Fot. Peter Macinnis CC BY-NC-ND 2.0
Fot. Peter Macinnis CC BY-NC-ND 2.0
Instytut Wolności Instytut Wolności
234
BLOG

Współpraca energetyczna w Europie Środkowej będzie opłacalna ekonomicznie i politycznie -

Instytut Wolności Instytut Wolności Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Przedstawiamy Państwu drugą część wywiadu z Piotrem Maciążkiem - redaktorem naczelnym serwisu Energetyka24.com. W poprzednim Biuletynie opublikowaliśmy pierwszy fragment rozmowy dotyczący relacji energetycznych na linii Warszawa-Kijów: W stosunkach polsko-ukraińskich występują poważne różnice interesów energetycznych – wywiad z Piotrem Maciążkiem


Maciej Piotrowski: Wiele mówi się o tym, że podstawą projektu Trójmorza będzie integracja infrastrukturalna i energetyczna. Jak dziś kształtuje się nasza współpraca w tym obszarze?

Piotr Maciążek: W praktyce nie wygląda to źle. Przypomnę, że polski PKN Orlen jest właścicielem de facto wszystkich rafinerii w Czechach, a także spółki Česká rafinérská. Czyni to z polskiej firmy największy koncern Europy Środkowej. Tak więc współpraca gospodarcza, przynajmniej w sektorze paliwowym, jest na wysokim poziomie. Orlen się umacnia –  w Unipetrol, jednej ze swoich spółek zależnych w Czechach, największej firmie posiadającej stacje benzynowe w tym kraju, polski koncern wykupił ostatnio akcje akcjonariusza mniejszościowego firmy J&T.

Maciej Piotrowski: To stan na dziś. A jakie mogą być najbliższe plany?

Piotr Maciążek: W kwestii  ropy naftowej mówi się o stworzeniu korytarzu północ-południe, co umożliwi przesył ropy z Polski do Czech. To ciekawa koncepcja, bo jak wiadomo istniejące dziś ropociągi powstawały w czasach komunistycznych. Były ułożone równoleżnikowo, ze wschodu na zachód, gdyż ich głównym zadaniem było dostarczanie ropy dla armii ZSRS. Rafinerie powstające w Europie Środkowej (w Możejkach na Litwie, w Płocku czy w Schwedt w Niemczech) były położone przy sowieckich zgrupowaniach. To oczywiście wytworzyło silne uzależnienie tych krajów od rosyjskiej ropy – doprowadziło to do sytuacji, w której surowiec ten można dostać ze wschodu, a nie ma żadnych połączeń z sąsiadami na południu lub na północy.

Maciej Piotrowski: Czy można to zmienić? Czy robimy coś w tym kierunku?

Piotr Maciążek: Tak, w tej chwili tę wyrwę próbuje się zasypać. Istnieje już infrastruktura prowadząca od gdańskiego terminalu naftowego, która przez rurociąg pomorski łączy się z systemem Przyjaźń i biegnie aż do Niemiec. Tam brakuje 160 km rurociągu, by połączyć się z systemem czeskim, który z kolei jest zintegrowany z Węgrami czy Chorwacją. Jeżeli wybudujemy ten fragment, a jest to planowane na lata dwudzieste, to przesył ropy będzie możliwy od Bałtyku po Adriatyk.  Myślę, że Europa Środkowa będzie do tego dążyć, gdyż leży to we wspólnym interesie wszystkich krajów. Zainteresowani tym są dwaj najwięksi gracze w regionie — polski PKN ORLEN i węgierski MOL. Mimo że to firmy bardzo konkurencyjne wobec siebie, tutaj będą ze sobą kooperować, żeby poprawić bezpieczeństwo dostaw.

Maciej Piotrowski: Kolejna kwestia to gaz ziemny. Czy tutaj widzi Pan szanse na rozwinięcie wspólnych projektów?

Piotr Maciążek: Sytuacja jest analogiczna – po czasach bloku komunistycznego odziedziczyliśmy połączenia wschód-zachód, brakuje ich natomiast z północy na południe. Państwa Europy Środkowej próbują je zbudować za pomocą środków unijnych i własnych nakładów, by dzięki temu przełamać dominację Gazpromu. W projekcie tym uczestniczą wszystkie kraje wyszehradzkie oraz Chorwacja. Nosi on nazwę „Korytarz Północ-Południe”. Chodzi o to, żeby przesył gazu był ciągły od Bałtyku po Adriatyk – od terminalu LNG w Świnoujściu po terminal na wyspie Krk. Rury mają biec przez Chorwację, Węgry, Słowację, Czechy do Polski.

Maciej Piotrowski: Jakie będą skutki takiego działania?

Piotr Maciążek: Rynki zostaną zintegrowane, ale nie tylko o to chodzi. Kiedy źródła gazu są zdywersyfikowane to jest po prostu taniej. To abecadło ekonomii – przełamanie monopolu zawsze rodzi konkurencję.  Dziś możliwe są dostawy gazu ze strony zachodniej, ale to też często jest rosyjski gaz, tylko dostarczany do Niemiec czy Austrii przez Nord Stream. Dużą zmianę przyniesie uruchomienie zewnętrznych dostaw z różnych krajów świata poprzez te terminale LNG. One w przeciwieństwie do rur dają elastyczność. W zależności od tego, gdzie będzie dobra oferta, będzie można wybierać – czy chce się gaz z USA, Norwegii, z Nigerii czy Algierii. Tych kierunków jest bardzo dużo. Ostatnio, polskie spółki rozmawiają nawet z Australią. Powstanie więc szerokie pole do kooperacji. Nie mam wątpliwości, że taka infrastruktura gazowa w Europie Środkowej zostanie stworzona. Odrębną kwestią jest, czy na gaz z terminali takich jak w Świnoujściu będzie zbyt. Pewnie zdecyduje o tym ekonomia.

Maciej Piotrowski: Jak inne kraje się zapatrują na tę współpracę? Czy leży to w ich interesie?

Piotr Maciążek:  Węgry są bardzo proputinowskie. Orban jest w zasadzie energetycznym emisariuszem Putina w Europie Środkowej, stawia całkowicie na koncerny rosyjskie –Gazprom i Rosatom. Interesy węgierski i polski, jeżeli chodzi o energetykę, w większości się rozmijają. Rzeczywistość w tej kwestii jest kompletnie inna niż obraz przedstawiany w głównych mediach, gdzie często widzimy  uśmiechniętego Viktora Orbana na spotkaniach z polskim premierem Mateuszem Morawieckim. Podobnie jest ze Słowakami, którzy wciąż liczą na to, że będą korzystać ze swojej pozycji kluczowego kraju tranzytowego dla gazu rosyjskiego. Natomiast Czesi, choć są zainteresowani polskim terminalem LNG, to spoglądają też w stronę Nord Streamu, bo poprzez gazociąg Gazela są podłączeni do niemieckiego systemu gazowego.

Jeśli chodzi o kwestie gospodarcze w Europie Środkowej to niestety, my jako Polska mamy zupełnie odwrócone priorytety. W Grupie Wyszehradzkiej opieramy się na Węgrach, natomiast gospodarczo jest to dla nas znikomy partner. Czwartą pozycję, jeżeli chodzi o polską wymianę handlową w ogóle, zajmują Czechy. To jest kraj, na który należy stawiać, z którym należy zacieśniać współpracę, zamiast Węgier.

Maciej Piotrowski: Wyobraźmy sobie, że te połączenia, o których Pan opowiadał, powstają. Co zmieniłoby to dla Polski?

Piotr Maciążek: Przede wszystkim dałoby nam to bezpieczeństwo, nie byłoby mowy o szantażu energetycznym. Przypomnę tylko, że do ostatniego zakręcenia kurków z gazem dla Polski doszło w dwóch sytuacjach: podczas wizyty Donalda Trumpa w Warszawie i w czasie szczytu NATO w Warszawie. Nie są to więc przypadkowe daty. Gaz przestaje płynąć w momentach kluczowych, symbolicznych. Rozbudowując tę infrastrukturę i wzmacniając współpracę w Europie Środkowej doprowadzilibyśmy do sytuacji, że takich przerw w dostawach nie było by. Po drugie, mielibyśmy większą konkurencję na tych rynkach, czyli ceny spadłyby, również dla odbiorcy końcowego – dla zwykłych ludzi.

Maciej Piotrowski: Jak wpłynęłoby to na polskie przedsiębiorstwa?

Piotr Maciążek: Stworzyłoby to dużą szansę rozwojową dla polskich spółek, które korzystając z terminalu LNG i gazociągu Baltic Pipe w kierunku Norwegii, będą mogły sprzedawać pozyskany gaz. Pojawiają się więc szanse eksportowe. Do tej pory polski PGNiG, czyli główna firma zarządzająca gazem w Polsce nie była spółką eksportową, nie licząc Ukrainy. W tej chwili mówimy o tym, że Polska z kraju, który sprzedaje niewiele gazu, mógłby się stać jednym z czołowych eksporterów w Europie Środkowej. Oczywiście dojdzie do tego, jeśli cały ten trybik będzie odpowiednio działać. Na koniec warto jeszcze dodać, że silniejsza integracja rynków to silniejsza integracja gospodarek, więc także politycznie byłoby to dla nas opłacalne.

Instytut Wolności jest niezależnym od partii politycznych think tankiem nowej generacji, założonym przez Igora Janke, Dariusza Gawina i Jana Ołdakowskiego. Zapraszamy na stronę Instytutu Wolności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka