Czytam dziś w „DZIENNIKU” o nowym pomyśle legislacyjnym. PiS jest projektodawcą ustawy o alimentach. Głowna idea projektu zakłada, że jeśli Ojciec po rozwodzie nie płaci alimentów wykazując się jak to nazwano „patologiczną zaradnością dłużnika alimentacyjnego”, alimenty spłacać za niego będzie – używając wszystkich potencjalnych określeń – ewentualny nowy mąż, partner, konkubent matki pozostającej z dziećmi. Pomysł już budzi kontrowersje i zanim posłowie rozpoczęli debatę, Profesor Andrzej Zoll wyraził opinię iż rozumie dobre intencje projektodawców ale ich myślenie idzie w złym kierunku. Dziennikarka „Dziennika” w rozmowie z przewodniczącym podkomisji ds. Funduszu Alimentacyjnego z ramienia PiS, Tomaszem Latosem, nie kryje swych ocen. Jak zwierza nam Agnieszka Sopińska także swe fizjologiczne reakcje, kiedy czyta się projekt to „włosy dęba stają”, dziennikarka dodaje także, że projekt jest „nie fair”, że „jest absurdalny”. No dobrze pomyślałem, to zastanówmy się wspólnie… Niech nam włosy dęba nie stają, tylko coś dorzućmy od siebie!
Jest dobrze, że Państwo nie umywa rąk od szukania rozwiązań mających na celu wsparcie finansowe dzieci z rozbitych rodzin. Dziwi mnie podnoszenie od razu lamentu przez dziennikarkę, że nie fair jest zasada, ze mężczyzna wiążący się z kobietą z dziećmi, także i za nie weźmie finansowa odpowiedzialność. Z punktu widzenia matki, ogólnego ładu stosunków między ludzkich to chyba normalne. Nie znam dokładnych zapisów, ale rozumiem, że dyskusje możemy rozpocząć na bazie ogólnych kierunków myślenia. Można powiedzieć, no dobrze, ale jeśli facet ma możliwość i klasę to oczywiście się i dziećmi zaopiekuje, ale Państwo nie powinno do tego zmuszać. I tu pojawia się punkt zwrotny – jak zmusić może Państwo nowego partnera, konkubenta, męża do płacenia alimentów kiedy nie jest w stanie wyegzekwować ich płacenia od biologicznego Ojca, wykazującego się „patologiczną zaradnością dłużnika alimentacyjnego” – jak to określił PiS. Rzadko zgadzam się z ocenami Prof. Andrzeja Zolla, ale być może owe kierunki myślenia powinny się z cala stanowczością koncentrować na egzekwowaniu alimentów, po prostu.
Skoro wielu byłych Ojców i mężów ukrywa przed żonami i dziećmi, że ma prace i stałe dochody to pomyślmy wspólnie co można zrobić. Oczywiście przychodzi komornik i chcąc ściągnąć alimenty dowiaduje się, że nie ma z czego. PiS i tu ma swą propozycję. O tym, że ów „Patologicznie zaradny” często kłamie, dobrze wiedzą nowe kochanki, małżonki, konkubiny, płacących alimenty i to one będą obciążane jeżeli jest z czego w zastępstwie za swych obciążonych alimentami towarzyszy życia. Znów pojawi się pytanie czy i ta małżonka, konkubina nie wykaże się „patologiczną zaradnością”… Można oczywiście dyskutować, że jest to osoba trzecia i że nie ma żadnych sensownych przesłanek do obciążanie jej opłatami za dzieci których mogła na oczy nie widzieć… to wszystko jasne, choć można się i tu nie zgodzić.
Na koniec - zastrzegając, że nie mam prawniczego wykształcenia - krwiożercza propozycja. Zapewne Profesorwi Zollowi włosy dęba by staneły, gdyby sie dowiedział jaki projekt inspiruje. Ale moze dośc sytuacji, że w słabym państwie dłuznik jest chroniony. Czy nie jest jakimś rozwiązaniem rozwinąć sieć prywatnych zakładów pracy z pozbawieniem swobody obywatela? Obywatel jeżeli naprawdę nie może płacić to ma wreszcie motywację, żeby prace znaleźć i te kilkaset złotych zarobić. Jeżeli kłamie to ma wybór. Albo sprawę załatwi na wolności albo pójdzie do karnego zakładu pracy, gdzie pracując będzie musiał zarobić na swe minimalne utrzymanie w zakładzie a jednocześnie na alimenty. Właściciel zakładu zarabia, "patologicznie zaradny" przestaje byc "patologiczny" a alimenty sa spłacane. Oczywiście jestem sobie w stanie wyobrazic bardoz niesprawiedliwy przypadek. Męzczyzna rozwodzi się z podła babą, która go oszukiwała i dopraowadziła do rozwodu, dla świętego spokoju ten się na wszytsko godzi - także na ailmenty. No i niechaj straci pracę i tak dalej... Pozostaje również problem jak umozliwić pozostajacemu w tym zakładzie poszukiwane pracy aby wyjśc z zakładu pracy, ale chyba i to mozliwe... Czy sądzicie, że takie rozwiązanie miałoby przyszłość? Czy jest sprawiedliwe? I czy jest możliwe w praktyce?
Inne tematy w dziale Polityka