Urodziny Salonu24 były. Nie wiem czy wszyscy zauważyli, więc tak na wszelki wypadek przypominam.
No. z mojej strony to wygląda trochę inaczej niż ze strony tych politycznych. Praktycznie całe urodziny spędziłem w Saloniku Kameralnym z Damami. Nie mogę ich nazwać Babami po poznaniu tych wszystkich wspaniałych kobiet od Xiężnej -- Damy nad Damami oraz Łyżeczki i Sosenki -- promujących swoją książkę poczynając, przez Kocic, Hildegardę i Ellenai po oboje Followów (to jest: Followa i Julll). Owych umieściłem na końcu, bo mi Follow do tej ekipy Dam trochę nie pasuje...
Oczywiście tu wymieniłem tylko ekipę Dam ( plus Follow kręcący się to tu, to tam z aparatem). Był oczywiście Pan Łyżeczki. "Zarządzał" i pomagał przy sprzedaży książki oraz mężnym ramieniem wspomagał swoją żonę. Na początku tylko w saloniku, ale potem i w innych częściach "Rozdroża" przebywał Krzysiek Leski. W okolicy cały czas dysputował z różnymi blogerami GW1990 (min. z panią Anną Mieszczanek... reszty nie pamiętam niestety :-D). Z resztą Anna Mieszczanek również do Saloniku zajrzała, częstując się ciastkami i pytając o kawę Xiężnej. Parakalein zjawił się w końcu i objadał się ciastkami sugerując pobieranie opłaty: złotówkę od sztuki.
Swoją prawdziwą Xiążęcością rozbroiła mnie Xiężna, która chodziła z wielkim X na rękawie i nie mogła zrozumieć tych, którzy jej po tym nie poznawali. Rozprawiała z nami poważnie i ze szczyptą humoru dokładnie taką, jaka przystoi Xiężnej. Nie jeden i nie dwu władców i ich żony, mogliby się uczyć kultury, obycia i poczucia humoru od naszej Xiężnej.
Pani Łyżeczka wraz z Sosenką uparcie na przemian podpisywały się w książce - jedna z jednej strony, druga odwrotnie :-).Kocic, Hildegarda oraz Ellenai cały czas dysputowały, to o zdjęciach przyniesionych przez Hildegardę, to o historii wojennej dziadków, to o wychowaniu, to czymś jeszcze innym...
Ja oraz Mida cały czas się w którąś z tych rozmów wcinaliśmy co było przez Hildegardę skwitowane stwierdzeniem, że pasujemy do siebie, czy też, że ładnie ze sobą wyglądamy. (późno już było, może nie wiedziała co mówi :-D)
Co i rusz zaglądał do nas Kairos, gadający głównie z Sosenką i Łyżeczką, ale i z GW, Koteuszem, Anną Mieszczanek...
Leski najpierw się zamknął w sobie, tudzież w kapturze, ale potem się ożywił. Rozmawiał i rozprawiał z Damami i nie tylko.
GW1990 oczywiście cały czas zajęty był rozmową z jakimś blogerem. Co nie zmieniło chyba faktu identyfikowania się z naszym Salonikiem.
Co pewien czas schodziło się na dół do pubu, w pewnym momencie, po pogadance z politykami, było tam, mam wrażenie, połowa Salonu24. Zejść tam można było nie tylko w poszukiwaniu człowieka z papierosem, ale również osoby do dobrej dyskusji.
Ogromnie ciekawe było również spotkanie Merlota, który z niewiadomych przyczyn bardzo mnie lubi i czytuje moje wypociny. Ogromnie ciekawy człowiek. Powinienem poczytać i jego, bo wypadałoby wiedzieć, kto mnie chwali i czy ja jego powinienem :-)
Zapowiedzianego koncertu prawie nie słyszałem, zdążyłem na koniec ostatniego kawałka. Muzycznie - nieźle. Przyjemny dla ucha blues. Przez ten blues mało po łbie od Leskiego nie dostałem. Ale nic to.
Ja, jako bloger mało polityczny, raczej nie dyskutowałem. Chociaż już przy końcu, koło 12.30 wyszedłem na dwór (tudzież na Pole jak to mawiają Krakowiacy) to mnie zagadną pewien bloger, z którym pogadałem chwilę o Kaczmarskim, a potem do rozmowy włączył się Janek SK, z którym do pierwszej jeszcze gadałem o polityce i nie tylko...Urodziny ogromnie udane, czekam na zdjęcia u Followa oraz u Leskiego.
O!
Ach! Zapomniałem! Specjalnie dla Leskiego: Tusk, Kaczyński, Leski, Lewak, Prawak, i więcej nie pamiętam. Jak się Leski pojawi to mi powie resztę. On już wie o co chodzi :-D
