to ja
to ja
Jakelo Jakelo
92
BLOG

Inauguracja jesiennej sesji akademii prawa. Prawo i facebook.

Jakelo Jakelo Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Prawnokarne następstwa ery wirtualno-digitalnej. Wkroczenie tak zwanej ludzkości w świat cyfrowo-sieciowy rodzi nowe zagadnienia także na niwie prawa karnego. Na to, że np. "Facebook" może być miejscem popełnienia przestępstwa, wskazywało stanowisko służb fiskalnych, zdaniem których może on byc nawet miejscem wykonywania działalnosci gospodarczej. /patrz: "Rien ne vas plus, czyli zabawka na Facebooku"/ Ostatnio pojawiło się "tezowane" orzeczenie jednego z sądów rejonowych. Teza ta brzmi: "Samo podanie innej osobie swojego hasła do konta na Facebooku nie daje jej prawa do czytania korespondencji umieszczonej w prywatnej zakładce. Ktoś, kto bez uprawnienia uzyska dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonych, popełnia przestępstwo." http://www4.rp.pl/Prawo-karne/309129988-Podanie-innej-osobie-hasla-do-Facebooka-nie-oznacza-zgody-na-czytanie-prywatnej-korespondencji.html Otóż, uprzedzając dalszy tok rozważań, ośmielę się stwierdzić, że rzecz cała ma się na odwrót i tezie powyższej przeciwstawię kontrtezę następujacą: "Dobrowolne podanie innej osobie swojego hasła do konta np. na Facebooku daje jej prawo do zapoznania się z całą zawartością tego konta /profilu, statusu danej osoby/, w tym także do czytania korespondencji umieszczonej w "prywatnej zakładce". Taki dostęp do informacji jest "uprawniony" i osoba, która z niego korzysta nie popełnia przestępstwa. Nie dotyczy to sytuacji, gdy hasło dostępowe przekazano np. rejentowi z poleceniem "zniszczyć po mojej śmierci”, by konto nie miało swojego "życia po życiu". Inaczej uznał Sąd Rejonowy w Białymstoku, którego skład orzekający, śmiem twierdzić, nigdy sam nie korzystał z portalu społecznościowego, który w tej sprawie rzekomo miał być miejscem przestępstwa kradzieży informacji i nie posiadał w tej sprawie tzw. doświadczenia życiowego, w tym także w życiu wirtualnym. Albowiem to, co umieszczone zostało w "prywatnej zakładce" przeznaczone jest wyłącznie dla osób znających hasło dostępu do konta. Sąd ten rozpatrywał sprawę Beaty H. oskarżonej przez byłego konkubenta o popełnienie na jego szkodę występku z art. 267 § 1 kk tj kradzież informacji po tym jak on sam dobrowolnie i celowo udostępnił jej hasło dostępowe do swojego profilu. Z udostępnionego jej klucza do konta Beata H. skorzystała i zalogowała się na nim, dzięki czemu mogła zapoznać się z całą umieszczoną tam zawartością, w tym także z zawartością "nieupublicznioną", zawartą w "prywatnej zakładce", dostępną jedynie po zalogowaniu się. Z zawartości tej zrobiła użytek, przedstawiajac ją sądowi w innej sprawie. Nie mając doświadczenia w życiu wirtualnym, sąd uciekł się do analogii do świata realnego, w tym przypadku "papierowego", przy czym jest to analogia na niekorzyść oskarżonej, a zatem w prawie karnym niedozwolona. Stwierdził, że właściwe będzie porównanie z korespondencją papierową, a zwłaszcza z sytuacją, w której właściciel skrzynki pocztowej przekazuje innej osobie klucz do niej, co nie oznacza automatycznie, że upoważnia tę osobę do czytania adresowanych do niego listów. Na ten pogląd sądu odpowiem: oczywiście, że nie upoważnia, bo listy te są zamknięte i co najwyżej mógłby zapoznać się z treścią pocztówki, zwanej w pewnym języku "otkrytką", ale z tą mógł zapoznać się już cały łańcuch personelu pocztowego. Ta analogia zatosowana przez sąd była zatem wielkim pudłem... jak również analogia do kradzieży z włamaniem, gdy sprawca dostaje się do cudzego pomieszczenia posługując się oryginalnym kluczem, ale bez zgody właściciela. Tu bowiem zgoda właściciela była. Analogię zastosowałbym inną. Ktoś przekazuje znajomemu klucz do mieszkania, by ten zajrzał tam, w jego "cztery ściany" w czasie wyjazdu urlopowego. Rybkom karmę podał, kwiatki podlał, z papierowej korespondencji opróżnił skrzynkę na listy itp... niestety śpiesząc się pozostawił na widoku cały plik otwartej korespondencji. Niech nie ma pretensji, że doglądający mieszkania zapoznał się z jej treścią, niczym nie zabezpieczoną, choć rzecz jasna można mu wypominać, że postąpił nieco nietaktownie, bo powinien oprzeć się pokusie czytania cudzych, ale uprzednio otwartych listów. Przestępstwa natomiast nie popełnił. Podobnie owa Beata H. która, mając hasło dostępowe, udostępnione jej dobrowolnie przez posiadacza, poznawszy "niepubliczną" zawartość profilu "facebookowego" nie omieszkała uchylić rąbka jego zawartości wymiarowi sprawiedliwości. Nie powinna tego robić, bo było to świństwo, aczkolwiek nie przestępstwo. Dla zaistnienia przestępstwa z art. 267 § 1 kk wymagane jest otwarcie zamkniętego pisma, nie zaś zapoznanie się z treścią otwartego. Dobrze się stało, że pomimo uchylenia zawartości facebookowego konta przeciwnika procesowego sądowi nic nie zyskała. Źle byłoby, gdyby ktoś z wyrządzonego drugiej osobie świństwa, choć nie przestępstwa czerpał jakiekolwiek korzyści.
Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka