Ignatius Ignatius
121
BLOG

Ładnie grać... W piersi wal!: Percival Shuttenbach - Relacja

Ignatius Ignatius Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

19.11 w wrocławskiej spelunie Zaklęte Szemrane rewiry* zagrał zespół pieśni i tańca Percival Shuttenbach.

 

Nasz najbardziej znany folk metalowy zespół obecnie objeżdża Polskę w trasie Dziki Tur.. Od jakiegoś perturbacje personalne dają o sobie znać (tyczy się to żeńskiej strony zespołu) – jedynie dzielna Katarzyna została na placu boju. Gościnnie wystąpił „inkoguto” „Książe Ciemności”, który growlował przyodziany w czarny kaptur prezentując się niczym kat. Szczęśliwie ekipa Mikołaja po partyzancku potrafi wybrnąć z trudnej sytuacji, dając pełnowartościowe koncerty. Występ przedstawicieli Nowej Fali Polskiego Heavy-Folku jak sami siebie określają, to wspaniała porcja energetycznej metalowej transgresji. Za pomocą prasłowiańskiego zaklęcia potrafi otworzyć na dwie godziny, inny wymiar gdzie naturalnie przenikają się słowiański folk z różnymi smakami muzyki metalowej. Najbardziej dobitnym tego symbolem był statyw ozdobiony przeszytą bełtem czaszką, do którego przymocowany był tablet z tekstami. Skrzyżowanie prastarego z codziennością.

 

Koncerty tego zespołu jak i historycznego wariantu wczesno-średniowiecznego to również bardzo istotny aspekt wizualny występów. Bardzo sugestywne fryzury i charakteryzacja każdego z muzyków wygląda szczerze. Największe jednak wrażenie robi radość z grania, dawno nie byłem na gigu, na którym było to autentycznie widać przez całość trwania koncertu. Niezwykle pozytywne emocje bijące pomimo raczej złowrogiej i mrocznej treści przekazu. Teksty, które są mariażem słowiańskiego folkloru, mitów oraz uniwersum Wiedźmina (o czym świadczy już sama nazwa grupy), który też jest nimi przesiąknięty. Idealnie pasują do zmetalizowanego folku w wydaniu Percivala Shuttenbacha.

 

Set był przekrojowy i dynamiczny, nie zabrakło niespodzianek. Zespół czerpał z każdego albumu po trochę, nie zabrakło najbardziej znanych hiciorów takich jak „Pani pana”, „Svantevit” – dopiero przy nich wyjątkowo drewniana publiczność zaczęła żywiej reagować a nawet żwawo skandować. Jedynie jeszcze chyba „Okrutna Pomsta” została godnie przyjęta. Nie obyło się od tradycyjnego Naaapierrrdaaalaaać!!!”, na to żartowniś Mikołaj poprosił aby nie skandować tak brzydko, proponując w zamian alternatywę:  Ładnie grać... Kurwa Mać! i W piersi wal!


Z ciekawostek zagrali metalową wersję utworu „Oj Dido”, co również zostało entuzjastycznie przez publikę przyjęte. Z świeższego materiału zagrano utwory m.in. niepokojący i dynamiczny „Oj tam na mori”, „Miodunka” z wstępem zaczerpniętym z „Seasons in the Abyss”. Punktem kulminacyjnym był „Oberek”, w zapowiedzi Mikołaj starał się zaangażować publikę w tańce i swawole. Podczas zabawy miało się okazać, kto jest szybszy kapela czy diabeł uosobiony w młynie – niestety jak wspominałem wyżej, publiczność była niemrawa, więc kapela wygrała w cuglach… Niezrażony Percivalus mimo wszystko uczciwe częstował srogim bisem. Interesujący był zwłaszcza odkurzony kawałek z przed lat pewnego brazylijskiego zespołu. Lider zespołu zapowiadając go nadmienił, że utwór ten jest starszy od części publiczności – kiedy jeszcze nie wiedziałem co zagrają myślałem o jakimś coverze Slayera może jeszcze coś starszego… Naprawdę poczułem się staro, gdy okazało się, że chodzi o utytłane juchą korzenie – faktycznie kawałek ten już dawno przekroczył pełnoletność. Wykonanie było naprawdę wyborne, nawet nie wiem czy nie lepiej i naturalniej niż obecnemu składowi Sepultury. Nie mogło zabraknąć chyba najbardziej wyczekiwanego i najbardziej popularnego „Satanismus”, który niestety okazał się ostatnim utworem wieczoru. 



 


* Niestety nie wszystko okazało się tak udane. Z tą speluną oczywiście przesadziłem - lokal jest bardzo ładny ale pewne aspekty polityki jego prowadzenia zasługują na osobną wzmiankę. Zaklęte Rewiry tak naprawdę okazały się Szemranymi Rewirami. Gospodarze nie grzeszą gościnnością nakładając obowiązkowy haracz w postaci obowiązkowej szatni. Mało sympatyczni szatniarze odmawiali możliwości powieszenia ubrań na jednym haczyku - nie muszę dodawać, że osób niezadowolonych było więcej. Niestety właściciel oprócz tego, że jest cwaniakiem to jeszcze skąpi chyba na ogrzewaniu,  pomimo koncertowej atmosfery nie było tam za ciepło.

Zobacz galerię zdjęć:

Zapraszam i polecam - Mikołaj Rybacki
Zapraszam i polecam - Mikołaj Rybacki Boboki w akcji Mikołaj struga solóweczkę Woje skrzyżowały gryfy Książe Ciemności Basista grywa również na flecie Diabelski oberek Hulaj dusza piekła nie ma! Fajrant Dziękujemy dobranoc!
Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura