Wracamy z Lwowa z kompletnym mętlikiem w głowie, no bo tak, staliśmy po ponad 2 godziny na granicy w każdą stronę, więc to na pewno nie Polska, ale to co czuje się tam na miejscu, znając dobrze na przykład Kraków, to tak mocno odciśnięta polska tradycja mieszająca się z obecną "lwowską" rzeczywistością. Rzeczywistością która stara się być inna od tej polskiej, ale jakoś nie potrafi.
Ukraińcy mówią, że historia ich kraju jest przepisywana na nowo co 5 lat, ato jaka wersja historii obowiązuje dzisiaj, może się wkrótce zmienić. Więc może poczekajmy co przyniesie czas.

Główna ulica Lwowa to prospekt Swobody (Aleja Wolności), miejsce spotkań mieszkańców, powstała po zasypaniu rzeki Pełtwi, która sobie płynie gdzieś tam pod ulicą, obiektem otwierającym Aleję jest budynek opery, oddany do użytku w roku 1900.
Tu ważna informacja - Lwów był stolicą Galicji w zaborze Austriackim, a od roku 1867 cieszył się szeroką autonomią. Stąd tak bogaty rozwój w dziedzinach nauki, sztuki, kultury.

Pomnik Adama Mickiewicza zamykający Aleję, jako jedyny przetrwał w mieście czasy sowieckie, pozostałe pomniki zostały zniszczone lub po niewielkich przeróbkach zastąpione innymi.

Zwiedzanie rozpoczynamy od Cmentarza Łyczakowskiego. Grób Marii Konopnickiej. Wybrane groby wybitnych Polaków zostały odrestaurowane i są utrzymywane w bardzo dobrym stanie, pozostałe zaniedbane i zapomniane, cóż, rodziny albo zginęły w trakcie II wojny światowej albo zostały przesiedlone na tzw "zachód".




Figurę Jezusa klęczącego znaleziono na gruzowisku za cmentarzem, nie zdołano odnaleźć grobu, z którego została zabrana więc ustawioną ją przy wejściu na cmentarz.

Sam cmentarz położony jest we wschodniej części miasta na malowniczych wzgórzach, tą alejką przechodzimy na cmentarz Orląt Lwowskich.

Gdy cały kraj radował się z odzyskania niepodległości we Lwowie aż do roku 1920 ze zmiennym szczęściem toczyły się walki o miasto z ludnością i armią ukraińską.
Nie wszystkie groby zostaly odnowione, nad częścią z nich sowieci wybudowali betonową drogę, również nazwiska na grobach nie zawsze wskazują gdzie kto został pochowany.

Najmłodszym uczestnikiem walk, który poległ w 1919 roku jest trzynastoletni Antoś Petrykiewicz. Na tablicy widać tak jakby wymazane gumką fargmenty tekstów, lokalna ludność nie życzyła sobie, aby umieszczać tu informację o odznaczeniu orderem Virtuti Militari. Wcześniej tablica była niszczona kilkukrotnie przez nieznanych sprawców.

Wracamy do miasta, typowa uliczka w centrum, to może być Kraków, Wrocław, Poznań, ale jest Lwów.

Historyczny tramwaj, obecnie służy jako uliczny bar.

Rynek, w centrum ratusz, który zajmuje większość przestrzeni rynku. Zauważyliśmy, że młodzież rozmawia między sobą po ukraińsku, ale jeśli zaczepi się kogoś na ulicy, odpowiada poprawną polszczyzną. Walutą jest ukraińska hrywna, w wielu miejscach można płacić złotówkami. Natomiast najkorzystniej jest przywieżć euro i wymienic je w kantorach na hrywny, ktorych to kantorów w centrum duża obfitość.

Rynek, na każdym z czterech rogów rynku fontanna. Każda kamienica ma trzy okna na każdym piętrze, a to dlatego, że podatek miejski zależał od ilości okien.

Aż pojawia się w mieście król Jan III Sobieski i wystawia kamienicę na szóstkę! Okien. Nazywana też małym Wawelem. Zapraszamy na dziedziniec! W tle kamienica czarna, fasada pokryta diamentową rustyką z piaskowca. Czarną barwę nabrała ze starości.

Kolejna fontanna na rynku, w tle Katedra Łacińska, czyli rzymsko - katolicka, w bezpośredniej bliskości mieszczą się trzy: Ormiańska, Prawosławna i właśnie Łacińska.

Kaplica wewnątrz katedry, właśnie zakończono jej restaurację, do złoceń użyto 24 kilogramy czystego złota. To właśnie w Katedrze Lwowskiej w roku 1656 przed cudownym obrazem Matki Boskiej Łaskawej król Jan II Kazimierz Waza złożył śluby. Król oddał Rzeczpospolitą pod opiekę Matki Bożej, którą nazwał Królową Korony Polskiej.

Wracamy do początku naszej wycieczki po Lwowie, budynek opery, serdecznie polecamy odwiedzenie Lwowa.
Bez Pana Boga, zielonej herbaty, książek, zwierząt przy boku, radia przy uchu,nie byłabym sobą. Wierzę w prawdziwą przyjażń i miłość. Cenię ludzi, mających dystans do własnych wad. Czasem troszkę nostalgicznie, czasem filozoficznie. Z sercem na dłoni. Nie znam się na polityce. Bliżej mi do psychologii i literatury.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości