Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd
646
BLOG

NIC STRASZNEGO SIĘ NIE DZIEJE

Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd Polityka Obserwuj notkę 3

Czasami jakieś wydarzenie wywołuje w społeczeństwie emocje, a czasami nie. Niekoniecznie ma to związek z jego znaczeniem. Mecz piłkarski może wywołać duże emocje u wielu ludzi, choć jego wynik nie ma wielkiego znaczenia dla ich życia. Wybory również wywołują emocje w sporej części naszego społeczeństwa. Na pozór słusznie. Niektórzy twierdzą, że decydujemy w nich o naszej przyszłości. Czy jednak nie zakazano by wyborów, gdyby mogły one naprawdę coś zmienić?

Niewątpliwie emocje budzi także na przykład powódź. Dotyczy to zwłaszcza ludzi dotkniętych nią bezpośrednio. Czasu jej trwania uczucia i pragnienia nie mogą ani wydłużyć, ani skrócić. Pewne jest jednak, że woda zawsze w końcu spłynie do morza lub wyparuje. Szkody najczęściej da się w końcu usunąć i będzie można żyć, jak dawniej.
Uchwalenie przez nasz Sejm nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu "przemocy w rodzinie" nie wywołało emocji odpowiadających jej znaczeniu. Owszem, sporo ludzi interesowało się nią. Niektórzy popierali, inni byli skłonni w jakiś sposób przeciwko nowemu prawu zaprotestować, ale większość odniosła się do tego bez emocji. Czym tu się przejmować? W końcu ta ustawa obowiązuje już parę lat i nic strasznego się nie stało. Teraz tylko wprowadzono pewne poprawki.

Sądzę jednak, że z perspektywy czasu okaże się, że to niepozorne zdarzenie wpłynęło na nasze życie bardziej niż katastrofa smoleńska i było klęską znacznie większą niż tegoroczna powódź. Ustawodawcy są jak człowiek piłujący gałąź, na której siedzi. Pracuje ciężko, bolą go ręce, a pot zalewa oczy i nic strasznego się nie dzieje. Ale któryś ruch piłą będzie ostatni…

Pod koniec lat osiemdziesiątych Andrzej Mleczko narysował proroczy obrazek. Przedstawiał milicjanta, który sprawdzał, czy w rodzinie panują demokratyczne stosunki. Co najmniej od roku 2005, kiedy ustawa weszła w życie w swym pierwotnym kształcie, państwo nasze stara się w tym duchu wpływać na życie rodzinne. Z tym, że główną rolę przeznaczono pracownikowi socjalnemu, któremu oprócz stróża porządku pomaga jeszcze psycholog, pedagog i urzędnik. Nowelizacja ustawy zwiększyła ich uprawnienia. Zdaniem pewnych naprawiaczy świata jest to po prostu konieczne. Jak głosi wzniosłe hasło: wszystkie dzieci są nasze. Od lat środki masowego przekazu pochylają się nad ich losem. Wiele z nich nie dojada, bo rodzice kiepsko zarabiają albo muszą mieć na "kieliszek chleba". Ale to drobiazgi, o których szkoda nawet mówić. Matka utopiła swojego syna, bo tak chciał jej kochanek. Wyrodny ojciec zakatował syna na śmierć. Kobieta mordowała swoje dzieci zaraz po urodzeniu. Przecież państwo nie powinno czekać, aż dojdzie do zbrodni!

Niewątpliwie narasta fala bestialstwa. Być może paragrafy w kodeksie karnym nie wystarczą, by uratować zagrożone życie. Ale nie jest to najważniejszy cel tej ustawy. Ci, którzy ją napisali mają sprecyzowane poglądy na to, jak powinno się wychowywać dzieci i chcą przy pomocy państwowego aparatu przymusu narzucić je wszystkim. Żyjemy w czasach tolerancji. Jednak wygląda na to, że pewnych sposobów wychowania dzieci ideologowie powszechnej tolerancji nie zamierzają tolerować.

Zgodnie z ustawą nie wolno sprawić dziecku lania, ponieważ chroni ona nietykalność cielesną i godność osobistą każdego członka rodziny. Jest ona napisana tak, żeby jej zapisy nie pozostały martwe. Administracja państwowa i samorząd terytorialny każdego szczebla mają obowiązek walki z przemocą w rodzinie. Rząd musi stworzyć Krajowy Plan Walki z Przemocą i co roku składać przed Sejmem sprawozdanie z jego realizacji. Zespoły prowadzące tę walkę należy powołać w każdej gminie. Ich zadaniem jest ochrona i wspieranie ofiar przemocy i oczywiście korekcyjno – edukacyjne oddziaływanie na osoby stosujące przemoc. Można wobec nich stosować dozór policyjny, nakazać opuszczenie lokalu zajmowanego wspólnie z pokrzywdzonym albo orzec świadczenie pieniężne na rzecz ofiary.

Na walkę z przemocą w rodzinie przeznaczono całkiem spore środki. Krajowy Plan Walki z Przemocą w Rodzinie powstał i każdy może się z nim zapoznać. Przewiduje on, że liczba sprawców przemocy będzie rosła, a plany są przecież po to, by je wykonywać, a nawet przekraczać…

Nie tylko lanie czy bicie ma zniknąć z życia rodzinnego. Prawnicy rozróżniają trzy rodzaje przemocy – fizyczną, psychiczną i ekonomiczną. Te pojęcia wydają się dość nieprecyzyjne. Czy za przemoc psychiczną należy uznać tylko groźby wobec dziecka, czy wszelką krytykę? A za przemoc ekonomiczną zatrzymanie kieszonkowego czy tylko jego przepadek? Dziecko uważające się za ofiarę przemocy może zgłosić ten fakt policji. Ma ona obowiązek wszcząć w tej sprawie postępowanie. Jak wobec tego rodzice mają wychowywać dzieci? Dobrym słowem i osobistym przykładem. Wtedy nie będą mieli żadnych powodów do obaw. To powinno wystarczyć, przecież człowiek jest z natury dobry…

Dlaczego dobry z natury człowiek bywa bezwzględny i okrutny? Tak został wychowany. Rodzice stosowali przemoc wobec niego, to i on ją stosuje wobec otoczenia. Jeśli wyeliminujemy przemoc z życia rodzinnego, to zniknie ona z życia społecznego i w końcu może nawet spełnią się marzenia wszystkich światłych umysłów i ludzkość przestanie się zabijać? Dla osiągnięcia tego celu tworzy się nowy porządek prawny, w którym nie istnieje władza rodzicielska. Jest to ogromna zmiana, która przechodzi niezauważona.

Prawda jest taka, że władza bez przemocy nie istnieje. Państwowe urzędy i sądy mają władzę, bo istnieją państwowe organy, których zadaniem jest egzekwowanie przemocą ich decyzji. Władza bywa nadużywana. Decyzje urzędów i wyroki sądów są nieraz skandaliczne, a policjanci strzelają nie do tych, do których należy. Mimo to hasło likwidacji państwa nie jest popularne.

Rządzący bowiem nie są postrachem na tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz na tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę. Według Biblii głównym zadaniem władzy jest powściąganie i karanie złych skłonności człowieka i skłanianie go do dobrego. W tym celu musi ona mieć prawo do stosowania przemocy – fizycznej, psychicznej i ekonomicznej. Rodzice zwykle bardziej kochają swoje dzieci niż politycy swój naród. Można zatem spodziewać się, że rzadziej będą nadużywać swej władzy.

Państwa istnieją od kilku tysięcy lat. Kiedyś w zasadzie godziły się z tym, że poza nimi istnieją także inne rodzaje władzy – na przykład religijna czy plemienna. Dla dawnych władców było rzeczą oczywistą, że w pewne dziedziny życia wtrącać się nie należy. W szczególności dotyczyło to życia rodzinnego. Zresztą nie byli w stanie w nie ingerować. Mieli za mało urzędników. Dopiero wiek XX przyniósł ustroje totalitarne. Kojarzą się one z rządami jednej partii, terrorem i obozami koncentracyjnymi, ale ich istotą jest coś innego. Życie ludzi poddane jest w nich wszechobecnej kontroli ze strony państwa. Wyznacza ono standardy i normy zachowania, określa status socjalny obywateli, ustala kierunki, obszary i granice aktywności publicznej oraz kształtuje wzorce życia osobistego. Po prostu władza państwowa chce być jedyną władzą.

Chcąc osiągnąć pewne cele polityczne musimy odpowiednio wychować naród. Im wcześniej zaczniemy, tym lepiej. Hitlerowskie Niemcy i Związek Sowiecki doceniały znaczenie wychowania dzieci i ingerowały w nie w stopniu niespotykanym wcześniej. Jednak nawet tam nie kwestionowano, że rodzice mają władzę nad dziećmi i mogą wymuszać posłuch. To zrobiono dopiero w naszych czasach.

O władzę u nas wciąż walczą jeszcze różne partie, można otwarcie wypowiadać swoje poglądy, nie ma terroru ani obozów, ale skutki zniesienia władzy rodzicielskiej już widać.

Kiedyś tak zwane agresywne dzieci nie były dla systemu oświaty problemem, bo lanie najczęściej było jego rozwiązaniem. Nauczyciel mógł sam dokonać tego zabiegu. Mógł też zawiadomić rodziców, co zwykle miało ten sam skutek. Sytuacja psuła się już, zanim państwo postanowiło walczyć z przemocą w rodzinie. Coraz więcej rzeczy wykonują za nas maszyny. Wożą nas, szyją, koszą trawę, młócą zboże, pieką chleb i zabawiają nas. Maszyny do wychowywania dzieci nie wymyślono, jednak wielu rodziców uchyla się od tego uciążliwego i psującego dobry nastrój obowiązku. Pewną rolę odegrała także kultura. Wymuszanie posłuchu, sprawowanie władzy nad drugim człowiekiem jest dziś postrzegane negatywnie.

Co dziś nauczyciel ma zrobić z dzieckiem, które okrada czy bije rówieśników, a coraz częściej również starszych? Ręki na niego nie podniesie, bo straci pracę. Rodzice coraz częściej nie chcą się angażować. Pedagog i psycholog też są bezradni. Zaprowadzić agresywne dziecko przed sąd dla nieletnich, żeby sędzia je upomniał, czy negocjować?

Na podstawie takich doświadczeń młody człowiek wyciąga oczywisty wniosek. Dlaczego właściwie ma walczyć ze swoimi złymi skłonnościami albo przyjmować napomnienia od kogokolwiek? Przecież nikt mu nie może nic zrobić. Co będzie, gdy dorośnie?

W lutym tego roku dużo pisano o śmierci warszawskiego policjanta Andrzeja Struja. Ośmielił się zwrócić uwagę chuliganom demolującym przystanek tramwajowy i został pchnięty nożem. Może jest związek między tym faktem a walką z przemocą w rodzinie? Co będzie dalej, gdy dorosną wychowane zgodnie z ustawą pokolenia? Nietrudno przewidzieć.

Ludzie nauczyli się już, że zwracanie uwagi rozwydrzonym wyrostkom nie jest bezpieczne. Od czasu do czasu ktoś zachowa się jak Andrzej Struj i spotka go podobny los. Jednak nie tylko przemoc na ulicach będzie rosła, lecz także w rodzinach. W społeczeństwie będzie więcej egoistów. Będą oni mieli dzieci, a to ciężar i kłopot. Jest prawdopodobne, że rodzice – egoiści będą się za to na nich mścić. Przypadki katowania dzieci, które były pretekstem do wprowadzenia ustawy o zapobieganiu przemocy w rodzinie, będą coraz liczniejsze. Spowodują zwiększenie ingerencji państwa w życie rodziny. Przydzieli się więcej funduszy i etatów. Ucieszą się wszyscy prowadzący walkę z przemocą w rodzinie. Walka z mafią jest z pewnością bardziej niebezpieczna. Tylko nieliczni zauważą, że utrudniają życie normalnym rodzinom.

To się nazywa dodatnie sprzężenie zwrotne. Działania, które mają likwidować patologię, powodują jej wzrost. Powoduje to nasilenie tych działań i w konsekwencji dalszy wzrost patologii.

Aby przerwać tę obłąkańczą pętlę, należałoby uznać chrześcijański pogląd na naturę ludzką za prawdziwy. Nie sądzę, by prawodawcy zdobyli się na to. Przyznanie się do błędu jest przykre.

Ludzie rzadko zastanawiają się dziś nad stanem moralności. Może się i pogarsza, ale co z tego? Państwo jest po to, by rozwiązywać nasze problemy. Tylko, czy będzie ono istnieć, jeśli zabraknie ludzi skłonnych uczciwie spełniać swoje obowiązki i walczyć w jego obronie? Podejrzewam, że do naszego narodu pasują już słowa pewnego Rzymianina: Nie możemy już znieść naszych chorób, ani lekarstw, które by nas uzdrowić mogły.

Może rzeczywiście nic strasznego się nie dzieje. Świat daje sobie jakoś radę bez Imperium Rzymskiego. Poradzi sobie też bez Polski czy Unii Europejskiej.

Piotr Setkowicz

kontakt email: knp@knp.lublin.pl Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka