Ignatius Ignatius
835
BLOG

Sepultura: Chaos A.D. (1993) - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

Chaos A.D.
Tanks On The Streets
Confronting Police
Bleeding The Plebs
Raging Crowd
Burning Cars
Bloodshed Starts
Who'll Be Alive?! 

Sepultura: Chaos A.D. (1993) - RecenzjaPomimo wielu niesprzyjających czynników Sepultura, ciężką pracą udowodniła sobie i światu, że wszystko jest możliwe, oczywiście odrobina szczęścia odgrywa swoją rolę. W kilka lat zespół braci Cavalery zbudował sobie pozycję czołowych przedstawicieli, szeroko rozumianej muzyki metalowej. Po serii mniejszych i większych sukcesów zespół postanowił zaryzykować i pójść jeszcze bardziej w stronę nowatorskich eksperymentów. Po doskonałej technicznie Arise(1991) zespół zapragnął sięgnięcia po brud i niechlujstwo aby podkreślić jeszcze większą buntowniczość, agresję i przede wszystkim żywe emocje. Nośnikiem powyższych składników miał się okazać mocny wpływ hardcore i punka, większy niż kiedykolwiek. Ponadto zespół postanowił po raz pierwszy odwołać się bezpośrednio do dziedzictwa rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej. Chaos A.D. (1993) wpisuje się też w rozwijający się prężnie groove metal, którego prekursorami był Exhorder i Pantera, Sepultura często wymieniana jako ten trzeci bardzo ważny przedstawiciel, który przyczynił się w powstanie nowoczesnych podgatunków metalu. Najlepiej jest po przesłuchaniu piątej płyty Sepultury od razu odpalić sobie Burn My Eyes (1994) kolegów z Machine Head i wszystko staje się jasne... Nawet te same barwy oba zespoły reprezentowały. Tak a propo piątej płyty, śmiało można powiedzieć, że recenzowany krążek jest tym samym co Black Album(1991) dla Metalliki, totalny besteller, którego sprzedaż liczona jest w setkach tysięcy w samych Stanach Zjednoczonych. Głównym atutem niniejszego krążka jest jego dynamizm i różnorodność, wiele wówczas pomysłów kołatało się w głowach twórców i wygląda na to, że wszystkie te pomysły zebrano i przekuto na trzy kwadranse szalonej wielosmakowej jazdy. W zasadzie każdy powinien znaleźć coś dla siebie, najbardziej usatysfakcjonowani będą fani nowoczesnego thrashu i tego typu wynalazków. W  chwili ukazania album brzmiał niezwykle świeżo i nowatorsko, do dziś trzyma się nie źle, - po prostu przez te wszystkie lata, mnóstwo zespołów powielało na wiele sposobów, to co zostało zapoczątkowane m.in. na tym krążku. Nie muszę dodawać, że wychodziło im to raz lepiej raz gorzej, ale to m.in. Sepulturę obwinia się za wytyczenia drogi dla zjawiska zwanego nu metalem.
 

Z pewnością pierwszym zarejestrowanym rytmem wybitym przez Zyona Cavalery (syn Maxa, który od lat współpracuje ze swoim ojcem w Soufly) jest jego własne bicie serca, które stanowi intro „Refuse/Resist”. Tego typu zabiegi były wówczas bardzo powszechne i należy tu przypomnieć drugą płytę Acid Drinkers z 1991 roku, gdzie słychać śmiech córeczki Litzy (o ile pamięć mnie nie myli) w „W.G.F.S Power”. To właśnie ten album był ukoronowaniem podboju świata. Chaos A.D. (1993) to jedna wielka perkusyjna orgia Igora Cavalery. Ów perkusista jak wiadomo nigdy nie próżnował, ale nie ma co się oszukiwać, odkąd w składzie pojawił się Andreas Kisser, wszyscy rozpływali się nad gitarowym kunsztem. Tym razem prym wiedzie właśnie energetyczna perkusja, która tętni, pulsuje, słowem żyje. Tribalowe wstawki są jeszcze bardziej podkreślane niż na Arise, już nie uświadczymy tak dużo death metalowych wpływów, nowoczesny thrash przejmuje całkowitą kontrolę stylistyczną. Sepultura po wręcz krystalicznej jakości Arise (1991) zainstalował chaotyczne, hardcorowy brud, skandujące, wykrzyczane słowa Maxa bardziej nasiąknięte negatywnymi emocjami niż na poprzednich dwóch krążkach. Pierwsza połowa albumu to potężny zastrzyk energii w postaci samych sepulturowych granatów zaczepnych. Hit goni git: „Refuse/Resist”, „Territory”, singlowy „Slave New World”, to niewiele ponad dziesięć minut nokautującego groove metalu. Perkusyjne kanonady, wyczuwalny ciężki bas, gitary rżną prostymi riffami lub sieją chaos kakofonią nerwowych partii solowych, którym daleko do klasycznego liryzmu poprzedniczki. Rasowy nowoczesny metal, oparty na zmyślnym instrumentalnym kreowaniu atmosfery, transowe rytmy, ciężko strojna gitara, eksperymenty gitarowe, zimny nihilizm. Wykrzyczane buntownicze, lewackie przesłanie bije już praktycznie z każdego utworu, wyświechtanymi sloganami, straszące faszyzmami i innymi rasizmami z częstotliwością polskich mediów po wyborach parlamentarnych.

Najszybszy z trzech wspomnianych jest „Slave New World” zarzynana jak świnia przez Paulo Jr. gitara basowa, krztusi się własną krwią. Jest to chyba najbardziej zbliżony do starszego materiału utwór na płycie. Nagle kawałek urywa się na rzecz ciężkiego i topornego jak samo piekło „Amen”, w którym panuje neurotyczna, duszna atmosfera, deklamacja modlitwy w tle, zagłuszona przez gitarowy zgiełk, niesamowicie ciężki bas i nie lżejsza praca gitar, wszystko pracuje jak szalona maszyna, do tego efekty dźwiękowe w postaci kościelnych chórków w raz z plemiennym rytmem perkusji zniewalają z hipnotyczną mocą.. Wspaniała dawka czystej energii, taki „nowoczesny” metal nawet prawdziwki po latach doceniają.

Sepultura: Chaos A.D. (1993) - RecenzjaZłośliwi mogą powiedzieć, że „Kaiowas” to łabędzi śpiew Sepultury, wspaniały popis płomiennego, radosnego folku. Taki wynalazek ponad dwadzieścia lat temu musiał być nie lada zaskoczeniem. Szybko okazało się, że takie patenty będą powielane na dziesiątkach płyt, oczywiście nie można przesadzać, że to co robiła Sepultura znów było takie odkrywcze. Wystarczy wrócić do oczywistych korzeni heavy metalu i szybko okaże się, że folk pożeniony z ostrym rockiem/ klasycznym metalem praktycznie od zawsze koegzystował. Nie mniej utwór zacny i w bardzo intrygujący sposób urozmaica nam tę nowoczesną płytę. Imprezowy nastrój improwizowanego jammowania, śpiew mew sprawiają, że od razu oczami wyobraźni przenosimy się w bardziej nasłonecznione obszary świata. Elementy etno staną się odtąd znakiem rozpoznawczym dla późniejszych płyt Sepultury. Sam utwór jest też manifestem i hołdem dla dziedzictwa kulturowego Ameryki Południowej. Miło ze strony zespołu, że pochylił się nad tego typu tematyką co kontrastuje z naiwną rebelią poprzednich utworów. Tytuł utworu to jednocześnie nazwa brazylijskiego plemienia Indian (Guarani-Kaiowa) żyjącego w lasach deszczowych. Plemię to akcie rozpaczliwego protestu przeciwko odebraniu przez rząd ziemi ich przodków, popełniło zbiorowe samobójstwo. Śmierć poniosło 900 osób. Zresztą to była nieodosobniona sytuacja, w tym plemieniu ze względu na to, że Indianie Ci nie uwzględniają okresu dojrzewania, już w wieku dwunastu lat, zmuszeni są do samodzielności. To dla wielu młodych ludzi okazuje się zbyt dużym wyzwaniem, z którym nie są w stanie sobie poradzić, przez co każdego roku targają na swoje życie dziesiątki Indian.

Pierwszą połowę podsumowuje „Propaganda” jeszcze bardziej gniewny, rozpędzony, wwiercający się w mózg niczym agresywna indoktrynacja. Jeden z najbardziej mocnych punktów albumu, manifest prostych riffów, potęga sekcji rytmicznej brylująca jak wspominałem na tymże albumie – wystarczy dać się ponieść krwawym partiom basowym Juniora. Zdecydowanie tym albumem zespół uchylił drzwi do XXI wieku muzyce metalowej.

Mutations Cooked In Labs
Money-mad Experiments
New Food + Medicine?
New Germ + Accidents!
Like Cubatao
World's Most Polluted Town
Air Melts Your Face
Deformed Children All Around

Bio-technology
Ain't What's So Bad
Like All Technology
It's In The Wrong Hands

Cut-throat Corporations
Don't Give A Damn
When Lots Of People Die
From What They're Made

Sepultura: Chaos A.D. (1993) - RecenzjaDruga część Chaos A.D. (1993) została zdominowana przez największe eksperymenty w ówczesnej twórczości Brazylijczyków. Jedną z największych niespodzianek na albumie jest udział samego Jello Briafry, początkowo zespół chciał nagrać coś w stylu „Nazi Punk Fuck Off II” – co by idealnie pasowało do linii tekstowej płyty… ale sam Jello nie był zainteresowany powielaniem pomysłów i zaproponował ekologiczny „Biotech is Godzilla” – jeden z najbardziej chwytliwych utworów niczym szybka seria kopów po nerkach, stopami uzbrojonymi w glany. Oklep dziki, skandujące wokale idealne na koncertową poniewierkę. Nie jest to tak do końca ekoterrorystyczne przesłanie wszak chodzi o przestrogę przed pokusą nadużywania potencjału inżynierii genetycznej. Jednym z prototypów numetalowej stylistyki może być „Nomad”, który zaczyna się syreną gitarowego riffu, który przechodzi w ciężki ołowiany riff, pobity przez gitarę basową, prosty motoryczny utwór, czuć ducha „pierwotnego” nu metalu opartego na nisko strojonej gitarze i syntetycznym brzmieniu. Do tego dochodzi wstawka rodem z amazońskiej dżungli i kolejne zwichrowane, wypłowiałe solówki Kissera.

Najbardziej przećpanym numerem na płycie z pewnością jest, „We Who Are Not as Others”. Sielska gitarowa melodia, atmosfera gęstnieje a wraz z nim do głosu dołączają nieśmiałe partie gitary akustycznej. Dłuższy pasaż z narastającym napięciem który wybucha dopiero w połowie utworu najbardziej przejmującą solówką na Chaos A.D.(1993). W zasadzie zapowiadał się utwór instrumentalny, gdyby nie skandowane słowa tytułu przez zdyscyplinowany „chórek” stylizowany na amerykańskich żołnierzy.  

Kolejnym mocnym momentem albumu jest „Manifest” thrashowa jazda z tłustymi bębnami, żyletka gitarowa skrupulatnie kroi nasze uszy. Utwór zahaczający o klasyczny sepulturowy styl. Max szybko recytuje poważnym, głosem relację poniższych wydarzeń:

7 Friday, October 2nd, 1992
Chaos Has Descended In
Carandiru,
The Biggest Penitentiary Complex In
South America
Over A Hundred Inmates Dead And
Hundreds Injured On The Massacre
The Police Arrived With Helicopters
And Over Two Hundred Armed Forces

They Took The Jailblock
Called
Pavilhao Nove
And Opened Fire On The
Inmates In A Holocaust, Method Of
Annihilation, The Government Of The City
Of Sao Paulo Cannot Control
The Brutality Of Its Police

Album kończą cover nowofalowego zespołu New Model Army: „The Hunt”, oraz bardziej interesujący „Clenched Fist”, obskurna maszyna śmierci, przesycona rozedrganym hałasem. Piskliwe drzazgi wbijane przez gitarzystów, perkusja kipiącą rządzą mordu. Jest to jeden z najbardziej złożonych i dynamicznych kawałków. Solidnie podsumowujące, to co się na tej płycie dzieje.

We wznowieniach znaleźć można remix „Refuse/Resist” zatytułowany „Chaos B.C”. który znaleźć można na składance inspirowanej ekranizacją Mortal Kombat(1995). Ogień samby z mocnym elektronicznym uderzeniem lat ’90. Trzeba przyznać, że wyszło to sympatycznie. Małym minusem są niepotrzebnie zapętlone słowa i stanowczo za mało gwizdków! Drugim mocnym punktem repety jest wersja koncertowa „Kaiowas”, bogatsza w jeszcze bardziej korzenną atmosferę. Jest to przy okazji miła dla ucha odtrutka, po syntetycznym uderzeniu remixu.

Odważny krok, który zaprocentował i umocnił jeszcze bardziej pozycje Sepultury. Do tej pory często porównywano muzykę Sepultury do innych, teraz rolę zaczęły się odwracać bo to chłopaki z Belo Horizonte zaczęli wyznaczać trendy na najbliższe lata. Sukces jak najbardziej zasłużony, szkoda tylko, że tak nietrwały.

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura