Inkorektor Inkorektor
191
BLOG

Co moglibyśmy, co możemy i dlaczego nic, w sprawie Ukrainy?

Inkorektor Inkorektor Polityka Obserwuj notkę 0

 

Dociera do nas w miarę jednolity przekaz medialny z Ukrainy. Że niby większość chce podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią, a potem członkostwa. Jak to zwykle jest w przypadku mediów, nie przekazują wszystkiego dokładnie. Co do zachodniej części, to raczej sprawa jest prosta: Ukraińcy nie chcą powtórki z ZSRR i chcą ciągnąć swój kraj w naszą stronę. Paradoksalnie wyglądają przy tym opinie ludzi, którzy twierdzą że prawdziwie niezależne demonstracje zaczęły się po pierwszej próbie pacyfikacji Majdanu, gdyż na początku zjawili się na proteście zwykli ludzie, którym za to zapłacono oraz studenci, którym to nakazano (te praktyki są zresztą ponoć standardem przy wszelkiego rodzaju wystąpieniach i działają w każdą możliwą stronę). Niemniej jednak znaczna część ludzi ze wschodu Ukrainy po prostu nie wie co to ta Unia i z czym ją się je. Dobrze wiedzą za to, co to Rosja. Zwłaszcza, co to zła Rosja. Kilka tygodni temu, gdy u naszych wschodnich sąsiadów zaczęło się robić głośno o umowie, Rosjanie pogrozili paluszkiem. Pozamykali czasowo część należących do nich zakładów, w tym zatrudniającą kilka tysięcy osób fabrykę wagonów kolejowych. Wschodni mieszkańcy Ukrainy wiedzą, że jeśli tylko coś nie będzie się podobało Kremlowi, to u nich stanie produkcja, zamkną się rynki zbytu, a rosyjski kapitał (który od lat skutecznie wykupuje ukraińskie zakłady przemysłowe) wróci do matecznika. Gospodarczo - katastrofa. I tak jest źle, a może być jeszcze gorzej.


 

Rosja już nie jest zainteresowana utrzymaniem status quo. Chce wciągnąć Ukrainę do Unii Celnej, do której - prócz nich - należą jeszcze Białoruś i Kazachstan. Więcej w tym kija niż marchewki i nawet słynni oligarchowie z regionu Doniecka wolą bezpieczną dla nich i stabilną Unię Europejską, niż jej rosyjską wersję. Bo przy tej drugiej, nie będą czuli się jak u siebie, a gdy komuś zachce się fiknąć, to proszę bardzo - przykład Jukosu jest bardzo wymowny.


 

Ukraińcy boją się Rosji, ale są świadomi, że odwrócenie się od niej spowoduje katastrofę gospodarczą. Więc jeśli UE chce przeciągnąć ją na swoją stronę, musi zaoferować odpowiednią rekompensatę, będącą np. inwestycją w kluczowe gałęzie przemysłu (inna sprawa, że w tym wypadku bardzo istotna jest kwestia bezpieczeństwa, czyli innego członkostwa - w NATO). Rozmawiałem z Ukraińcem mieszkającym od kilkunastu lat w Polsce, który przygląda się całej sytuacji. Po długim namyśle stwierdził, iż dla Ukrainy lepiej będzie gdy podda się woli Rosji. Bo jest przekonany, że Unia Europejska rozłoży u nich cały przemysł ciężki, tak jak zrobiła to w Polsce. Tymczasem unijni dyplomaci wycofali dopiero z projektu umowy niekorzystne dla ukraińskiej gospodarki zapisy. Czyli schowali kij, ale niestety nie dali marchewki. Widać jasno, że Unii nie zależy tak bardzo na Ukrainie, po części z powodu innej sytuacji geopolitycznej jej liderów, po części z krótkowzroczności - niektórzy nie wiedzą, że długofalowo zbliżenie się Rosji nigdy nie przyniosło nikomu niczego dobrego.


 

Jasne jest, że dla Polski możliwość wciągnięcia Ukrainy do Unii i odsunięcie jej od Rosji, to sprawa kluczowa, po prostu niewyobrażalnie ważna. Jeśli więc kiedykolwiek podczas prawie dziesięciu lat naszego członkostwa mielibyśmy podjąć jakąś decyzję za całą UE, albo narzucić ją innym, to właśnie teraz. Jednak tak się nie stanie. Dlaczego? Między innymi dlatego, że koalicja PO-PSL nie tylko zwinęła politykę wschodnią, ale też totalnie poddała się Francji i Niemcom, nie mając tak naprawdę na nic wpływu w samej Unii. Dziś nasi czołowi politycy robią to, do czego się najlepiej nadają: Twittują i układają klocki. Zresztą sam Janukowycz wygląda dziś na nie tylko poważniejszego, ale mniej zależnego polityka od Rosji niż Tusk, a Julia Tymoszenko kontaktuje się bezpośrednio z Niemcami.


 

Jak to się stało, że w najważniejszej sprawie nie możemy wpłynąć na Unię, by - w skrócie - zainwestowała w przeciągnięcie do siebie od Rosji Ukrainy?


 

Przypominam sobie, jak kilka lat temu rząd PiS i prezydent Kaczyński próbowali nadać Polsce odpowiednią rangę, by jej głos był równy największym państwom unijnym. Wszystkie media, z GW i TVN na czele, oraz politycy PO obśmiewali te próby.A po co my tam się pchamy? Lepiej być w zgodzie, nie wychylać się.


Po co?No właśnie po to, żeby chociaż ten raz nadać świadomie historii bieg zgodny z naszymi interesami.Bo te rzeczy, które ważne są dla nas, mogą nie być tak ważne dla innych.

Inkorektor
O mnie Inkorektor

Jestem leniwy, ale nie aż tak by akceptować cały ten syf, którego jestem świadkiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka