Cechą nadrzędną naszej polityki zagranicznej po śmierci Piłsudskiego jest naiwność. Porównując czas poprzedzający wrześniową katastrofę roku 1939 i kwietniową z roku ubiegłego, trudno oprzeć się bolesnym analogiom.
Po pierwsze, porwaliśmy się w obydwu wypadkach na wrogą wobec sąsiadów politykę, opierając się wyłącznie na alianckich gwarancjach. W 39. były to gwarancje brytyjskie, w roku 2010 - amerykańskie. Samodzielnie nie mieliśmy/nie mamy żadnych szans w starciu z sąsiadami. W obydwu przypadkach zlekceważyliśmy wyraźne sygnały, że nasi sojusznicy tylko wysługują się nami, nie mając zamiaru niczego uczynić dla naszego bezpieczeństwa. Przykładowo w 1939 roku Anglia odmówiła nam udzielenia pożyczki na dodatkowe zakupy amunicji, a we wrześniu 2009 roku USA demonstracyjnie (Westerplatte) pozostawiły nas na łasce tandemu Putin-Merkel i zadały dodatkowy cios, ogłaszając 17 września rezygnację z budowy tarczy antyrakietowej.
Po drugie, zlekceważyliśmy jawne i groźne dowody współpracy naszych wschodnich i zachodnich „przyjaciół”. W 1939 stanęliśmy do walki zbrojnej pomimo zawarcia paktu Ribbentrop-Mołotow , a w kwietniu 2010 zdecydowaliśmy się na wsadzenie do samolotu-pułapki całej naszej elity pomimo jawnego spiskowania strony rosyjskiej z rządową partią niemiecką, co wyraźnie pokazuje niedawno wyemitowany przez Gazetę Polską film „Mgła”.
Po trzecie, po katastrofach - zarówno we wrześniu, jak i obecnie - nie zachowaliśmy się właściwie. Zamiast 17 września 1939 roku wypowiedzieć Rosji wojnę i stoczyć przynajmniej jedną wielką bitwę, która odbiłaby się światowym echem, wydaliśmy rozkaz: „Z Sowietami nie walczyć…”. Łudziliśmy się, że sprawy jakoś się jeszcze ułożą, że Sowieci nie są aż takimi zbrodniarzami, że zechcą wykorzystać naszych oficerów do walki z Niemcami. Po 10 kwietnia nie powiedzieliśmy narodowi i światu głośno i wyraźnie, jaka była przyczyna i jaki był cel smoleńskiej katastrofy. Nie nazwaliśmy zdrajców po imieniu, a zamiast tego stanęliśmy do demokratycznych wyborów, tolerując ich bezkarność.
Wtedy strasznym i niestety zbyt późnym otrzeźwieniem był nagant czy walther czekisty w Katyniu, dziś spokojny głos pani Anodiny…
Paweł Chojecki
PS
Film z uroczystości 10.01.2011 w Lublinie.
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka