Pięćset zł na drugie dziecko. A na pierwsze?... Nie popieram pisowskiego projektu by dawać po "pięćset" zł na drugie i kolejne dziecko... co ma spowodować, że kobiety będą rodzić dzieci jak oszalałe, dzięki czemu w przyszłości ZUS się wyżywi... Uważam, że wysoka dzietność nie jest uzależniona od wspierania rodzin przez dofinansowanie takie jakie się proponuje. Zależy ona od wielu czynników, które obecnie zanikły a przywrócenie ich byłoby niemożliwe. Przede wszystkim spadek dzietności spowodowany jest dość powszechnym przekonaniem, że nie liczy się już ilość ale jakość. Jakość dziecka i zarazem jakość warunków życia, które mu się stwarza. Jeszcze nasze babki, bo już rzadziej nasze matki miewały po kilkonaścioro rodzeństwa. Tak znaczna liczba dzieci wynikała częściowo z obaw, że wiele z nich nie dożyje lat pełnych i umrze w dzieciństwie, a tylko niektóre z nich dożyją do pełnych lat... Ponadto w kraju rolniczym, jakim była Polska dużą liczbę potomstwa uzasadniała potrzeba rąk do pracy w gospodarstwie opartym na osobistej pracy czlonków rodziny wielopokoleniowej. Z czasem, w miarę postępującej industrializacji, wiele z tych chłopskich dzieci wędrowało do miast dając ręce do pracy fabrykom. Zapotrzebowanie na nowych ludzi było duże... Dziś jest inaczej... zapotrzebowanie zmalało, a i śmiertelność wśród niemowląt i dzieci znacznie zmalała... To spowodowało, że spadła dzietność... Ponadto przesunął się faktyczny przedział wiekowy kobiet rodzących dzieci. Nasze babki zaczynaly rodzić jeszcze przed ukończeniem dwudziestego roku życia, nasze matki po dwudziestce, a obecnie kobiety rodzą pierwsze dziecko około trzydziestki, po czym na kolejne czasu już niewiele. Jakie są tego przyczyny? Można wymieniać wiele, jak upowszechnienie zwłaszcza wśród kobiet zdobywania wyższego wykształcenia... Ponadto dziecko ma przyjść na świat wtedy, kiedy sytuacja materialna jest wreszcie względnie dobra... Stąd decyzja o pierwszym dziecku czeka na poprawę sytuacji... Świadczenia rodzinne "na dziecko" powinny spełniać przede wszystkim to zadanie, by decyzja o pierwszym dziecku nie była opóźniona troską /być może nadmierną/albo raczej obawą /najczęściej nieuzasadnioną/ o niemożność zapewnienia dziecku odpowiedniego poziomu życia. Przy każdym następnym dziecku obawy te maleją, a i koszty utrzymania kolejnego dziecka są mniejsze niż pierwszego. Stąd nie tyle jest potrzebne świadczenie na drugie i trzecie dziecko, co na pierwsze dziecko. Bo jedynie co można zrobić to spwodować, by na powrót kobiety "brały się" za rodzenie dzieci tuż po dwudziestce, a nie tuż przed albo i po trzydziestce...
Inne tematy w dziale Polityka