bartek123 bartek123
250
BLOG

Rozmowa między Kaczorem, wójtem i Orbanem

bartek123 bartek123 Polityka Obserwuj notkę 2

Rozmowa między Kaczorem, wójtem i Orbanem (w Pieninach) - Wersja audio w wykonaniu autora -https://www.youtube.com/watch?v=GYt4wcuJqBw 

 

W piątek kaczor zdecydował

Że nie będzie się już chował

I dla zdrowia polskiej nacji

Raz użyje dyplomacji!

 

Wezwał więc Waszczykowskiego

I nakazał by do niego

Przybył Orban incognito

Z misją cicho szyto krytą.

 

- Powiesz tak! Partyjni wodze

Się zdenerwowali srodze,

Zawiedzeni są Brukselą,

Wiec tu jeszcze przed niedzielą

We dwóch dobrze się naradzą

Jak jej granat w kuper wsadzą!

Gdy Tusk będzie się wymykał

Poszczujemy nań Anglika.

Niby jak na imieninach

Się spotkamy gdzieś w Pieninach.

 

By mu głębiej wleźć troszeczkę

Waszcz coś wspomniał o Owieczce.

Kaczor wściekły; - Seksu nie chcę!

Politycznie się dopieszczę!

 

Waszcz wyjaśnia;

      - Owca ona

Zwie w Pieninach się Zielona,

To jest knajpa gdzie spotkanie

Może być zaplanowane.

Są pierogi, dobre winko…

Nic wspólnego ma z dziewczynką!

 

- Zaraz!– kaczor tu mu przerwie

- Może warto mieć w rezerwie

Tak dla Węgra jakieś ciało?

Piękną Polkę?

Waszcz nieśmiało;

- No to… może by… premiera

Tam zaprosić…

- O cholera!

Kaczor Waszcza okiem zmierzył

I pomyślał;

       – Kto uwierzy

Że mam tek zdolnego człeka

Co awansu się doczekał.

I powiedział;

– Dobra rada!

Ona się do tego nada.

Teraz właśnie zrozumiałem

Po co właśnie ją wybrałem!

Może Anglik też się skusi?

To się łatwiej nam go zmusi

By tam kasę dostawali

Ci co na nas głosowali!

Oficjalnie ogłoś wszędzie,

Że to wójt tych Łapszów będzie

Gospodarzem, no a ona

Jest przez niego zaproszona

By przedstawić wielkie plany

Dla tej gminy ukochanej!

Wpieprz ją  z wójtem do alkowy

By nie zawracała głowy.

Z chłopem będzie już rozgrzana

Gdy dopuszczę jej Orbana.

 

Więc w sobotę, już od rana

W dzień świętego Mikołaja

Orban z Kaczką się spotkali

Oto jak se pogadali:

 

Węgier przedstawił stanowisko.

- My musim z Ruskiem! I to wszystko

Co mam ci dziś do powiedzenia!

Ta Unia już nie do zniesienia!

Z tym twoim Tuskiem czy bez niego

Jest niczym już dla kraju mego!

 

Jarek trzepotał powiekami.

Jedno miał z głowy, że z Węgrami

Będzie się dobrze Unię kiwać,

I autorytet jej podrywać.

 

Lecz plany miał o wiele szersze

Więc gadać zaczął jakby wierszem

By rangi nadać swej przemowie,

Skuteczniej mieszać w Węgra głowie.

 

- Mój bracie Węgrze! Rzecz z Ruskami…

Ta zawsze jeszcze jest przed nami.

Bo by załatwić tego Tuska

Dam nawet Putinowi dupska.

Ale ja mam chytrzejszy plan,

Więc mnie posłuchaj chwilę pan!

 

Mam tu ministra, Antka w rządzie

Co wnet taktyki moc posiądzie

By na wojenkę poprowadzić

I aż na Kremlu nas osadzić!

 

Na ruskiej ziemi po wypadku

Mamy tam trochę złomu w spadku.

Rusek nam nie chce oddać wraku,

Więc mamy pretekst by Polaków

Znowu na Smoleńsk ten wyprawić

Od Ruska świat ten znów wybawić!

 

Batory przecie, syn Węgrzyna,

Jako król Polski już wyrzynał

Te ruskie wojsko jak barany

I zburzył dumne Pskowa bramy.

 

Piłsudski także Smoleńsk zdobył!

Wielką w historii sprawę zrobił!

A że mu trochę pomógł cud

To bez znaczenia! Polski lud

Dziś ze mną, z wodzem cud odprawi!

Rydzyk to przecież łatwo sprawi!

 

Węgier zasromał się serdecznie.

Głupota przecież martwi wiecznie,

Ale nic złego nie powiedział

Tylko przy ruskich cicho siedział

I choć pierogi te troszeczkę

W gardle mu stały, to wycieczkę

Do kaczej jamy uznał też

Za pożyteczną. Jak ten zwierz

Pod celną lufę myśliwego

Kaczor się stawił ranka tego.

 

I rzekł mu – Jarku! Polski bracie!

A czy armaty jakieś macie,

By tego Ruska w gaciach puścić

I do tragedii nie dopuścić?

 

Jarek – To rzecz nie wszystkim znana,

Więc zaprosiłem tu waćpana,

By tajne moje plany zdradzić

I tu z waćpanem się naradzić.

.

Antek chce posiąść atomówkę!

I spuścić na Putina główkę!

Rzecz prosta! Jutro jest niedziela

Wiec Antek już do Izraela

Jedzie! Tam powie: - Żydzi moi

Niech więcej was nie niepokoi

Antysemitów banda nasza!

Od jutra oni już w kamaszach!

Pod me rozkazy wprowadzeni

I na wiek wieków uciszeni!

 

Żyd, Polak.. nawet u Andersa

Była to zawsze linia pierwsza.

Andersa córka senatorem

Jest teraz u nas, więc pogromem

Już Żydów straszyć nie będziemy

Gdy od was bombkę dostaniemy!

A że ten Rusek dla was groźny

Wie o tym i w Knesecie woźny,

Więc my z tą bombką Ruska spławim

I Izraela też tym zbawim.

 

Węgier miał niewyraźną minę

Ruskie pierogi w gębie żuł

I szukał jaką by przyczynę

By się nie wpuścić w kaczy dół.

 

Rzekł więc: - Mój polski panie bracie,

A czy pomysły jakieś macie

By układ o rozprzestrzenianiu

Jakoś ominąć? Bo w twym kraju…

 

Przerwie mu Kaczor – To jest sprawa

Już załatwiona wobec prawa!

Antek ma wszak immunitety

Więc może celnik mu niestety

Nadmuchać, gdy tę bombkę przecie

Przewiezie w swojej toalecie!

Rozprzestrzenianie? Nie ma mowy!

Bo komu przyszłoby do głowy,

Że z kibla ją posiadacz nowy

Do arsenałów atomowych

Weźmie po cichu. Szyto, kryto!

 

Orban powiedział: - Ale mi to

Dość ryzykowne się wydaje.

Rosja to przecież wielkie kraje,

Jak atomówkę rzucić można?

Ze sprawą tą trza być z ostrożna.

 

Jarek się obśmiał! Miał odpowiedź.

- Bracie Orbanie! Więc się dowiedz,

Że mamy u nas gdzieś w powiecie

Chłopa co najsilniejszy w świecie!

Zwie się tak jakoś… Puzianowski

W sołdaty się go weźmie z wioski

I on tą bombkę rzuci tam

Gdzie właśnie jemu rozkaz dam!

A gdyby tego było mało…

….Kilku młociarzy się zebrało

Najlepszych w świecie kulomiotów

Więc nie zapomnij także o tym,

Że oni też coś rzucić mogą.

To mój plan B jest swoją drogą!

 

- A potem? –Węgier się zapyta.

- Potem? Ja carem będę już

I Ruś na zawsze jest podbita

Masz wątpliwości? A więc cóż?

 

- Nasz carze in spe jeszcze chwila!

Węgier ostrożnie się wychylał.

- A co z narodem ruskim w głodzie?

On się nie wkurzy tak na co dzień?

 

- Ta sprawa z dawna załatwiona!

W rządze na Kremlu się wykona

Zmian kilka! Główna… plan zdradziecki…

Od gospodarki Morawiecki

Ministrem będzie i odmiana

Na lepsze jest zaplanowana!

Bogactwo w Polsce i na Rusi

Po prostu zapanować musi!

 

- A z tą Kagebe? –Orban spyta.

Kaczor odpowie: - Znakomita

Ekipa jest zaplanowana!

Tu spojrzał władczo na Orbana

I sekret kaczy cicho zdradził:

- Tam Ziobrę mego się posadzi!

I Stalin nie miał tak dobrego

Rakarza bardzo wytrawnego.

A w Kursku… telewizję zrobię

Bo też mam na to pomysł w głowie!

Ja se Kurskiego wychowałem

I tam też go zaplanowałem.

 

Węgier się spocił, kark wycierał,

Kaczor pomyślał: - O cholera!

Czyżby za duża dawka była

Koncepcji… i go przestraszyła?

 

Więc chciał go wysłać do alkowy

By mógł odpocząć od rozmowy

I z Szydłem tam się zrelaksował

Tak jak to z Waszczem zaplanował.

 

Ale… O zgrozo! Coś się stało

Co chytry plan skomplikowało!

 

W drzwiach się pojawił wójt! Chłop wielki

Miał jeszcze nie dopięte szelki,

Włosy zmierzwione, w oku błysk

Jakby chciał komuś wyrżnąć w pysk.

 

- Który tu prezes jest od rządu?

 

Kaczor zbaraniał. Wągier skrewił.

Temu by tu się nikt nie zdziwił,

Bo z miny wójta wiedział już

Że mrdobicie jest tuż tuż.

 

Orban przez okno się salwował.

Rower, co stał tam gdzieś u płotu

Porwał, i nie żałując potu

Do samolotu pedałował.

Po chwili już się w chmurach schował.

 

Kaczor pod stół wlazł, lecz po chwili

Z cichym pytaniem się wychylił:

- A pan, przepraszam, z jakiej grupy

Jest politycznej?

                          - Ja? Kukiza

I pana redaktora Gmyza!

My narodowcy silni w świecie

Tu w wiosce tej, jak i w powiecie!

My naród polski, a z narodem

Pan nie zadzieraj! Wezmę głodem!

 

- Więc sojusznicy z dawna moi!

Coś pana w Polsce niepokoi?

- Tak! –wójt musiał być stanowczy.

- Pan tu paktujesz w naszej Owcy

A ona, Szydło odstawiana

Jest od rządzenia! Proszę pana,

Ja dziś dogłębnie ją poznałem

I to dogłębnie przemyślałem.

On ma rządzić w Polsce już

I nie ustąpię! Ani rusz!

 

- W Polsce… jak w Polsce -kaczor powie

- Pan wiesz? Ja taki plan mam w głowie,

By od dziś właśnie ta dziewczyna

Była królową… tu, w Pieninach!

Zamek w Niedzicy… rezydencja!

A gdy nastanie ma kadencja

Na Kremlu, wtedy właśnie ona

Na Wawel będzie przeniesiona!

I rządzić będzie… Madziarami,

Czechami, nawet Słowakami,

A gdy Europę już podzielę

To dam jej Niemcy i Brukselę!

Merkel do lochu! Tusk do lochu!

Ale pan pomyśl! To po trochu

Zagarniać trzeba, rząd po rzędzie,

Aż tu królową Polski będzie!

 

- Królową Polski? –wójt oniemiał

I orczyk co go w garści trzymał

Wypadł mu z garści.

                                   - Panie wielki!

Tu se poprawił trochę szelki..

- Pan, panie prezes….! Masz człowieku

Ty dla nas plan… na wiek wieków!

Więc z nami zgoda! Gdy królową,

Ta Szydła Pierwsza…! Swoją drogą

O tobie różnie mówią ludzie.

Nikt więc w tym z KOD-u polskim  brudzie

Cię nie rozumie… Panie Nasz!

Poparcie narodowców masz!!!

 

Kaczor wyczołgał się spod stołu.

Z wójtem ściskali się pospołu

Śpiewali pieśni narodowe

I dalej wiedli swą rozmowę…

O Polsce, szydle, innych sprawach,

O z krzyżem, z godłem tych zabawach,

Jak opozycję da się zniszczyć

I wszystkie wspólne plany ziścić…

 

A Polska?

                  Się zastanawiała

W jakie to szambo się dostała.

Śmieszne? – Nie śmieszne drodzy moi

Bo kaczor z wójtem mogą zgnoić

Marzenia o Ojczyźnie nasze

I je utopić w szambie kaczym!

bartek123
O mnie bartek123

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka