Jacek Ka. Jacek Ka.
84
BLOG

Grać, żeby przegrać. Ale nie za bardzo...

Jacek Ka. Jacek Ka. Polityka Obserwuj notkę 17

Taka mnie myśl od paru dobrych dni nachodzi, że w najbliższych wyborach prezydenckich, to tak na prawdę żadnej z dwóch stron z największym poparciem wcale nie zależy na wygranej.

Ale też oczywiście nie zależy żadnej z tych stron na jakiejś mocnej przegranej. Bo tak jak się na to spojrzy, to najlepszy wynik dla każdego z obydwu kandydatów, a może lepiej, dla ich partii, to przegrać minimalnie w drugiej turze.

A dlaczego?

No to popatrzmy na to tak:

Dajmy na to, że wygrywa Komorowski. Co PO z tego ma?
No chyba nic dobrego na dłuższą metę. Za rok są wybory parlamentarne, z widoku znika naczelne alibi do braku możliwości przeprowadzenia reform, czyli veto prezydenta. No bo jak niby Komorowski miałby coś wetować? No i w ogóle pokażcie mi partię, która na rok przed wyborami wprowadziłaby jakieś szerokie reformy. Może na świecie są takie – u nas takich odważnych nie widzę...

Tym samym po wygranej Komorowskiego opozycja przez ten rok jeździ sobie po PO jak po przysłowiowej “burej suce”. A PO, co by nie robiła, to i tak robić to będzie źle i nie tak, i tym samym, najprawdopodobniej po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych może pożegnać się z władzą na zawsze albo na jakiś czas.

No a teraz popatrzmy co się dzieje jak wygrywa Kaczyński.
Traci bezpośrednią kontrolę nad swoją partią, w której nie wiadomo co się wydarzy bez jego charyzmatycznego przywództwa. Poza tym to co napisałem wyżej: daje swoim byciem prezydentem alibi PO do nic-nie-robienia. Bo nieważne co by nie robił i jakby się nie starał “odmienić”, to i tak jako prezydent będzie doskonałym pretekstem…

A teraz odwróćmy sytuację w druga stronę:

Komorowski przegrywa w drugiej turze tylko, tylko.
W tym wypadku mamy rok straszenia wyborców powrotem IV RP, a tym samym konsolidację i prawdopodobną mobilizację wyborców po stronie PO, albo może lepiej przeciw PiS – podobnie jak w 2007 roku. Do tego PiS może słabnąć, kłócić się wewnętrznie o schedę po szefie. Czym się w takim wypadku i przy takim scenariuszu mogą skończyć przyszłoroczne wybory?

No a teraz druga sytuacja: delikatnie przegrywa Kaczyński.
No to jest piękna sytuacja dla odmienionego dopiero co pana prezesa. Elektorat skonsolidowany, pełnia władzy w PO – można straszyć, mówić, ze nic nie robią itd, generalnie jeździć tak jak napisałem powyżej… Do tego zachowana kontrola nad swoją partią najlepszą. Idealny wprost start do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, których wynik przy takim scenariuszu może być już różny…

No i teraz popatrzcie jak to jest?
Nie chce się wygrać, ale też nie można za bardzo przegrać. Jednocześnie nie można pokazywać za mocno, że chce się przegrać, bo to też źle będzie. Tym samym nie można prowadzić kampanii na tzw maksa, bo maks się robi po to, żeby wgrać a nie po to, żeby trochę przegrać ;-). A tu trzeba trafić w jeden jedyny wynik. I, co ciekawsze, na takim trafieniu zależy każdej z dwóch stron.

Jak dla mnie przez to, to jedne z najciekawszych wyborów jakie widziałem. Choć dla siebie, jako wyborcy, nie widzę tu zbyt wielu rozwiązań. Bo chyba najlepiej będzie albo nie głosować, albo zagłosować na zupełnie innego kandydata, niż dwaj panowie K. Generalnie nie wiadomo…

Tak, czy inaczej gra o władzę już się rozpoczęła, choć te najbliższe wybory, to taka dziwna, ale ważna w niej potyczka. Natomiast najważniejsza bitwa rozegra się za rok. A co potem, to pojęcia nie mam. Choć na jakieś większe zmiany, to nadzieję już dawno straciłem.

Bo niby który polityk, jak? i dlaczego miałby je wprowadzać?
Mam wrażenie, ze nie o to chodzi niestety…

A poza tym, to trzeba sobie radzić w każdej rzeczywistości, jaka by ona nie była. Nie marudzić i robić swoje ;-)

pozdrowienia

Jacek Ka.
O mnie Jacek Ka.

Mój e-mail: jacekkam@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka