Jako że niewielu już pamięta blogera piszącego pod nickiem "ironiczny anglosas" a jeszcze mniej wie, że wrócił po 20 kilku latach z "cywilizacji" zachodniej do "zacofanej" Polski pragnę poinformować że ten bloger istniał, istnieje, ma się dobrze i wrócił na stałe do Ojczyzny. W Ojczyznie od chyba 6 tygodni (nie chce mi się sprawdzać)... i mimo paru drobnych "nie teges" ma się dobrze i jest szczęśliwy .
To tyle tytułem wstępu dla tych co nie znają. Dla tych co znają: Jest zajebiście ! Nie mam jeszcze ławeczki (ale siedzę wygodnie w miejscu w którym ona powstanie). Mieszkam we Wrocławiu, ruszam z firmą "instalacje elektryczne" trochę się na tym znam :)
Znam się też na Toi toi-ach. Przez siedem lat wysługując się rasie panów pracowałem na "wesołym miasteczku" by ukoić ich skołatane nerwy (przeżycia z barbarzyńskich nalotów na bezbronne niemieckie miasta, miasteczka i wsie przez wrednych amerykanów) . Mieszkałem te 7 lat w kempingu. Co tydzień w innej miejscowości. Większość rasy panów to ludzie nastawieni pozytywnie do obywateli narodów podbitych ...
Ale o tym przy okazji napiszę.
W kraju tonącej wyspy też miałem okazje z toi toi korzystać. Więc można uznać że znam temat...
Temat znam ale nigdy nie widziałem spalonego toi toia i nie wiem jaki to przerażający widok.
Widziałem natomiast (miałem ze 12 lat) na ulicy Zgodnej w Kaliszu spalone zwłoki ludzi...
Nie mam nic do Brejzy. Nawet mi go po ludzku żal. Ale to nie o nim tu pisałem...
Notka ta powstała by upamiętnić śp. Jolantę Brzeską,
Grzegorz Jarzębski.