JacekKaminski JacekKaminski
50843
BLOG

Alimenty dla Izabeli Marcinkiewicz to błąd sądu.

JacekKaminski JacekKaminski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 181

W tytule jest o Izabeli Marcinkiewicz, bo ostatnio gruchnęła informacja, że Kazimierz Marcinkiewicz przez byłą małżonkę został pozwany, za niepłacenie przyznanych przez sąd alimentów. Podobno dług przekroczył już 100 tyś zł, a trzeba przypomnieć, że miesięcznie były premier musi płacić 4 tyś zł. To jest chyba najgłośniejsza sprawa tego typu, ale na pewno podobnych jest pełno i o tym chciałem napisać.


Nie bardzo rozumiem czemu młoda osoba, która nie ma dzieci na utrzymaniu i życie przed sobą, ma zasądzone 4 tyś zł miesięcznie do końca życia. Rozwód to nie jest tylko wyprowadzenie się z mieszkania. Rozwód odbywa się na poziomie emocjonalnym i jak sama nazwa wskazuje, małżonkowie chcą się od siebie rozdzielić. Zakończyć pewien rozdział w życiu i iść dalej. Nie jestem pewien czy jest to możliwe, jeśli co miesiąc trzeba płacić jakąś sumę na byłego małżonka. Żyjesz ze świadomością, że człowiek którego często się już po prostu nie znosi, cały czas jest w jakiejś nie tylko więzi, ale że ty jesteś po części za niego odpowiedzialny. Czy to brzmi jak rozwód? Być odpowiedzialnym za los drugiego człowieka? Myślę że ta kwestia, która często nie jest brana pod uwagę, jest główną przyczyną dla której alimenciarze uchylają się od swoich obowiązków alimentacyjnych.


Wiadomo, że są różne sytuacje. Jeśli ma się dzieci, to ich wychowanie kosztuje i trudno sobie wyobrazić inna sytuację, niż zasądzenie alimentów. Jeśli było się w małżeństwie 30 lat i życie się poświęciło rodzinie, to też alimenty są jak najbardziej zasadne. Zastanawiam się jednak czy są zasadne zawsze? Izabela Marcinkiewicz to osoba młoda, wykształcona, która miała przecież chyba dość dobrą pracę w Londynie. Kazimierz Marcinkiewicz miał na pewno pracę dużo lepiej płatną i oboje żyli na pewnym poziomie, ale czy obowiązkiem byłego partnera jest zapewniać podobny poziom życia już po rozwodzie? Pani Izabela chyba gdzieś wewnątrz siebie to czuje i z tego powodu chodzi cały czas z ręką na temblaku. Swoją droga nie widziałem podobnego przypadku. Ludzie wychodzą z przeróżnych wypadków, ale nie widziałem nikogo, kto musiał by nosić rękę na temblaku tak jak ona. Może cała ta sprawa kosztowała ją wiele zdrowia emocjonalnego, psychicznego i po całej tej historii z Kazem, po prostu nie jest w stanie stanąć na własnych nogach. To wszystko trzeba uwzględnić będąc sędzią podejmującym decyzję, ale czy dożywotnia renta w wysokości 4 tyś zł jest zasadna? Moim zdaniem jest nie tylko niezasadna, ale jest też błędem i wręcz krzywdą.

Widzimy jak teraz owo byłe małżeństwo wygląda. Czy się rozwiedli? W jakimś sensie tak, ale w sensie emocjonalnym sąd w zasadzie rozwód uniemożliwił. Gdyby zasądzono 500 tyś jednorazowo, to myślę, że byłoby to łatwiej znieść niż 4 tyś do końca życia. Gdyby zasądzono alimenty przez 5 lat to jeszcze może miałoby to ręce i nogi. Jednak płacenie 4 tyś miesięcznie nie tylko uniemożliwia pełen rozwód, on wręcz okalecza Izabelę Marcinkiewicz, która nie ma specjalnie motywacji do układania sobie życia na nowo. Sąd uczynił ją w zasadzie dożywotnio utrzymanką Kazimierza Marcinkiewicza. Mam wrażenie, że w tego typu sprawach sędziowie są jakby emocjonalnie upośledzeni i nie do końca rozumieją co byli małżonkowie chcą osiągnąć i czego pragną. Co jest celem rozwodu. Celem rozwodu jest rozwód, a nie formalna zmiana stanu matrymonialnego.


Temat trochę pudelkowy, ale jednak na jego przykładzie widać, czym stało się dla nas życie, jak je postrzegamy i co jest najistotniejsze. Wszystko jest przekładane na pieniądze i jakby odpowiedni ich podział był najistotniejszą sprawą, a cała reszta to nieistotne szczegóły. Alimenciarze nie mają dobrej prasy i są nieodpowiedzialnymi świniami, ale może jest tego jakaś przyczyna i leży ona w postrzeganiu przez wymiar sprawiedliwości tego typu spraw? Wszystkie problemy z alimenciarzami są w zasadzie jednym, wielkim oskarżeniem i porażką wymiaru sprawiedliwości i sędziów, którzy w tych sprawach orzekają. Rozwody formalnie i prawnie dozwolone, w rzeczywistości się nie odbywają.




Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka