwa, braku opieki medycznej i niezgodnych z prawem egzekucji" .Czterech uwięzionych kubańskich dysydentów od środy prowadzi protest głodowy, dołączą do nich dwie osoby na wolności. Co możemy zrobić my europejczycy, powinniśmy wiernie wspierać Zapatero i jego uczniów typu Napieralski, wszak pośrednio również na ich dłoniach jest krew tych ludzi, to również ich "zniuansowana" polityka do tego doprowadziła.