Analiza wskazuje, że w materiałach Zespołu Laska pojawiła się druga brzoza i złamany świerk – obiekty, które nie mogły mieć związku z lotem Tu-154M.
Brak lokalizacji i sprzeczne zdjęcia ujawniają, jak w katastrofa lotnicza w Smoleńsku stała się także katastrofą fizyki.
Druga brzoza, świerk i katastrofa fizyki w Smoleńsku
W materiałach Zespołu Laska pojawia się druga brzoza i złamany świerk. Problem w tym, że samolot był tylko jeden.
Brak lokalizacji, sprzeczne zdjęcia i różne kierunki złamań wskazują, że „druga brzoza” nie ma nic wspólnego z brzozą Bodina.
To kolejny przykład, jak w sprawie Smoleńska zamiast analizy otrzymaliśmy inscenizację — i jak katastrofa fizyki stała się częścią oficjalnej narracji.
I. Dwa różne drzewa – dwa różne miejsca
W materiałach opublikowanych przez Macieja Laska (KBWLLP) pojawia się fotografia przedstawiająca złamaną brzozę, której położenie nigdy nie zostało wskazane.
Nie ma współrzędnych, nie ma mapy, nie ma nawet wzmianki, czy to ta sama brzoza, o której pisał MAK – słynna brzoza Bodina.
Tymczasem analiza zdjęć pokazuje, że to nie to samo drzewo. Różnią się w sposób zasadniczy
| Cecha |
Brzoza Bodina |
„Druga brzoza” z materiałów Laska |
| Miejsce złamania |
ok. 5–6 m nad ziemią |
podobna wysokość |
| Orientacja złamania |
przełamany koniec korony skośnie w górę, czubek drzewa w dół, podparty o ziemię |
przełamany koniec korony skośnie w dół, czubek drzewa w górę, zawieszony na gałęziach sąsiednich drzew |
| Pozycja po złamaniu |
pień wbity w ziemię, drzewo stabilne |
pień zawieszony, brak kontaktu z gruntem |
| Otoczenie |
teren otwarty, pojedyncze drzewo przy ogrodzeniu Bodina |
gęsty zagajnik – w tle świerki i sosny |
To są różnice obiektywne, widoczne dla każdego.
Drzewo z fotografii Laska nie jest brzozą Bodina, lecz innym, nieoznaczonym obiektem.
II. Świerk i druga brzoza – drzewa z innej opowieści
Na tych samych materiałach widać też złamany świerk – wysoki, gruby, przełamany na wysokości około siedmiu metrów.

Mamy więc trzy różne drzewa: brzozę Bodina, drugą brzozę i świerk.
Nie mogły zostać złamane przez ten sam samolot.
Po zderzeniu z pierwszym drzewem samolot utracił stabilność – i jeśli nawet doszło do uszkodzenia skrzydła, dalsze „celne” trafienia w kolejne drzewa w jednej linii były po prostu niemożliwe.
A nawet gdyby te drzewa rzeczywiście stały obok siebie, to logika pozostaje nieubłagana: katastrofa nie trwa w nieskończoność.
Nie da się trzy razy rozbić tego samego samolotu.
III. Brak lokalizacji – brak weryfikacji
Zespół Laska dysponował kompletem danych: ortofotomapami, zapisem trajektorii MAK, modelem terenu i dokumentacją zdjęciową.
Mimo to nie podał lokalizacji drugiej brzozy ani świerka.
Nie wykonano elementarnej czynności – przypisania współrzędnych GPS do widocznych na zdjęciach drzew.
To nie brak możliwości, lecz brak woli, by zweryfikować własny materiał.
Bo gdyby dokładne położenie tych drzew zostało ustalone, okazałoby się zapewne, że nie leżą one na torze lotu samolotu, lecz gdzieś obok – w innej części terenu.
IV. Reakcje internautów – emocje zamiast argumentów
Pod moją uwagę o „drugiej brzozie” pojawiły się komentarze w tonie pogardy.
Bloger Maciaszczyk napisał 29 kwietnia 2023 r.:
„Ty widziałeś ale niczego nie rozumiesz. Czy potrafisz podać współrzędne punktu, z którego zostało wykonane zdjęcie oraz kierunek patrzenia?
Rozumiesz, co to jest perspektywa? To chyba za trudne słowo dla takiego nieuka jak ty.
Zapewne nie potrafisz tego podać, a bez takich detali twoją ‘uczoną’ analizę można o kant odbytu potłuc.
Przypomnijmy, towarzyszu spiskowcu, gdzie wszyscy ludzie mają twoje kuwetyzmy…”
Ta wypowiedź otrzymała 7 plusów i 1 minus, podczas gdy moja rzeczowa analiza – 0 plusów i 30 minusów.
To pokazuje, jak w przestrzeni dyskusji publicznej emocja wygrywa z obserwacją, a kpina z argumentem.
Nie trzeba znać współrzędnych, żeby widzieć, że kierunek złamania i otoczenie drzew są zupełnie inne.
Wystarczy otworzyć oczy – i nie zamykać ich, gdy obraz nie pasuje do tezy.
V. Fizyka a propaganda – katastrofa fizyki w Smoleńsku
Od początku tej historii najbardziej ucierpiała fizyka.
Nie samolot, nie brzoza, ale zwykła przyczynowość – ten najprostszy język świata.
W oficjalnych raportach grawitacja ustąpiła miejsca narracji, a dynamika – potrzebom politycznym.
Samolot może tam łamać kolejne drzewa niczym filmowy bohater, który „wciąż jeszcze leci”.
Nie liczy się, co było możliwe – liczy się, co pasowało do scenariusza.
To dlatego od lat powtarzam, że w Smoleńsku mieliśmy nie tylko katastrofę lotniczą, ale i katastrofę fizyki.
Bo gdy fakty kłócą się z teorią, nie poprawia się faktów – tylko teorię.
A tego właśnie nikt w tamtym raporcie nie odważył się zrobić.
Autor: Erevnitis Istorias
Badacz niezależny, od lat analizujący dokumentację techniczną i zdjęciową katastrofy smoleńskiej.
Twórca bloga „Katastrofa fizyki w Smoleńsku” – miejsca, gdzie fakty mają pierwszeństwo przed wiarą.
--
wykonane przy użyciu narzędzia AI
Od ponad 15 lat studiuje temat kłamstwa smoleńskiego( quwerty)
Od ponad 20 lat studiuję historie udziału stalinowskiego ZSRR w II wojnie; korzystam ze źródeł w języku rosyjskim i angielskim.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka