Beverley Beverley
328
BLOG

Ostatnie lata II RP - ludzie Marszałka

Beverley Beverley Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Józef Piłsudski umiera 12 maja 1935 roku. W obozie piłsudczykowskim nie było nikogo, kto mógłby samodzielnie przejąć po nim władzę. Prezydentem był Ignacy Mościcki – profesor Politechniki Lwowskiej, który w latach studenckich działał u boku Piłsudskiego w ruchu niepodległościowym. Funkcję premiera pełnił po raz trzeci Walery Sławek – konspirator i bojowiec Polskiej Partii Socjalistycznej, który jako jeden z nielicznych był z Piłsudskim po imieniu. Co dwaj politycy mieli podjąć decyzję kto po zmarłym Marszałku obejmie urząd Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Były dwie kandydatury: gen. dyw. Kazimierz Sosnkowski i gen. dyw. Edward Rydz-Śmigły. Oczywiście obaj byli zaufanymi ludzmi Piłsudskiego: Sosnkowski był więziony razem z nim w Magdeburgu, Rydz-Śmigły w czasie wojny polsko-bolszewickiej trafiał na najtrudniejsze odcinki frontu. Sam Piłsudski oceniał ich tak:


Sosnkowski

Umysł bardzo rozległy, zdolności duże, niezmierne zdolności do pracy, olbrzymia umiejętność obcowania z ludźmi.” Jego wadą miał być słaby charakter, co przejawiało się “utratą wiary przy niepowodzeniach i nieszczęściach”.


Rydz-Śmigły

Moc charakteru i woli”. Sporo wad: [brak] zdolności operacyjnych w zakresie prac Naczelnego Wodza”, “kapryśny i wygodny, szukający ludzi, z którymi by nie potrzebował walczyć, lub mieć jakiekolwiek spory”.


Prezydent odbył konsultacje z premierem. Wtedy pojawiła się trzecia kandydatura zgłoszona przez Sławka: gen. dyw. Gustaw Orlicz-Dreszer, który organizował zamach majowy. Zamysł był taki, żeby zablokować drogę mającemu ambicje polityczne Sosnkowskiemu. Okazało się jednak, że Walery Sławek niepotrzebnie się niepokoił, bo również prezydent dostrzegł w Sosnkowskim konkurenta. Zdecydowano, że Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych zostanie “bardziej zrównoważony” Rydz-Śmigły. Elita rządząca przyjęła tę nominację bez nadmiernego entuzjazmu.


Najmniejszych wątpliwości nie było natomiast z obsadą stanowiska minstra spraw wojskowych. Generał brygady Tadeusz Kasprzycki był przecież dowódcą elitarnej 1. Kompanii Kadrowej, więc wysokie stanowisko państwowe właściwie mu się należało.


Ministrem Spraw Zagranicznych od 1932 roku był płk Józef Beck. Walczył w Legionach, osiągnął stopień porucznika, odznaczony został krzyżem Virtuti Militari. W czasie przewrotu majowego był szefem sztabu zbuntowanego wojska (tzn. tej części, która wymówiła posłuszeństwo rządowi) i przyczynił się do zwyciętwa zachowując zimną krew w krytycznym momencie, zyskując tym samym zaufanie Piłsudskiego. Zanim objął tekę ministra spraw zagranicznych był kolejno:szefem gabinetu Piłsudskiego w Ministerstwie Spraw Wojskowych, wicepremierem, wiceministrem w MSZ. Piłsudski publicznie go chwalił.


Władza została podzielona, można było zacząć rządzić. Jaki był największy problem II Rzeczypospolitej? Prawdopodobnie polityka narodowościowa. Polacy stanowili “tylko” 65% społeczeństwa przedwojennej Polski. Największą mniejszością narodową byli Ukraincy. I tutaj grzechem sanacyjnych rządów była represyjna polityka prowadzona na południowo-wschodnich kresach. Oddam głos Rafałowi Ziemkiewiczowi:


Oto Tadeusz Kasprzycki (…) dostał nagle jazdy, że żyjący w Polsce prawosławni powinni odprawiać liturgię po polsku. Zarządzono zatem, że we wszystkich cerkwiach liturgia zamiast w dotychczasowym starocierkiewnym ma się odbywać w języku polskim, bo – jak butnie oznajmił błagającym o zmianę tego idiotycznego zarządzenia hierarchom Kościoła ortodoksyjnego – 'nie wyobrażamy sobie, żeby żołnierz polski mógł słuchać nabożeństwa w języku innym niż polski'. Miary absurdu dopełnia fakt, że przecież żądanej przez Kasprzyckiego polszczyzny nie używał przede wszystkim Kościół katolicki. Msza rzymskokatolicka – do Soboru Watykańskiego II mamy jeszcze parę dziesięcioleci – sprawowana była po łacinie, a grekokatolicka w tym samym starocerkiewnym, choć tam, z powodu jakiegoś niedopatrzenia, władzy to nie przeszkadzało. Natomiast prawosławnych, skoro ośmielili się nie podporządkować swojej liturgii ministrowi spraw wojskowych, zaczęto nawracać siłą, posyłając nawet wojsko do palenia cerkwi. A dziś, zupełnie o tym wszystkim nie pamiętając, dziwimy się, skąd w takich na przykład Ukraińcach wzięła się nienawiść, która w czasie wojny popchnęła ich do ludobójstwa.”


Trzeba tutaj dodać, że z pomysłem niszczenia cerkwi wyszedł biskup lubelski Marian Fulman. Do połowy 1938 roku zniszczono 127 domów modlitwy. Jak pisze Paweł Wieczorkiewicz: “Małopolska Wschodnia i Wołyń trwały zatem w oczekiwaniu przypominającym stan zbrojnego pogotowia”.


Białorusini charakteryzowali się niską świadomością narodową, więc nie sprawiali “problemów”. Inaczej było natomiast z najlepiej zorganizowana mniejszością narodową Niemcami. Beck starał się nie zadrażniać sytuacji i szukał kompromisów. Taka przynajmniej była polityka władz centralnych. Natomiast na szczeblu lokalnym działali ludzie pokroju wojewody śląskiego Michała Grażyńskiego, którzy domagali się denacjonalizacji obszarów nadgranicznych.


Kwestia żydowska. Skomplikowana. Największe skupisko Żydów na świecie było właśnie w Polsce. Ludzie ci nie chcieli się asymilować, uważając, że jest to równoznaczne z wyrzeczeniem się ich wiary. W Polsce można było wyróżnić co najmniej cztery grupy Żydów:


  1. ORTODOKSI – przybyli na nasze ziemie za panowania Kazimierza Wielkiego

  2. TZW. LITWAK – siłą wyrzucony poza historyczne granice Rosji

  3. ASYMILATORZY – zżyci w pewnym stopniu z Polską

  4. INTELEKTUALIŚCI – komuna, międzynarodówki, tego typu sprawy


Dochodziło do ekscesów o podłożu antysemickim. W maju 1935 roku w podradomskim Przytyku doszło do bójki podczas której miejscowi Żydzi zabili przybyłego na targ chłopa. W odwecie Polacy zdemolowali stragany, sklepy i domy żydowskie. Do podobnego zdarzenia doszło miesiąc później w Mińsku. Oczywiście nie świadczy to o tym, że Polacy “wyssali antysemityzm z mlekiem matki”.


Rząd, rzecz jasna, nie chciał być kojarzony z tego typu wydarzeniami, ale zachęcał do podjęcia rywalizacji z Żydami na polu ekonomicznym: “walka ekonomiczna – i owszem”. Pomysłem Becka było zwiększenie kontyngentów wychodźczych w Palestynie i emigracja na Madagaskar. Nic z tego nie wyszło, mimo że działania te były aprobowane przez przywódców największych partii syjonistycznych Władimira Zabotyńskiego i Abrahama Sterna, których celem było utworzenie na Bliskim Wschodzie państwa żydowskiego. Polacy zresztą wspierali (pieniądze, broń) organizacje “Hagana” i “Irgun”, które przeprowadzały akcje terrorystyczne przeciwko brytyjczykom w Palestynie. Oczywiście wszystko to było ściśle tajne.


Jeśli chodzi o polską gospodarkę to socjalistyczne rządy próbowały postawić ją na nogi przeprowadzając najpierw plan czteroletni, a później 15-letni (sic!). Ten drugi, rzecz jasna, nie został zrealizowany. Wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski w lutym 1937 roku proklamował utworzenie Centralnego Okręgu Przemysłowego, który zlokalizowano w “widłach” Dunajca, Wisły i Sanu. Uniemożliwiało to Niemcom i Sowietom zbombardowanie znajdującego się tam przemysłu. Projekt ten udało się zrealizować tworząc tym samym 110 000 stanowisk pracy.


Piłsudczycy niestety zaniedbali wieś, zawsze znajdując jakieś ważniejsze wydatki. Warto wspomnieć, że w zakładanym planie 15-letnim restrukturyzacja rolnictwa i upowszechnienie oświaty na wsi miało nastąpić dopiero po 1945 roku. Zatarcie granic między Polską A i Polską B to plan sanacji na lata 50-te.


Na podstawie:


“Historia polityczna Polski 1935-1945” Paweł Wieczorkiewicz

“Złowrogi cień Marszałka” Rafał Ziemkiewicz

Beverley
O mnie Beverley

były korwinista, obecnie trochę socjaldemokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura