Rzadko zabieram głos w sprawie aborcji. Mam w tej sprawie pogląd a mimo to bardzo uważnie słucham wszystkich stron sporu. Milczę, bo mam poczucie iż podążamy w złym kierunku. Nie słychać niczego ponad to, co odbywało się na początku lat `90. Jako społeczeństwo zmieniliśmy się znacznie przez te ponad 10 lat, nasze poglądy także mogły ulec zmianie w ramach indywidualnej ewolucji światopoglądowej – generalne postawy zaś wyróżnić możemy te same.
I zmieniliśmy się jako społecżńestwo. Generalny trend idzie w stronę obrony życia. Wbrew temu czego oczekiwaliby wszyscy "europeizujący" polaków politycy - tak jak 22% Polaków w 1991 roku uważało, że aborcji powinno się móc dokonac bez ograniczeń, tak w listopadzie 2006 uważało tak tylko 7%. Za aborcją z ograniczeniami było w 1991 roku 35% Polkaów a w 2006 31%. Za zakazem aborcji z wyjątkami w 1991było 22% w 2006 aż 38% badancyh, natomiast za całkowitym zakazem aborcji na poczatku lat `90 było 12 % a rok temu już 18% Polaków. (Badania CBOS listopad 2006, opracowanie Włodzimierz Derczyński)
Jak rozmawiamy ze sobą dzisiaj? Słuszny jest pogląd o tym, że czyn ma wartość etyczną tylko wtedy kiedy dokonany jest w wolności. Podobnie słuszny jest pogląd iż prawo ma normotwórczą rolę – tak samo jak pozostaje w ścisłym związku z normami powszechnie akceptowanymi. Bez względu na to jakie wartości wyznajemy i jakiego języka używamy, czy mówimy o płodzie, czy o człowieku, nie można obojętnie przejść obok faktu, że od chwili poczęcia wiele matek myśli już o tym, że ma dziecko, mówi do niego, kocha je, nazywa je, wiąże się z nim. Czyni tak bez względu na naukowe argumenty (są takie?), czy światopogląd i język przyjmujących postawę „pro choice”. Nie daje także spokoju głos podnoszących problem podziemia aborcyjnego, warunków w jakich aborcji dokonuje się bez względu na to kto i jakie prawo stanowi. Każdy kto śledzi debaty rozpozna bez trudu iż są to argumenty obu stron sporu na przemian. Co zatem może z tego wynikać?
Jedni straszą, że jak dojdą do władzy to „zliberalizują” ustawę, inni chcą całkowitej ochrony życia, jeszcze inni – bez względu na to jaka postawę przyjmują popierają status quo – twierdząc iż bronią jakiegoś konsensusu. Nie wiem czy obecna ustawa pozostaje w dalszym ciągu konsensusem. Wiem, że mamy jedną z najwyraźniej broniących życie ustaw w Europie i jestem z tego dumny. Do niczego jednak taka debata nie prowadzi. Argumenty padają z różnych poziomów, których zespolić nie sposób. Powinniśmy na przykład debatować o odkrywaniu, znaczeniu prawa naturalnego – a można tak czynić bez wiązania go z konfesyjnością - a dopiero potem zabierać się za sprawy dobra, zła, życia i śmierci. Kiedy będziemy się przekrzykiwać "wolnością", "prawem wyboru", "tolerancją", "zabójstwami", "człowiekiem", "płodami", "znaczeniem prawa", "świętością życia" – to przecież czynimy groch z kapustą – to droga do nikąd. Przecież w ramach konkretnego poziomu rozumowania każdy może mieć rację – co nie znaczy że prawd jest wiele!
Co zatem proponuję? Chcę abysmy wyszli od czegoś co szczęśliwie mogę nazwać "prawdziwym konsensusem w sprawie aborcji". Zaciekawiłem państwa? Otóż prawdziwym konsensusem dla wszystkich – dla tych w Kościele i poza Kościołem, od lewej do prawej strony jest przekonanie, że nie chcemy aby Polki ani kobiety na świecie dokonywały aborcji. Jedni chcą jej zakazać, inni zostawić prawo wyboru, ale wszyscy uważają, że jest dla kobiet i mężczyzn, ojców i matek – zła. Takie to proste? Nie, bardzo wymagające!
Apeluję do wszystkich redaktorów naczelnych największych opiniotwórczych dzienników, tygodników, autorów i redaktorów oglądanych przez Polaków programów publicystycznych i talk show – odwróćmy porządek debaty o aborcji. Zacznijmy debatę o tym, jak realnie przeciwdziałać aborcji – przecież zależy na tym wszystkim środowiskom, grupom społecznym i politycznym. Pokażmy w licznych reportażach, artykułach, programach jakie mamy armaty w walce z aborcją, a jakich nam potrzeba. Zacznijmy wielką akcję kulturotwórczą, mająca na celu zachęcanie Polaków do interesowania się tym problemem, do pomagania w trudnych sytuacjach samotnym matkom. Skoro wszyscy uważamy, że jest to dobre – starajmy się nasączać kulturą propagującą wartość życia i realnej pomocy nas wszystkich. Tylko w tym kierunku myśląc, tylko tak ustawiając problem zrobimy tyle dobra w tej sprawie ile nas tylko stać, a w przyszłości ułatwimy nam kolejną debatę nad zapisem w ustawach i konstytucji.
A za miesiąc, minie 10 lat konstytucji z 1997 roku. Zanim zaczniemy o aborcji i ochronie życia, zacznijmy może generalną debatę, spokojną, merytoryczną, szeroką, i bez kampanii wyborczej, prowadzącą do wypracowania swoiście polskiego kształtu państwa. Naprawe mamy z jakiej tradycji czerpać. Wystarczy sięgnąć choćby do dzieł niedawno wydanego Stanisława Kutrzeby, Adolfa Bocheńskiego, Stanisława Estreichera, Antoniego Zygmunta Helcla, Kazimierza Władysława Kumanieckiego, czy Władysława Leopolda Jaworskiego. Wymagające? Trudne? Żmudne? A no właśnie… Ale warto – zacznijmy od dzisiaj! Wtedy dopiero będziemy się nawzajem słuchać i szanować! Inaczej, rozmowa Polaka z Polakiem będzie wyglądać już zawsze jak w programie Tomasza Lisa – "co z ta Polską?" – Rwij i wal przyjmując z góry upatrzone pozycje… Nie ma na to zgody! Koniec!
Inne tematy w dziale Polityka