Paweł Kost – Rada Ekspertów Centrum Badań nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem w Kijowie, koordynator projektów w Towarzystwie Demokratycznym Wschód
Najważniejszym powodem nasilenia starć na Donbasie była chęć ze strony Rosji sprawdzenia reakcji nowej administracji w Waszyngtonie na eskalację działań wojennych.
To standardowy zabieg dla Kremla, próbującego określić czerwoną linię. Z punktu widzenia Moskwy, zmiana władzy w USA jest wystarczającą przesłanką do tego, by na nowo zweryfikować granicę wytrzymałości Białego Domu. Niejednoznaczna reakcja Waszyngtonu – z jednej strony, brak jasnych wypowiedzi Donalda Trumpa, z drugiej dość krytyczne wypowiedzi nowego ambasadora USA przy ONZ powodują, że kolejna próba nerwów jest raczej kwestią czasu.
Celem strategicznym Kremla jest narzucenie własnego rozwiązania kwestii Donbasu – powrót tzw. DRL i ŁRL pod formalną kontrolę Kijowa, ale na warunkach Rosji.
Oprócz wspomnianych celów Moskwie chodzi także o demonstrację Zachodowi, że rzekomym panaceum na ostateczne zaprzestanie walk jest kompromis w sprawie Donbasu proponowany przez Rosję. Tu ujawnia się cel strategiczny Kremla, którym jest narzucenie własnego rozwiązania kwestii Donbasu – powrót tzw. DRL i ŁRL pod formalną kontrolę Kijowa, ale na warunkach Rosji. Takie rozwiązanie gwarantowałoby brak jakichkolwiek realnych reform nad Dnieprem czy kontynuacji kursu na Zachód przez Ukrainę. Periodyczne eskalacje mają zmęczyć i „przekonać” do tego zarówno Zachód jak i władze w Kijowie.
W sensie operacyjnym bezpośrednią przyczyną użycia ze strony wojsk rosyjsko-separatystycznych całego arsenału artylerii było zajęcie na skutek kontrataku przez armię ukraińską dogodnych dla przeciwnika pozycji, które dotąd pozwalały na ciągłe nękanie Sił Zbrojnych Ukrainy. Należy podkreślić, że pozycje te zgodnie z porozumieniami mińskimi powinny znajdować się pod kontrolą Kijowa, co jednak kwestionuje druga strona. Powoduje to, że znalezienie kolejnych „przyczyn” do eskalacji nie będzie trudne, bowiem takich miejsc na linii frontu jest znacznie więcej. Innym powodem były znaczne straty ludzkie poniesione przez separatystów w początkowej, stosunkowo spokojnej fazie starć. Zatem zbieżność celów globalnych Rosji (badanie reakcji Waszyngtonu) i wojsk separatystycznych (straty w wyniku „standardowych” potyczek w początkowej fazie), logicznie tłumaczy eskalację działań wojennych i użycie ciężkiej artylerii.
Dla Ukrainy celem długoterminowym w tym kontekście jest zachowanie sankcji Zachodu wobec Rosji w jak najdłuższym okresie. Teoretycznie instrumentem w osiągnięciu tego celu mogłaby być przecież eskalacja działań wojennych. Jednak należy pamiętać, że każde nasilenie walk wiąże się dla Kijowa ze zbyt dużym ryzykiem, by prowadzić podobną grę. Wzmożenie starć może się wymknąć spod kontroli i nie da się przewidzieć ich przebiegu, a także strat w ludziach mogących wywołać oburzenie społeczne nad Dnieprem. Ponadto inspirowanie aktywniejszych walk w pobliżu obiektów infrastruktury krytycznej wiąże się z poważnymi konsekwencjami dla ukraińskiej gospodarki.
Znalezienie kolejnych „przyczyn” do eskalacji nie będzie trudne, bowiem takich miejsc na linii frontu jest znacznie więcej
Fabryka Koksownicza w Awdijiwce zapewnia surowiec dla sektora metalurgicznego Ukrainy będącego jednym z filarów ukraińskiej gospodarki. Problemy z dostarczeniem koksu do kombinatów metalurgicznych mogłyby spowodować wstrzymanie ich pracy, co z kolei oznaczałoby poważne problemy socjalne. Jeśli dodać, że kluczowe obiekty metalurgii znajdują się w pobliżu strefy ATO (Mariupol, Zaporoże, Krzywy Róg), to oczywistym jest, że ewentualne straty dla Kijowa wynikające z prowadzenia aktywnych walk w rejonie Awdijiwki przewyższają potencjalne korzyści. To samo obserwowaliśmy zresztą w przypadku grudniowej eskalacji na tzw. łuku switłodarskim. Ewentualna utrata przez Kijów znajdującej się w Switłodarsku elektrowni byłaby brzemienna w skutkach dla energetyki kraju, która i tak boryka się z poważnymi kłopotami, zwłaszcza w okresie zimowym. Wszystko to powoduje, że wersja o rosyjskiej inspiracji eskalacji starć wygląda znacznie bardziej przekonująco.
Instytut Wolności jest niezależnym od partii politycznych think tankiem nowej generacji, założonym przez Igora Janke, Dariusza Gawina i Jana Ołdakowskiego.
Zapraszamy na stronę Instytutu Wolności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka