Niedawno znajomy zapytał mnie po co trzymają Jana Wróbla w „Dzienniku”? „Ani to błyskotliwe, ani to śmieszne” – narzekał i krytykował. Mimo iż kadrowym Springera nie jestem, odczułem potrzebę obrony sympatycznego publicysty, nic przekonywającego jednak nie przyszło mi do głowy. Znajomy miał chandrę, a Wróbel jak się ma obronić to się obroni sam. Dziś mam satysfakcję, otwierając „Dziennik” i czytając tekst „Premier nie walczy o IV RP”. Tekst jak tekst – nic wyjątkowego – zbierzmy jednak kilka podstawowych a bliskich mi opinii publicysty drażniącego czytelników na chandrze. Okaże się, że zamiast spierać sie o Wróbla, trzeba bronić IV RP! Aby móc to robić, potrzeba zmiany języka prawicy - prawicy komentującej, a nie rządzącej... Taka zmiana języka wymusi również zmiany prawicy w przysżłości. Zacznijmy od Wróbla.
Wierność prawicowego wyborcy, zawsze okupiona musi być ciężkimi ciosami liberalnych inteligentów, niesmakiem podczas oglądania „tonącej Polski” w większości liberalnych mediów, oraz poczuciem marginalizacji w oczekiwaniu na głos reprezentujący prawicę wśród Autorytetów. Tak z grubsza opiszemy „Wiarusa prawicy”, który w warunkach ostracyzmu potrafi zachować klasę,powtarzając jak mantrę wers sztandarowego dla polskiej prawicy Poety... "Bądź wierny, idź!"
Ten rok to był rok szczególnej próby dla prawicowego wiarusa. Wróbel przyznaje iż rozumie psychologiczny mechanizm tym bardziej wiernego stania przy prawicowym rządzie im zacieklejsze były nań ataki, rozumie efekt wybaczania rządom PiSu więcej niżby prawicowy wiarus był w stanie wybaczyć podczas zawieszenia broni z „Wyborczą” (tak wiem, pomimo zarzutów wśród komentatorów mego bloga - istnieje taka gazetka), „TVNem”, „Polityką”. Jednak w momencie zawarcia obecnej koalicji – jak pisze Wróbel – wiadomo było, że czas głębokich reform kraju się zakończył.
Oczywistym i ważnym założeniem Wróbla jest, że żyjemy wciąż w III RP, i że wbrew wszystkiemu co projektem IV RP zrobią Kaczyńscy możemy na nasze własne, nowe państwo oczekiwać. Warto to powtarzać do upadłego! Proszę nie dezawuować ideii nowego państwa krytykując obecna koalicję – to się mija z celem a odziera większość i tak chwiejnego w swych opiniach społeczeństwa z marzeń. Ja tylko przypomnę, że podczas domniemanej koalicji POPiS – ideę Czwartej RP poparło 70 % Polaków! Co się zmieniło, że gdyby spytać o to na ulicy z trudem za IV RP opowiedziałoby się (szacując z powietrza i czysto intuicyjnie) 20% najtwardszych prawicowych wiarusów?
Kaczyńscy zawierając obecną trudną koalicję, zdecydowali się od razu na skromny pakiet przygotowawczy: rozbicie WSI, podcięcie skrzydeł Wachowskiemu, potrząśnięcie aparatem sprawiedliwości, podrażnić dziennikarzy, zbudować mocny PR. Nad każda składową tezy Wróbla można by dyskutować, jednak generalna hipoteza wydaje się bardzo trafna. Tak oto wciąż upierający się – nawet wbrem wewnętrznym przekonaniom – za rządem „stary prawicowy wiarus” został „wywiedziony na manowce”. Wróbel rozpoznając sytuację już w lecie poprzedniego roku żebrał solidne cięgi od innych prawicowych publicystów. Dziś Wróbel może pokusić się o triumfalne przypomnienie swoich tez. Bez wątpienia dzisiaj dużo łatwiejszych do przełknięcia dla „prawicowych wiarusów”.
Wróbel jednak deklaruje mocno: „Warto wierzyć w ideały IV RP. W tym projekcie, tworzonym kiedyś przez Rafała Matyję na łamach „Nowego Państwa”, pisma wydawanego przez Jarosława Kaczyńskiego i Adama Lipińskiego, zawiera się esencja zmian koniecznych. Koniecznych po to, byśmy mogli być dumni z Polski.” Jak rozumiem uda mi się tu pogodzić komentarz Wróbla z felietonem Pawła Lisickiego – redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, który uznał iż Polskę najtrafniej nazwać „państwem niedokończonym” („Rz” 03.03.07). Tak jak nie wiadomo kiedy zaczęła się III RP, tak nie wiadomo czy trwa nadal w najlepsze czy to już IV, a może projekt Kaczyńskich został już zarzucony… znów – niedokończony…? Otóż jak sądzę – każdy kto stawia pytania takie jak Lisicki, może z powodzeniem na wzór Wróbla pozostawać wiernym ideałom IV RP.
Jakie to pytania? „Nie wiadomo nawet, kiedy upadł komunizm i powstało niepodległe państwo. Czy początkiem był Okrągły Stół? Jedni twierdzą, że owszem, inni przeczą, wskazując, że niepodległości nie da się zyskać na mocy porozumienia ciemiężycieli i poddanych. A może staliśmy się wolni i niepodlegli 4 czerwca 1989? Hm, znowu ogarniają mnie wątpliwości. W końcu był to parlament kontraktowy, a jedną z jego pierwszych decyzji był wybór na prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego. Zwycięstwo Lecha Wałęsy? Wolne żarty.” – tyle Lisicki. Co na to Wróbel? Trzeba wreszcie na prawicy odkryć, że opowiadanie się za lub przeciw konkretnym posunięciom Kaczyńskich, nie stanowi plebiscytu za lub przeciw IV RP! „Wiarus musi czekać” – tylko tyle i aż tyle. Od siebie dodam jeszcze – „Wiarus musi o tym mówić i pisać”!!!
Inne tematy w dziale Polityka