Dyskusja o przyszłości polskiej prawicy z udziałem gości – prof. Nowaka i p. Brauna, która odbyła się pod koniec sierpnia w Wiśniowej Górze, skłoniła mnie do postawienia otwarcie tytułowego pytania.
Prawie każdy z polskich wolnościowców coś zawdzięcza p. Korwin-Mikkemu. Jego celne felietony czy brawurowe występy w mediach przyciągnęły naszą uwagę i przyczyniły się do wyrwania z okowów socjalistycznego myślenia. Jednakże z upływem lat i nabieraniem „rozumu” widzimy coraz jaśniej pewne ograniczenia działalności JKM oraz ich negatywne skutki. Sam p. Janusz też ma tego doskonałą świadomość – przyznał, że ponosi główną winę za to, że UPR jest postrzegana jako partia wroga kobietom (a to przecież statystycznie połowa elektoratu), uznał za swój grzech sojusz z tonącym LPR-em, który zniechęcił do nas najbardziej ofiarnych sympatyków. Można by jeszcze sporo dorzucić do tej listy, ale i te przykłady są aż nadto wymowne.
W dyskusji wyłoniły się jeszcze dwa ważne wątki – niesamowita zdolność JKM do obrażania i zrażania sobie ludzi. Gdy prof. Nowak wspominał o p. Ziobrze, JKM przez nikogo niepytany natychmiast okrasił go mianem ”hitlerowca”. Prof. Nowak był zaproszony w charakterze gościa i już z tego powodu nie wolno było tak go potraktować. W polityce trzeba umieć porozumieć się i współdziałać z ludźmi, z którymi nas wiele dzieli. Inaczej jest w środowisku religijnym – tu wierność Prawdzie Objawionej wyznacza jasne granice dialogu i współpracy. Pomieszanie tych podejść szkodzi zarówno religii, jak i polityce – przeniesienie politycznego zwyczaju szukania wspólnej płaszczyzny i tzw. konsensusu do sfery religii legło u podstaw bezideowego ekumenizmu, a zastosowanie sztywności dogmatycznej w polityce prowadzi do izolacjonizmu, podziałów - politycznego ”sekciarstwa” - i w konsekwencji do triumfu naszych wrogów.
JKM ma też niebywałą zdolność do zrażania do UPR kolejnych grup potencjalnych wyborców – podczas stosunkowo krótkiej dyskusji udało Mu się sprytnie zboczyć z tematu i całkowicie niepotrzebnie wypowiedzieć bardzo kontrowersyjną tezę o dzieciach tzw. meneli. (Został za to zaraz skarcony przez p. Kotwickiego ze Wschowy – notabene naszego wiernego czytelnika.) W trakcie kampanii wyborczej taka uwaga może skutecznie pogrążyć kilkutygodniowy wysiłek setek ludzi.
JKM w sposób niezrozumiały dla naszego elektoratu chwali gen. Jaruzelskiego, broni esbeckich emerytur w ich obecnej wysokości, podczas gdy jednocześnie (na innym wykładzie w Wiśniowej Górze) postuluje w obliczu nadchodzącego kryzysu wypłacać emerytom z ZUS przysłowiową złotówkę, nie przyjmując do wiadomości ich praw nabytych do odpowiedniej do składek emerytury. Grzegorz Braun, także na podstawie tytułu książki JKM „Rusofoby w odwrocie”, postawił tezę „opcji kremlowskiej” pierwszego prezesa UPR. Warto wziąć to pod uwagę.
Podsumowując obserwacje z jednego tylko spotkania, rysuje się hipoteza, że krąg osób, które Pan Janusz przyciąga do UPR, systematycznie maleje (to już dziś prawie wyłącznie nastolatkowie, którzy po krótkim zauroczeniu znikają z naszej orbity), a liczba zrażonych stale rośnie. JKM „nie ma też ręki” do decyzji politycznych. Skutecznie i szybko zraża też potencjalnych politycznych partnerów – dziś już żadna z liczących się sił politycznych nie chce z Nim (a przez to z nami) współpracować. Koncepcja budowania siły partii przez podział też nie da się pogodzić ze świadomością realiów. Jakie jest wyjście?
Zasadniczo są dwa wyjścia z tej sytuacji – dobre i złe.
Złe:JKM pomimo ewidentnego braku kwalifikacji do przewodzenia partią polityczną uprze się przy swoim – doprowadzi do podziału w UPR lub reaktywuje PJKM.
Dobre: JKM „zdobędzie się na wielkość” i odda formalnie (i nieformalnie) stery w partii w lepsze ręce, a sam zajmie się – co wielokrotnie obiecywał – tylko działalnością publicystyczną.
Panie Januszu, życzę Panu wielkości!
Paweł Chojecki
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka