Jakelo Jakelo
236
BLOG

Wokół zmiany czasu - w odpowiedzi na komentarze do poprzedniej notki.

Jakelo Jakelo Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Zagadnienie zmiany czasu jest żywe, o czym świadczy ilość odsłon poprzedniej notki - ponad 2300... I ponad 110 komentarzy do notki i do innych komentarzy. Wszystkim autorom komentarzy za tę aktywność dziękuję.

Jest niedziela, godzina 11.35, kiedy notkę tę piszę, czyli wczoraj o tej porze dochodziło południe. Dziś słońce wzeszło, choć nie przebiło się przez chmury o wpół do siódmej, zajdzie kwadrans po czwartej. Ja czuję się świetnie, nawet lepiej niż wczoraj, kiedy wschodziło wpół do ósmej, a zachodziło w czasie Teleexpresu, i to pomimo znacznego pogorszenia się pogody.  Mój organizmy bynajmniej na tę zmianę czasu "nerwowo" nie zareagował. Piszę o tym, bo są ponoć badania naukowe wykazujące, że jesienna zmiana czasu jest rzekomo przyczyną zawałowych zgonów albo co gorsza fatalnego samopoczucia. Ktoś pomylił negatywne wpływy północnych niży i frontów atmosferycznych z rzekomym wpływem przesuwania wskazówek zegarków o godzinę do tyłu.

W komentarzach do notki przeczytałem, że  większość korporacji zaczyna o 9:00, kończy o 17:00 (o ile nie dochodzi przerwa na lunch, wtedy kończą jeszcze później), co ma być rzekomym powodem całorocznego czasu letniego. Dzięki czasowi letniemu utrzymywanemu zimą pracownicy tych korpiracji mieliby zaznawać światła słonecznego. No jest to bzduea, bo jeśli ktoś tan pracuje, to światła słonecznego dozna, jedynie wtedy, gdy zachód słońca byłby grubo po 17.00 czyli już w miniony piątek pracownicy korporacji po wyjsciu z roboty niewiele mogli nacieszyć się światłem białego dnia. Pominę kwestię, że przy jesiennej szarudze nie marzą wtedy o spacerach i ławce w parku ale o tym, by czem prędzej znaleźć się w domu. Miesiąc wcześniej zarówno pogoda, jak i zachód słońca po szóstej jeszcze na to pozwalały. Zatem postulat wielkich korporacji,  wysunięty rzekomo w interesie ich pracowników, by pozostać przy czasie letnim jest mocno nie na miejscu. Wydaje się wszechwładnym korpoeacjom, że mogą wszystko, ba nawet zmienić konsekwencje położenia kraju w takiej, a nie innej szerokości geograficznej 

Mój argument, że całoroczny czas letni zmuszałby dzieci do rozpoczynania szkolnych zajęć przed wschodem słońca próbowano skontrować, że przecież są szkoły dwuzmianowe i dzieci uczą się w nich po zachodzie słońca. Nie wzięto pod uwagę, że to zupełnie co innego. Zmuszanie dziecka do aktywności intelektualnej, czy nawet tylko ruchowej przed świtem jest barbarzyństwem, natomiast po południu po zmierzchu nie jest. Dzieci wchodzą w ten okres rozbudzone całodzienną aktywnością. Kto ma maluchy, ten wie, że często po dobranocce trudno zagonić je do snu...

Ponadto, drugą zmianę wprowadza się w szkołach miejskich, przy blokowiskach, gdzie dziecko do domu na kilometr-dwa oświetlonym chodnikiem. Jest różnica w takim usytuowaniu szkoły, a szkoły wiejskiej, oddalobej od domu często dwa razy dalej niż szkole ła miejska. Droga do szkoły na wsi niekiedy prowadzi poboczem ruchliwej szkoły. Gadanie, że każde dziecko jest na wsi dowożone od drzwi domu do drzwi szkoły jest tylko formułowaniem pobożnych życzeń. Narażanie zaspanych dzieci wiejskich na marsz do szkoły poboczem szosy, w ciemnościach, przed świtem to po prostu barbarzyństwo. Takie posunięcie, jak utrzymywanie czasu letniego od późnej jesieni, przez zimę do wczesnej wiosny, ze świtem grubo po godzinie ósmej oznaczałoby dalekoidącą dehumanizację życia.

Mam wątpliwości, czy dorosłym takie przesunięcie świtu na aż w okolice godziny 8 i grubo po niej by odpowiadało, mnie osobiście nie. Muędzynarodowe korporacje, to nie jedyne instytucje dające dziś zatrudnienie. Istnieje szkolnictwo, administracja publiczna, gdzie dzień pracy rozpiczyna się o godzinie ósmej, a nawet i nieco wcześniej. Zatrudnieni tam z pewnością nie pogodziliby się na przesunięcie wschodu słońca na czas po rozpoczęciy przez nich pracy.

Generalnie, widzę tu taki myk u co poniektórych, polegający na zacieraniu się w umyśle świadomoścu co jest czasem normalnym, a co nim nie jest. Podobne zjawisko mamy przy zakazie handlu niedzielnego. W przeszłości czymś normalnym były niedziele bez handlu detalicznego. Obecnie, uważają co poniektórzy za stan normalny robienie zakupów w niedziele, zaś nienormalnym ich prześladowaniem byłoby przywrócenie zakazu handlu niedzielnego. 

Podobnie rzecz się ma cała z czasem letnim, swego czasu , jako odchylenie (coś nienornalnego) od czasu normalnego, środkowoeuropejskiego (GMT +1, CET). Dziś nie podejmuje się dyskusji nad sensem, czy może raczej bezsensem wprowadzania czasu letniego ale nad sensem wprowadzania, czy też przywracania czasu normalnego, co właśnie minionej nocy nastąpiło. Tak się co poniektórym w główkach poprzewracało.


Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości