Razu pewnego ze szwagrem moim kochanym, Staskiem staliśmy pod sklepem i piliśmy piwo. Mnie jednak nie dawała spokoju jedna sprawa. Otóż myślałem ci ja ciągle o tem ministrze do spraw wykluczonych, co to pod skrzydła mojej ukochanej partyi przeszedł. Bartoszko mu czy jakoś go tam wołają. Nie wiedziałem, więc postanowiłem zapytać.
- A rzeknijcie no szwagrze – zagdakałem nagle, kulasem po ziemi szurając – A jak to wam widzi się ten minister nowy, co to wykluczonych ma pod opiekę brać? A powiedzcie, boście mądry jako ksiądz, albo inny pleban, co to te wykluczone w ogóle są?
A szwagier mój kochany, Stasiek, popatrzył na mnie z politowaniem, wypił resztę piwa i beknął z taką siłą, że stojącemu kilka metrów od nas Władkowi beret z antenką z głowy spadł.
- Głupiście jak nie przymierzając wialnia do ziarna – zagaił Stasiek, szwagier mój niezłomny i gada dalej – Móżdżek u was malutki jak u kurki, to wam to na przykładach wytłumaczę. Dajcie pozór, to będzie przykład pierwszy.
Stasiek rozejrzał się wokoło i podszedł do stojącego kilka metrów od nas Władka, który zdążył już na łeb beret wsunąć i dalej piwo pił z czterema swoimi kolegami. Stasiek podszedł do niego znienacka i dał mu w mordę tak, że Waldek wyrżnął mordą o ziemię.
- Głupiście jak nie przymierzając widły do gnoju! - ryknął Stasiek i sprzedał Władkowi jeszcze kopa – i chlać tu więcej nie będziecie.
Władek czym prędzej się z ziemi pozbierał i uciekł w stronę domu. Stasiek wrócił do mnie i zagaił, drapiąc się po kloace.
- Teraz widzicie jak na dłoni – powiedział, wskazując na uciekającego Władka – Tamci czterej dalej chlają, a wykluczony ucieka do domu. Dawajcie do maszyny, to wam w domu jeszcze jeden przykład zadam.
Wsiedliśmy czym prędzej do Tarpana i ruszyliśmy przez wieś. Maszyna pędziła ile sił, a pęd powietrza mało mi łba nie urwał. W końcu dojechaliśmy. Weszliśmy do izby.
- Pójdziesz tu babo! – ryknął Stasiek po czym wezwał też moją żonę.
Potem wyciągnął pasek ze spodni i uderzył nim o ziemię.
- Ściągać bluzki – ryknął Stasiek niczym macho prawdziwy albo inny erotoman.
Baby w ryk. Stasiek, szwagier mój wspaniały natychmiast pociągnął im pasem po plecach. Bluzki spadły na ziemię.
- Zdjąć cyckonosze i ukazać wymiona! – ryknął Stasiek, szwagier mój niezłomny.
Wystraszone baby nawet nie próbowały protestować.
- Podziwiajcie – nakazał Stasiek wskazując mi wymiona żony mej Bożenki.
Reakcja z mojej strony była natychmiastowa. Chuć taka mi na głowę wlazła, że od razu miałem ochotę Bożenkę na siano porwać i… No wiecie…
Stasiek, szwagier mój niezłomny jednak miał dla mnie inną rolę. Przepędził moją żonę do wyrzucania obornika, a mnie samego zamknął w komórce.
- Teraz sami jesteście wykluczeni, żebyście wiedzieli o co chodzi – zaśmiał się Stasiek i porwał swoją babę na przyczepę z ziarnem. I dalejże z nią dokazywać ile wlezie!
A ja usiadłem na podłodze i tak sobie pomyślałem, że ten Bartoszko to będzie najukochańszy minister ze wszystkich. Jak on będzie dbać o to, co by nikt nie był wykluczony od piwa i baby, to w naszem kraju będzie jako w niebie. Dobrze Stasiek poradził, żeby na partyję naszą ukochaną i wodza Donalda głosować!
Razem ze szwagrem moim, Sta�kiem, prowadzimy duże gospodarstwo rolne. Nasz� pasj� jest siarczyste disco polo, kobiety o pe�nych kszta�tach i polityka.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka