Engin_Akyurt/Pixabay
Engin_Akyurt/Pixabay

Zamykają porodówkę w Jarocinie "Początek końca szpitala"

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 7
Szpital powiatowy w Jarocinie od listopada zamyka porodówkę i oddział noworodkowy. Pracę straci kilkanaście położnych i pielęgniarek, a kobiety w ciąży będą musiały rodzić kilkadziesiąt kilometrów dalej. Samorząd tłumaczy decyzję ogromnymi stratami i demografią, ale lokalne władze ostrzegają: to może być początek likwidacji całego szpitala.

Położne alarmują: „To zagraża zdrowiu pacjentek”

Od 1 listopada szpital powiatowy w wielkopolskim Jarocinie zamyka oddział ginekologiczno-położniczy oraz noworodkowy. Pracę straci 16 pielęgniarek i położnych. Zdaniem starosty jarocińskiego Mariusza Stoleckiego, decyzja ta była nieunikniona. Burmistrz Jarocina twierdzi natomiast, że to dopiero początek likwidacji całej placówki.

Położne i pielęgniarki wystosowały apel do władz Jarocina i lokalnych samorządowców z prośbą o pomoc. Podkreślają, że zamknięcie oddziału porodowego oznacza, iż kobiety w ciąży będą zmuszone dojeżdżać do Kalisza, Pleszewa czy Ostrowa Wielkopolskiego – często kilkadziesiąt kilometrów dalej.


Ich zdaniem w sytuacjach nagłych może to zagrażać zdrowiu i bezpieczeństwu pacjentek. “Obowiązkiem samorządu, władz powiatowych i gminnych jest ochrona dostępu do opieki medycznej i wspólne poszukiwanie rozwiązań, a nie ich unikanie poprzez likwidację oddziałów” – argumentują.

Finansowa przepaść: 5 mln zł straty rocznie

Według władz powiatu decyzja wynika przede wszystkim z fatalnej kondycji finansowej placówki.

– W bieżącym roku oddział wygenerował już straty w wysokości 2,5 mln zł za pierwsze półrocze. Mimo podjętych starań, jak reorganizacja grafików, zmniejszenie liczby łóżek i liczby godzin pracy niektórych pracowników do trzech czwartych etatu – na oddziale nie ma żadnej poprawy finansowej. Szpital zakończył rok 2024 z długiem w wysokości 4 mln zł. To jest mniej, niż potrafi wygenerować tylko oddział ginekologiczno-położniczy. Dzieje się tak dlatego, że np. oddział internistyczny wypracował 3 mln zł zysku – tłumaczy Beata Walczak-Silińska, prezes szpitala.

Dyżury pełne położnych i… 31 lutego w grafiku

Starosta Mariusz Stolecki przyznaje, że próbował rozmawiać z personelem o ograniczeniu kosztów.

– Mówiłem, że lepiej jest zarobić mniej, ale mieć stabilność. Tymczasem okazało się, że panie zlekceważyły to zalecenie i wszystkie stawiały się na dyżurach. W trakcie kontroli na oddziale okazało się, że np. jedna z położnych rozliczyła sobie godziny za pracę w dniu 31 lutego. Nie generalizuję i nie twierdzę, że wszystkie tak robiły, ale takie nieuczciwe praktyki też wpływają na mnożenie zadłużenia i budzą wątpliwości co do wspólnego dbania o wyjście z kryzysu – powiedział.

Dodał również, że szpital nie jest wiarygodnym partnerem dla żadnego banku – kredyty poręczał powiat.

– Ale banki ostrzegły nas, że musimy się zastanowić, czy nasze ratunkowe działania zmierzają w dobrym kierunku, bo musimy pamiętać, że na utrzymaniu mamy inne jednostki – podkreślił.

Wysokie pensje, roszczenia i procesy

Koszty funkcjonowania oddziału zwiększyły się także w związku z rosnącymi wynagrodzeniami.

– Położna zarabia od 10 do 14 tys. zł brutto – informuje starosta.

Do tego dochodzą koszty związane z błędami medycznymi.

– Wyroki nie są jeszcze prawomocne, ale już wiemy, że np. w przypadku jednej ze spraw będziemy musieli wypłacić pokrzywdzonej rodzinie, włącznie z odsetkami, kilka milionów złotych odszkodowania – dodaje Stolecki.

„ Początek końca szpitala”

Według opinii biegłego rewidenta, jarociński szpital znajduje się na skraju upadłości. Podczas majowego konwentu Starostów Województwa Wielkopolskiego wyrażono obawy, że jeśli rząd nie zmieni ustawy o wynagrodzeniach pracowników medycznych, to podobny los czeka inne placówki.


Swoje obawy wyraziła również burmistrz Jarocina.

– To, co obecnie dzieje się w jarocińskim szpitalu, jest właśnie początkiem jego likwidacji. Jestem tym faktem zaniepokojona – powiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Coraz mniej porodówek w regionie

Z danych wielkopolskiego oddziału NFZ wynika, że porodówki znikają z mapy regionu. Długotrwale zawieszone są oddziały w Złotowie, Nowym Tomyślu, Rawiczu i – od 6 lipca 2025 roku – także w Turku. W 2020 roku zlikwidowano oddział położniczy w Czarnkowie, w 2023 roku – w Wągrowcu. Dziś w Wielkopolsce działa jeszcze ponad 30 szpitali.

Tomasz Wypych

Fot. Szpital Powiatowy w jarocinie zamyka porodówkę, Engin_Akyurt/Pixabay

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj7 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości