W programie „Trzeci punkt widzenia”, bez wątpienia w jednym z najciekawszych obecnie programów publicystyczno-kulturalnych, który możemy oglądać w soboty o 22.00 dzięki TVP Kultura, Dariusz Karłowicz – obok swych przyjaciół Dariusza Gawina i Marka Cichockiego jeden z trzech gospodarzy „Trzeciego punktu widzenia” – zaproponował aby poruszyć temat nowych pomysłów liberalno-lewicowego rządu hiszpańskiego. Zapatero – ulubieniec polskiej nowej lewicy, która czeka na polskiego José Luisa niczym na mesjasza – chce wprowadzić zakaz pokazów modelek zbyt chudych, czy może niebezpiecznie chudych, chce także doprowadzić do ujednolicenia manekinów na wystawach sklepowych do rozmiaru 38.
Jestem przeciwnikiem hiszpańskich socjalistów. Jestem także przeciwnikiem ujednolicania i ingerencji rządu w sferę prywatną obywatela. Rozmiar 38 jest wedle mojej prywatnej oceny bardzo kobiecy – wbrew jednak mojej osobistej ocenie – byłbym przeciwny takiemu prawu. Okazuje się jednak, że nie da się uniknąć tak prosto rozróżnienia między tym, co ważne dla wspólnoty politycznej i o co władza powinna dbać ze szczególną troską, a między życiem prywatnym i sferą osobistych gustów, preferencji i wyborów. Nie jest to odkrycie żadnego novum. Żyjemy w świecie liberalnych niekonsekwencji, jak słusznie zauważa z ironią Karłowicz – nauczanie używania prezerwatyw w szkołach jest neutralne, niemalże techniczne, podczas gdy głos troski o współczesna kondycję rodziny pod postacią nauki wierności małżeńskiej to ideologiczna ingerencja niedopuszczalna na poziomie edukacji.
Od dawna widzę problem negatywnego oddziaływania kultury „ciała idealnego” objawiającej się na foto bilbordach, w reklamach, teledyskach skutkujących depresją kobiet i prowadzącą je do męczeńskich praktyk stosowania diet nierzadko kończących się poważnymi chorobami jak anoreksja czy bulimia. Wielokrotnie usiłowałem w rozmowach forsować pogląd iż mężczyznom w większości podoba się ciało kobiece a nie za wszelką cenę szczuplejsze co w praktyce zanim jeszcze nie stanie się ciałem chorym od kobiecości się oddala. Nie jest to jednak w rzeczywistości rządów kultu ciała idealnego łatwe. Obawiam się, że problem, który ma oczywiście swoje poważne jak i humorystyczne strony nie da się konsekwentnie rozwiązywać za pomocą legislacji. Czy ktoś pożądliwie myśląc o chudym kobiecym ciele będzie anty-państwowcem? – pyta Karłowicz. Czy jedynym ratunkiem jest już ingerencja polityki w kulturę, estetykę?
Rząd ma obowiązek dbania o obywateli. Bez wątpienia zdrowie jest tematem politycznym. Sprawa się jednak komplikuje, jak celnie zauważa i pyta Marek Cichocki, przecież pomysł polityki historycznej wywołał olbrzymie protesty, opory i głosy oburzenia. Czy żyjemy zatem w czasach, w których nadszedł czas na początki polityki estetycznej i na ile jest to w demokracjach liberalnych do zaakceptowania?
Inne tematy w dziale Polityka