izavel izavel
1682
BLOG

To teraz moje doświadczenia z WOŚP. Liczby są najważniejsze...

izavel izavel Rozmaitości Obserwuj notkę 12

Inspirację do napisania niniejszej notki stanowił wpis przeczytany na pewnym blogu: Dziś dzień bez telewizji czyli moje doświadczenia z WOŚP. Zaznaczam z góry, iż nie jest moim zamiarem dokonywanie w tym miejscu oceny działalności pana Owsiaka, poszukiwanie plusów i minusów ani nic w tym stylu. Na ten temat zresztą dość już powiedziano w ostatnich dniach na salonie. Niniejszy post ma charakter dość osobisty i stanowi swoistą odpowiedź na wyżej wskazany tekst, a jednocześnie jest próbą podzielenia się swoimi własnymi doświadczeniami i próbą rzucenia jeszcze innego światła na całą WOŚP. Wszelkie (a przynajmniej zdecydowana większość) dyskusje jakie obserwować można było na salonie, dotyczące Orkiestry i jej „Dyrygenta” Jurka Owsiaka, związane były z samym finałem i jego organizacją, zbieraniem pieniędzy, kwestiami finansowo-biznesowo-układowymi etc. Natomiast to, co mam do napisania – to rzecz tycząca WOŚP, ale przez trochę inny pryzmat ujęta… Zachęcam też do zajrzenia na blog Dzidy i przeczytania w/w tekstu.

 Dla tych, którzy jednak nie czytali – dwa słowa streszczenia. Otóż Dzida opisał u siebie swoje własne doświadczenia związane z leczeniem synka i ratowaniem mu życia przez sprzęt „orkiestrowy” miernej jakości… Sprzęt, który z założenia ma ratować życie, zdrowie dzieci – stanowić może sam w sobie niebezpieczeństwo dla małych pacjentów… Wnioskować by można, że w pewnym sensie WOŚP idzie na ilość, a nie na jakość… Nie liczy się zdanie (rekomendacja) lekarzy, specjalistów, najważniejsze są liczby. Im większa liczba zakupionych sprzętów tym lepiej… statystyka!

 Ja również miałam okazję w pewien sposób stać się quasi-beneficjentem WOŚP… Kilka lat temu podczas jednego z finałów zbierano pieniądze (nieco podobnie jak w tym roku) na leczenie dzieci z chorobami nerek. Tytułem wstępu… bo zdaję sobie sprawę z tego, że większość nie jest zorientowana w temacie. Kiedy nerki przestają funkcjonować lub funkcjonują źle, potrzebne są tzw. dializy. Mogą one przybrać postać albo dializ otrzewnowych, albo tzw. hemodializ. W pierwszym przypadku konieczne jest wykonywanie owych dializ kilka razy dziennie – co parę godzin (co 3-4 godziny, w zależności od potrzeb). W domu czy mieszkaniu trzeba stworzyć „prywatny gabinet zabiegowy”, w którym przeprowadza się takie dializy. Każda wymiana płynów (dializa) trwa ok. 45 minut, załóżmy że pacjent wymaga powtarzania ich co 3 godziny. Oznacza to totalny paraliż życia takiego malutkiego pacjenta, ale i jego najbliższych, opiekunów, rodziców, którzy muszą zmienić całe swoje życie, dostosowując cały rozkład dnia i wszelkie plany do zdrowotnych potrzeb dziecka. Ale istnieją również specjalne maszyny – tzw. cykl ery, za pomocą których takie dializy są przeprowadzane nocą. Cały cykl dializ trwa wówczas od wieczora do rana (w zależności od potrzeb pacjenta), np. 20-8. Ale jeszcze parę lat temu zdobycie takiej maszyny było nie lada osiągnięciem. Maszyna była wielkości szafy na ubrania… Więc przewiezienie jej i wniesienie do mieszkania stanowiło spory problem (pomijam problemy finansowe związane z pozyskaniem takiego sprzętu, bo to wychodzi poza ramy tej opowieści), a kiedy już się ją udało ulokować w pokoju, w zasadzie stała tam nieruchomo… Co wiąże się rzecz jasna z koniecznością rezygnacji z jakichkolwiek wyjazdów, noclegów poza domem etc. W tym samym czasie, gdy my tutaj w Polsce cieszyliśmy się z pozyskania takiego wielkiego cyklera, do szpitala trafiła dziewczynka-cudzoziemka, spędzająca w Łodzi wakacje. Przyjechała do szpitala ze swoim własnym przenośnym cyklerem, który mieścił się w walizce normalnych gabarytów… Jak bardzo taki sprzęt może ułatwić życie chorym chyba nie trzeba pisać, bo w tym miejscu opowieści, chyba każdy jest w stanie sobie to wyobrazić… Rzecz to była niesłychana. Wymarzona. Trudno dostępna jednak dla przeciętnego rodzica/pacjenta. I wtedy właśnie jeden z finałów WOŚP zorganizowany został pod kątem dzieci z chorobami nerek. Za pieniądze zebrane podczas akcji zakupiono znaczną ilość takich właśnie przenośnych cyklerów. I tu dochodzimy do sedna (przepraszam, że tak rozwlekle!). WOŚP miała wybór między cyklerami firmy X i firmy Y. Cyklery firmy X były tańsze, ale podobno bardziej awaryjne (nie robiłam żadnego porównania więc nie wiem), cyklery firmy Y, chociaż droższe, to jednak cieszyły się pozytywną rekomendacją w środowisku nefrologów. WOŚP zdecydowała się na zakup maszyn firmy X… dzięki temu, że cena była niższa, możliwy był zakup większej ilości sprzętu. Może ktoś powie, że to słuszny gest – dzięki temu większa ilość potrzebujących dzieci mogła otrzymać taki wymarzony sprzęt do dializ… Ale z drugiej strony – można mniemać, że chodziło o te przeklęte liczby… że im więcej, tym lepiej, tym głośniej, tym większa reklama etc. Tak, zdecydowanie wierzę w to, co pisał Dzida nt. orkiestrowego sprzętu… To jest możliwe, jak najbardziej możliwe. Bywa, że naprawdę tak się dzieje… W przypadku dializ historia znalazła całkiem szczęśliwy finał… mianowicie firma Y (których maszyn WOŚP nie wybrała) – sama zaoferowała określoną liczbę cyklerów i przekazała ją na konto Orkiestry (prosta przyczyna – konkretna maszyna wymaga konkretnego „osprzętu” i płynów do dializ konkretnej firmy… zadziałała więc w tym przypadku zwykła zasada konkurencji, takie działanie w celu utrzymania pozycji na rynku „dializowym”). Tak więc summa summarum sprzętów z czerwonym serduszkiem było więcej… Oczywiście wywindowało to Owsiakową „statystykę zakupów” jeszcze bardziej… Tak czy siak ostatecznie nie stało się źle. W tym przypadku nie słyszałam o tym, by ten sprzęt firmy X powodował jakieś uszczerbki na zdrowiu (inaczej niż w przypadku historii Dzidy), chodziło raczej o jego awaryjność i zawodność. Tak czy siak, te dwie historie pokazują pewien sposób działania, wydatkowania zebranych funduszy. Zmuszają też do chwili refleksji nad tym czy taki sposób jest dobry. Czy nie powinno być jakiejś choćby społecznej kontroli nad wydatkowaniem tych pieniędzy, skoro pochodzą one od milionów ludzi… Czy takie oszczędzanie na sprzęcie jest tym, czego oczekuje pani Kowalska czy pan Nowak, gdy wrzucają złotówki do puszek oklejonych serduszkami WOŚP?

Ciężko mi jest zająć konkretne stanowisko wobec WOŚP (ze względu na powyższe). Nie jestem zwolenniczką Jurka Owsiaka. Wobec WOSP pozostaję raczej (nadal) neutralna – jeśli ktoś wspiera, niech to robi, zawsze jednak to jakiś szczytny cel, lepiej tak niż wcale. Ale osobiście przekazuję pieniądze (nie tylko raz w roku) na konto pewnego podmiotu, który niesie na co dzień pomoc dla chorych, cierpiących maluchów…

Dziękuję za cierpliwość tym, którzy dobrnęli do końca:)

A Autorowi tekstu, wskazanego na samym początku notki, dziękuję za ten tekst!

izavel
O mnie izavel

Etropus microstomus. Flądry charakteryzują się asymetrią budowy ciała.Prawa strona ciała skierowana jest ku górze, lewa skierowana w dół. Ich lewe oko przemieszczone jest na prawąstronę głowy, oczy zawsze skierowane ku górze. Znacznie przesunięta ku prawej stronie jest lewa płetwa piersiowa.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości