Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki
681
BLOG

Wojna handlowa? - ukraińska ucieczka z rosyjskich macek

Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki Polityka Obserwuj notkę 0

Historia uczy, że blokady handlowe, podobnie jak szantaż energetyczny są dla Rosji sprawdzonym - i co gorsza - często skutecznym instrumentem wywierania wpływu i osiągania celów politycznych szczególnie w państwach, które Kreml uznaje wciąż za pozostające w swojej strefie interesów geopolitycznych. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej odsłony handlowej wojny z Ukrainą. Zarówno sektor działań, jak też termin ich podjęcia są nieprzypadkowe  

Kłopoty ukraińskich eksporterów na granicy Federacji Rosyjskiej przypominają problemy polskich eksporterów z pierwszej dekady tego stulecia. Nie sposób ukryć, iż prawdziwą przyczyną problemów certyfikowania polskiego mięsa jest geopolityczny spór pomiędzy Polską a Rosją, natomiast służby sanitarne były jedynie wykonawcą odgórnie ustalonej strategii. Obecnie Moskwa liczy na to, iż Kijów poruszony możliwością utraty znacznych dochodów ulegnie rosyjskiej presji.

Prawdą jest, że wojna handlowa pogarsza sytuację gospodarczą Ukrainy – szacuje się, iż w wyniku jej przedłużenia, do końca roku straty mogą wynieść 2,5 mld dolarów (przy eksporcie 7,6 mld w pierwszym półroczu 2013). Znacznie gorsze dla rządu Janukowycza może być wprowadzenie obostrzeń i restrykcji wobec obywateli Ukrainy pracujących w Rosji – według szacunków jest to ok. 2,5 mln legalnie i nielegalnie pracujących osób, najprawdopodobniej sympatyków obecnego prezydenta Ukrainy. I to właśnie na niezadowolenie tych osób, a także ludzi przyzwyczajonych do swobodnego przekraczania granicy, liczą rosyjskie władze – czyli wyborców rządzącej Partii Regionów.

Przyczyn nacisków jest kilka, ale najważniejszą spośród nich jest umowa stowarzyszeniowa między Unią Europejską a Ukrainą, której podpisanie prawdopodobnie nastąpi pod koniec listopada bieżącego roku, w trakcie szczytu Partnerstwa Wschodniego, w Wilnie. Rosja jednoznacznie występuje przeciwko temu porozumieniu i ostrzega, że skończy się ono poważnymi retorsjami ze strony Moskwy. W zamian, proponuje Ukrainie wstąpienie do Związku Celnego – euroazjatyckiego odpowiednika stworzonego przez Rosję, Białoruś i Kazachstan. Patrząc na rozwój tego tworu, i krytykę ze strony zarówno Łukaszenki jak i Kazachów, nie jest to dobra alternatywa dla Ukrainy. Tymczasem przystąpienie Ukrainy to dla Rosji wielka szansa na stworzenie naprawdę silnej Unii Euro – Azjatyckiej.

Ukraińskie społeczeństwo, zdaniem ekspertów, z jednej strony należy do świata rosyjskiego, a to ze względu na język, alfabet, religię czy sentyment. Jednak z drugiej strony, europejskie aspiracje i czynnik ekonomiczny przeważają. Wciąż powszechne jest myślenie sięgające lat 90’tych ub. stulecia, kiedy Ukraina miała szukać "innej”, alternatywnej drogi rozwoju, w którym byłoby miejsce i dla Rosji, i dla UE. Niemniej badania sondażowe pokazują, że ponad 50% Ukraińców jest za wejściem do UE, za wejściem do Związku Celnego – 34%. Co ciekawe – politycy i biurokracja także nie są zainteresowani powrotem do Rosji z powodu utraty lukratywnych posad i swoistej degradacji. To samo myślą oligarchowie, którym nie w smak dzielić się swoim majątkiem z Putinem i jego świtą.

Zatrzymanie towarów na granicy to początek. Rosja pokazując dużej Ukrainie swoją determinację - „przekonujec” do siebie mniejsze kraje. W zanadrzu Federacja ma szereg innych środków - może np. ująć się za mniejszością rosyjską na Krymie. Najpewniej scenariusz wojny rosyjsko – gruzińskiej nam nie grozi, jednak nie da się wykluczyć zaostrzenia sytuacji. Moskwa dostrzegła słabnącą sprzedaż gazu i potencjalny konflikt, powodujący wzrost cen surowców, co jest dla niej szczególnie sprzyjające. A ponieważ kraje UE różnią się w poparciu dążeń Kijowa, mamy obecnie problem z polskim eksportem do Rosji, jako że Polska jest uważana za adwokata Ukrainy w Europie. Problem tym bardziej kłopotliwy dla obecnego rządu, który swojego czasu ogłosił politykę ocieplania stosunków z Rosją.

Co można zrobić? Po pierwsze, potrzebne jest silne wsparcie Ukrainy. Po drugie, sprawne działanie dyplomacji, która powinna nakłonić kraje UE do wspólnego stanowiska. Kolejną rzeczą jest przekonanie WTO do interwencji, jako że Rosja to świeżo przyjęty członek tej organizacji. To wszystko zadania dla polityków, przy czym to właśnie polscy gracze powinni być na froncie działań. A my jako konsumenci, możemy kupować towar z kodem kreskowym rozpoczynającym się od liczby 482, tym samym wspierając ukraiński eksport.

 

Jaroslaw Kożuch, ekspert Instytutu Kościuszki

twitter

facebook

Przy wykorzystaniu materiału prosimy o wskazanie jako źródła Instytutu Kościuszki

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka