Inkorektor Inkorektor
236
BLOG

Marsz, spokój i głupie lajki

Inkorektor Inkorektor Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Kiedy rok temu wróciłem do domu z Marszu Niepodległości i porównałem widziane przeze mnie obrazy z komentarzami mainstreamowych mediów, mimo wszystko zatkało mnie. Mimo wszystko, bo o ich manipulacjach wiadomo od dawna, ale co innego porównywać dwie relacje, z których jedna jest bardziej wiarygodna od drugiej, a co innego przekonać się na własnej skórze jak niesamowicie można manipulować przekazem, perfidnie kłamiąc podczas opisywania wydarzeń. Dlatego też, bogatszy o to bardzo wartościowe doświadczenie, z grubym dystansem podchodziłem do tego co i w jaki sposób pokazywały i komentowały telewizje w tegoroczne Święto Niepodległości, zwłaszcza że właśnie z dystansu – czyli zza domowego biurka – karmiłem się telewizyjną papką.

Takiego doświadczenia zabrakło niestety tym wszystkim, którzy co prawda niczego jeszcze w życiu stricte dla swojego kraju nie zrobili, o nic bezinteresownie nie walczyli i na żadnym marszu nie byli (ewentualnie poskakali przeciwko ACTA, to w końcu takie spoko, c’nie?), ale wiedzą już kto jest zły i co trzeba zrobić żeby naprawić świat. Wysyp zaproszeń do fejsbukowych akcji typu „Jestem za delegalizacją Młodzieży Wszechpolskiej i ONR” czy „odbudujmy tęczę” mnie załamał. Nie chcę nawet wgłębiać się w ich zawartość, która już na pierwszy rzut oka jest dobrze znaną papką w stylu szydzenia z flagi, religii itp – to wszystko już nie raz przerabialiśmy w ostatnich latach.

Ja rozumiem, że taki profesor Czapiewski nie może być aż tak głupi jak to się wydaje, gdy w TVN24 mówi że z kolei on nie rozumie tych wszystkich ludzi, którzy przyjechali na marsz. On przecież od tego jest, żeby mówił tak a nie inaczej. Teoretycznie jest taka możliwość, że facet jako psycholog społeczny, faktycznie nie rozumie co pcha jakieś sto tysięcy ludzi i nakręca ich, no i może faktycznie niepotrzebnie mu płacą za to gadanie czy w ogóle gdziekolwiek zapraszają – w takim wypadku powinni go jak najszybciej wylać z uczelni, skoro jest tak niekumaty w swojej dziedzinie. Ale czy ci wszyscy młodzi ludzie, którzy łykną z ekranów trochę Kuźniara lub Pochanke, muszą od razu zachowywać się jak stado bezmyślnych baranów, podpisujących się pod tymi „receptami na spokój”? Jakiś użyteczny idiota skonstruuje fanpage o likwidacji MW i ONR i nagle ludzie się przyłączają. Bo dzięki temu będzie spokojnie. Bez dyskusji, wytłumaczenia, czy chociażby głębszej refleksji. Bez poczekania na wyjaśnienie kto i co dokładnie zrobił, kto za co odpowiada, kto przynależy bądź nie do którejś z tych organizacji. Bez wiedzy, jak wyglądają ich statuty, co sobą reprezentują, kto zasiada we władzach i w końcu bez chociażby chwilowego przebłysku myśli, że jednak wzywanie do delegalizacji legalnie działających organizacji społeczno-politycznych (których korzenie sięgają czasów przedwojennych) to przecież działanie stricte przeciwko wolności obywatelskiej i demokracji w ogóle. I furtka do ewentualnych likwidacji (czy straszenia nimi) wszystkich innych organizacji czy partii, którym będzie można wygodnie dorobić odpowiednią gębę. Zlikwidować, zaorać, ustawowo zakazać istnienia, a wszystkie problemy znikną. A może lepiej zlikwidować Policję, która nie dała rady wypełnić swoich obowiązków?

Słowo „spokój” jest tutaj kluczowe. Nieważne, że mamy w tym kraju ogromne problemy i że coraz więcej ludzi dostrzega beznadzieję sytuacji, co zresztą starają się zamanifestować. Najważniejsze, by było spokojnie. Fajnie jest, paląc sobie jointa i spijając browara, pogadać o tym gdzie tu się wybrać na urlop, co przeczytać, do jakiej galerii pójść na wernisaż (albo na ciuchy, bo teraz od tego są galerie). Niefajnie jest widzieć ludzi, którzy głośno się czegoś domagają, coś tam jeszcze do tego zniszczą czy podpalą. Ble. Niefajnie jest też chyba słuchać Eldo, jak mówi że „czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku, bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze niż spokój”.

Czy to naprawdę wymaga zbyt wielkiego wysiłku, by dostrzec że największym problemem nie są straty w wysokości 120 tysięcy PLN (uczestnicy marszu pewnie kilkanaście razy więcej wydali w sumie na to, by się na niego dostać i wrócić), ani jakieś bzdurne „wizerunkowe straty” Polski w oczach Rosjan?

Nie jestem fanem ani MW, czy ONR (ani też samego Ruchu Narodowego – stąd moja nieobecność 11.11 w tym roku w Warszawie) i nigdy ich nie broniłem, ale bez przesady. Fatalna sytuacja gospodarcza, bieda, ogromna korupcja i nepotyzm, emigracja zarobkowa na wielką skalę, brak perspektyw, brak skutecznej polityki zagranicznej – to tylko niektóre z elementów, które wypychają ludzi na ulicę. I dlatego właśnie nie wszyscy przyjechali tylko świętować niepodległość, ale też głośno upomnieć się, że coś tu jest nie tak, że nie chcą żyć w takim kraju.

Było trochę zadymiarzy na marszu? No proszę, niesamowite. Na sto tysięcy ludzi zawsze musi się ich trochę znaleźć. Ilu szemranych typów jest w takim Słupsku czy Chorzowie? Bo każde z tych miast ma podobną populację do liczy uczestników marszu poniedziałkowego marszu.

Można na siłę znaleźć pozytyw, w końcu są tacy którzy nie zawsze wszystko łykają jak indory i kilka obrazków nawet z TVN24 czy TVP Info, na których pokazywano ogromne rzesze ludzi z flagami, da im do myślenia. Że może to nie jest tylko stutysięczna banda faszystów, chcących podpalić wszystkich i wszystko. Niestety, dla reszty, która już lajkuje wszystkie te idiotyczne akcje fejsbukowe, najważniejszy jest spokój. Bo to przecież spokojem wygrywało się wszystkie powstania, rewolucje i wojny. I na pewno dzięki temu żyjemy dzisiaj w Polsce. C’nie?

Inkorektor
O mnie Inkorektor

Jestem leniwy, ale nie aż tak by akceptować cały ten syf, którego jestem świadkiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości