Dzisiaj mija 5 lat od zaprzysiężenia ŚP Lecha Kaczyńskiego na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Gdyby nie Katastrofa Smoleńska, to właśnie 23 grudnia upłynęłaby kadencja Prezydenta. Jest to więc doskonała okazja do merytorycznego pochylenia się nad prezydenturą, przypomnienia sylwetki Lecha Kaczyńskiego, spokojnej oceny jego dorobku. Tak byłoby zapewne w normalnym demokratycznym kraju, z wolnymi i pluralistycznymi mediami. W III Rzeczpospolitej spór polityczny, interesy ugrupowań, czy układy finansowe uniemozliwiają przeprowadzenie takiej debaty.
Po czterech latach niespotykanej od czasów Gabriela Narutowicza polityki deprecjacji i poniżania Prezydenta RP, kilku kwietniowych tygodni zerwania maski i oddania należytego szacunku Głowie Państwa, mamy do czynienia z polityką zapomnienia. Lech Kaczyński pojawia się w mediach jedynie w kontekście słów Jarosława Kaczyńskiego, rozbieranych na drobne szczegóły i interpretowanych w jedynie słuszny sposób, lub wypowiedzi osoby, która po 10 kwietnia wydawałoby się będzie cytowana co najwyżej w "Nie" czy "Faktach i Mitach". Z uwagi na wspomnianą rocznicę, w dniu dzisiejszym przekaz o Lechu Kaczyńskim w żaden sposób nie musi być obciążony bieżącą polityką. Może właśnie dlatego jest niewygodny dla postnomenklaturowych "właścicieli" Polski, a w mediach publicznych i komercyjnych o najważniejszym wydarzeniu sprzed pięciu lat panuje cisza?
Strategia "polityki zapomnienia" niesie za sobą wiele innych spostrzeżeń. O Lechu Kaczyńskim możemy przeczytać jedynie na portalu Gazety Polskiej czy Prawa i Sprawiedliwości. Utrwala się przez to stereotyp, iż Lech Kaczyński jest osobą ważną jedynie dla PiS i środowisk z nim związanych, drastycznie zawężając bazę społeczną tragicznie zmarłego prezydenta. Warto więc w tym miejscu przypomnieć, iż w 2005 r. głowę naszego państwa wybrało 8 257 468 (54,04 proc.), a żałoba narodowa była niezapomnianym przeżyciem całego narodu. Jest to oczywiście sprzeczne z tezą wbijaną do głowy Polakom równo przez ostatnie pięć lat.
O wspomnianej rocznicy nie znalazłem ani słowa na portalach: Rzeczpospolitej, Dziennika GP, Gazety Wyborczej, Polska The Times, TVN24, TVP Info, Polskiego Radia, RMF FM, Radia Zet, Kancelarii Prezydenta, Kancelarii Premiera, Kancelarii Sejmu. Zadziwiająca homogeniczność głównych mediów nie powinna jednak nikogo dziwić.
Tak samo jak fakt, iż obecny prezydent, premier i marszałek sejmu nie mają żadnej klasy. To od nich powinniśmy wymagać dostrzeżenia takich dat, pokazując tym samym ciągłość państwa. B. Komorowski widocznie woli nawiązywać do ciągłości z prezydenturą Wojciecha Jaruzelskiego, niż Lecha Kaczyńskiego. Biorąc pod uwagę kontakty obydwu panów z Informacją Wojskową i WSI wszak nikogo nie powinno to dziwić. Zdziwiłbym się za to, gdyby Marszałek Sejmu odważyłby się podjąć jakąkolwiek aktywność w celu upamiętnienia ślubowania i orędzia wygłoszonego przed Zgromadzeniem Narodowym przed pięcioma laty.
I na koniec refleksja: dziwię się, iż przestałem się dziwić, iż taki stan rzeczy w ogóle mnie nie dziwi. III RP.
Inne tematy w dziale Polityka