Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd
782
BLOG

JEDNA Z WIELU HISTORII O EDUKACJI DOMOWEJ...

Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd Rozmaitości Obserwuj notkę 15

Ludzie kształcą dzieci w domu z wielu powodów. Moja koleżanka zdecydowała się na tę formę edukacji po operacji przeszczepu u jej męża. Lekarz zasugerował, żeby nie posyłali dziecka do przedszkola, bo wtedy codziennie przynosiłoby do domu zarazki. I tak już zostało. Druga moja koleżanka zabrała syna ze szkoły, bo władze szkolne sugerowały, że chętnie by się go pozbyły. Edukację domową często więc dyktuje życie. To chyba dość nieznane, że czasem ludzie są niejako postawieni przed tym wyborem, a niekoniecznie się tego wyboru domagają. Dla mnie domowa edukacja stała się formą stabilizacji życia i zbudowania prawdziwego domu, których mi brakowało. Głównie z powodu częstych zmian miejsca zamieszkania.
Nie wiem, czy zafascynowała mnie ta forma kształcenia bardziej niż sami ludzie. Raczej ci drudzy. Te wszystkie kobiety, które prowadzą dom, wychowują gromadkę dzieci i do tego same organizują ich kształcenie, wzbudziły mój ogromny podziw.

Wybraliśmy z mężem zgodnie edukację domową, gdyż czuliśmy, że będzie to dobre dla naszej rodziny, zapewni nam bliskość i szczęśliwe dzieciństwo naszemu dziecku. Były też inne, drugorzędne powody.
Czy warto ten temat nagłaśniać?

Powinniśmy mieć możliwość przedstawiania edukacji domowej, bo temat jest wart zastanowienia. Powinni o niej mówić ludzie szczęśliwi, którzy swoim entuzjazmem będą potrafili trafić do innych. Oni są w stanie pokazać własnym przykładem, że ich dzieci są wesołe, szczęśliwe i mądre.
Mam znajomych kształcących domowo w różnych krajach, wielu z nich to Polacy. Osobiście znam też wiele rodzin kształcących dzieci w domu. Są wśród nich dzieci strasznie gadatliwe, bardzo wesołe, wyjątkowo bystre, wrażliwe, odważne, trochę nieśmiałe... Po prostu różne. Ich "dostosowanie" do życia na rozmaitych poziomach też się pewnie jakoś różni.

Jak wygląda typowy dzień?
Zależy to od rodziny. Każdy dzień w edukacji domowej jest inny, ale częścią wspólną jest czytanie. Nie ma dnia, w którym czegoś by się nie czytało. Kształcenie w domu staje się dużo łatwiejsze, kiedy człowiek osiągnie wewnętrzny spokój, kiedy zrozumie, że nie ma gdzie pędzić, że nie robi nic złego, kiedy mama zaufa sobie, że osiągnie porozumienie z dzieckiem. Potem wystarczy książka i człowiek. To łatwe i trudne zarazem. Nie każdy potrafi to zrobić. Czasem zabiera to trochę czasu. Przekonywać do tego się raczej nie da.
Każdy ma też jakieś kryzysy w życiu i większość z nas wypracowuje sposoby radzenia sobie w sytuacjach, w których jest nam ciężko. Wielu osobom pomaga jeżdżenie na zjazdy edukacji domowej, czasem wystarczy telefon czy wyjście do koleżanki, albo przerwa od kształcenia domowego na parę dni. Rodzice muszą się wzajemnie wspierać.

Czy są jakieś minusy?
Potencjalnymi negatywnymi stronami edukacji domowej są zapewne wychowawcze błędy rodziców, niekoniecznie związane z organizacją samej nauki, ale z kształceniem charakteru dziecka. Czy jednak ktokolwiek z rodziców może tego uniknąć? To nie łączy się bezpośrednio z edukacją domową. Pewnie się zdarza, że ambicje rodziców przerastają ambicje ich dzieci i wymagają oni zbyt wiele, albo na odwrót, zbyt mało. To jednak też może się zdarzyć w rodzinach "szkolnych". Chyba jedyną niedobrą rzeczą, którą czasem da się zauważyć, jest to, że rodzice z edukacji domowej bywają trochę zarozumiali w stosunku do rodziców posyłających dzieci do szkoły. Trzeba się tego wystrzegać.

Czasem zdarza się, że dziecko chce wrócić do szkoły...
O ile się nie mylę, rzadko się to zdarza. W dwóch takich znanych mi sytuacjach dzieciom brakowało kontaktów z rówieśnikami. Mieszkały na odludziu i widocznie miały potrzeby, których nie dało się zaspokoić w edukacji domowej. Wydaje mi się, że ważne jest, aby dzieci rozumiały, dlaczego nie chodzą do szkoły. I tu każda rodzina ma swoją historię. Kiedy kształcenie domowe jest zupełnie inne od szkolnego, inny jest proces dochodzenia do wiedzy, doświadczania i rozumienia świata i siebie. Wierzę, że w edukacji domowej ta droga jest lepsza i bardziej nas zbliża do osiągnięcia szczęścia.               

Historię spisała Anna Kopeć

kontakt email: knp@knp.lublin.pl Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości