Jakub Lubelski Jakub Lubelski
321
BLOG

Polityczny nihilizm, nihilizm państwowy czy nihil novi?

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 4

Jarosław Gowin, oskarżając PiS o hołdowanie zasadzie "cel uświęca środki", nazwał kiedyś praktyki Kaczyńskich „politycznym nihilizmem”. Niedawno Paweł Lisicki porównał sytuację Polski do tej z XVIII wieku, do „kraju, w którym prywatne ambicje przywódców, interes klik i partyjek stawał się często ważniejszy niż racja stanu, interes narodowy czy dobro państwa.” Redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” uznał nasz kraj za niezdolny do „suwerenności i podmiotowości”, czego przyczyną jest zły stan polskich elit – i dosadniej – część z nich choruje na „państwowy nihilizm”. To jeden z dosadniejszych komentarzy jakie przeczytałem w lutym tego roku. Warto zatem rozpoczynając marzec, poświęcić trochę uwagi tej przygnębiającej diagnozie.

 

Większość historyków jest zgodna, że 17 VI 1696 to symboliczny początek nowego rozdziału w polskich dziejach, rozdziału jeżeli nie najciemniejszego, to jednego z najciemniejszych. To właśnie wtedy skończyl sie wiek XVII a rozpoczał wiek XVIII. Śmierć wielkiego króla Jana III Sobieskiego oznaczała początek fatalnego okresu bezkrólewia, spory magnatów Lubomirskich i Sapiehów, wywołała z trudem uspokojoną konfederację wojskową. Większość polskiej szlachty opowiedziała się na wiosnę 1697 roku za francuskim księciem Franciszkiem Ludwikiem Conti. Wbrew wyborowi stronnictwa profrancuskiego biskup kujawski Dąbski, proklamował jednocześnie wybór na króla polski popieranego przez kraje ościenne elektora Fryderyka Augusta I z rodu Wettinów. Tak wkroczyliśmy w mroki wojny północnej, kolejne konfederacje, pod opieką wojsk szwedzkich potulnie wybraliśmy na króla Stanisława Leszczyńskiego, co powodowało kolejną konfederację przy królu Auguście II… dalej już nie będę. Rozwój wypadków jest znany – kontynuacja byłaby już tylko smutniejsza i boleśniejsza.

 

Zastanawiam się, czy zwolennicy PiSu i „Platformy” przekrzykujący się „TU JEST POLSKA!”, czy liderzy partyjni silnie skoncentrowani na personaliach i wizerunku swych frakcji, ogromna polaryzacja sceny politycznej, język agresji, wzajemne oskarżenia o nieudolność, o lekceważenie interesu narodowego, o działania na rzecz obcych państw… czy to są obrazki z XVIII wieku? Paweł Lisicki zastrzega się: „przesadzam? Tylko trochę.” W swym komentarzu wskazuje na dogmatyczną krytykę każdego pomysłu rządu, nawet dotyczącego spraw najbardziej elementarnych przy jednoczesnym uznawaniu każdej, nawet najgłupszej opinii z zachodu za słuszną. Symbolicznym obrazkiem ma być krytykujący raport z likwidacji WSI Bronisław Komorowski cytujący niczym jakiś autorytet komentarz rosyjskiego dziennika "Wriemia Nowostiej". „Czy rosyjska gazeta wyśmiewająca likwidację służb podejrzanych o niejasne związki z Rosją to właściwy ekspert? A może Rosjanie po prostu korzystają z sytuacji, w której mogą skłócić Polaków?” – pyta Lisicki.

 

Zaraz usłyszę, że Lisicki jest „prokaczystowski” i że mi wszyscy współczujecie i żebym otrzeźwiał… Tymczasem uważam, że tak jak komentarz jest dosadny i nie brak mu publicystycznej wyrazistości, tak zarazem jest wyważony i godny namysłu. Specjalnie raz jeszcze zacytuję: „Raport WSI mógł być z pewnością lepiej i solidniej przygotowany. Zarówno osobliwy sposób ujawniania zawartych w nim informacji za pośrednictwem przecieków, jak i zawarte w nim niejasności zasługują na krytykę.” Wskazując na słabość, Naczelny „Rzeczpospolitej” dziwi się jednak (i słusznie), dlaczego większość mediów oczekując na bombę, tej bomby się nie doszukała, dlaczego raport wskazujący na bliskie i niejasne powiązania szkolonych w ZSRR oficerów WSI z rosyjskimi służbami powszechnie uznany został za miałki? Dlaczego główna teza uznana została za nie kontrowersyjną?

 

Być może gdzieś między znudzeniem i dewaluacją języka debaty, ciągle pewne prawdy pozostają nazbyt kontrowersyjne by móc je przyjąć i komentować. Nie wiem czy obrona PiSu jest jeszcze możliwa. Nawet do tego nie aspiruję. Kiedyś mi się chciało, teraz mi się nie chce. I nie jest to dla mnie ważne. W pełni jednak popieram intencję Lisickiego, państwo, wolne suwerenne pastwo jest dla nas wartością. Obrażając się na władzę, lekceważąc wartość państwa i odwracając się od państwa sami się pogrążamy. Wsłuchajmy się bez ironii w memento Lisickiego: „Część opozycji zachowuje się tak, jakby rządzący politycy byli przedstawicielami okupantów, od których ma Polskę wyzwolić... Kto? Unia Europejska? Zachodni dziennikarze? Bo wyborcy jakoś się do tego nie kwapią (…) Polska już raz doświadczyła, czym kończy się choroba nihilizmu. Czy to samo doświadczenie trzeba będzie powtórzyć w nowych czasach i nowych układach zależności?”

 

Jak to jest, pogrążamy się w beznadziejnym nihilizmie na nowo? A może kłótnie, rozróby, bałagan, dezorganizacja, i anarchiczność Polaków w gospodarowaniu własnym państwem to nic nowego? Nowy „nihilizm państwowy” czy „nihil novi sub sole”? Jeśli chcecie zmienić władzę, trzeba umieć przekonać innych, że nowa będzie lepsza… A póki co zgódźmy się, bez względu na to jakiej udzielicie odpowiedzi, nasze wspólne państwo jest naszą wspólną wartością!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka