Jakub Lubelski Jakub Lubelski
32
BLOG

Rzeczpospolita "cichej dyplomacji"!

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 3

25 marca mija 50 lat od podpisania przez Francję, Zachodnie Niemcy, Włochy, Belgię, Holandię i Luksemburg Traktatów Rzymskich, ustanawiających Wspólnotę Europejską. Wczoraj w „Rzeczpospolitej”, mogliśmy przeczytać ważny głos Marka A. Cichockiego – społecznego doradcy prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego do spraw traktatu konstytucyjnego i przyszłości UE. Cichocki obala pięć mitów w sprawie tzw. „polskiego stanowiska”.

Nie jest tak, że Polska nie przedstawia oficjalnie swej wizji traktatu europejskiego ze względu na jakąś pogardę czy prawicową antyunijność.

Po drugie żadne państwo członkowskie nie prezentuje oficjalnie swego stanowiska właśnie po to, aby pole negocjacji pozostawało jak najbardziej szerokie. Niemieckie przewodnictwo nie przypadkiem wybrało właśnie metodę „dyplomacji poufnej”, można by rzec – półoficjalnej.

Po trzecie, Cichocki, łącząc perspektywę krajową z perspektywą zewnętrzną, przeciwstawia się stereotypowi prounijnej lewicy i PO oraz sceptycznego czy antyunijnego PiSu.

Po czwarte Polska nie chce blokować traktatu.

Po piąte, stając na stanowisku iż reforma traktatowa jest konieczna, chcemy nad nią pracować nie podważając dotychczasowych rozwiązań instytucjonalnych Unii.

Cichocki wyróżnia w Polsce trzy podejścia czy sposoby myślenia o UE i miejscu Polski w Europie. „Podejście adaptacyjne”, dominujące w LiD, to całkowite popłynięcie z prądem Europejskiego Demos z absolutnym porzuceniem pytania o polska suwerenność. O ile było to słuszne podejście podczas wchodzenia do Unii, o tyle teraz wydaje się całkowicie nieadekwatne i pozostające na marginesie. Cichocki uważa, że polska lewica musi na nowo przemyśleć swą wizję polskiej podmiotowości w Unii.

„Podejście integracyjne”, reprezentowane głównie przez PO i centroprawicę, zakłada konieczność skoku w głąb integracji. Opiera się na poparciu wizji Europy jako federacji z drugiej strony traktuje Europę jak "otulinę" zwiększającą naszą podmiotowość i siłę polskiej polityki tak wschodniej jak i energetycznej.

„Suwereniści”, w większości z PiSu, są silnie przywiązani do uzyskanej po 1989 roku podmiotowości państwa polskiego. Jednocześnie trzeźwo oceniają ograniczenia państwa ukształtowanego przez postkomunistyczna transformację. Dlatego „dwie ostatnie strategie zarysowują prawdziwy dylemat polskiej polityki europejskiej. Z jednej strony Polska nie ma czasu i musi uczestniczyć w jak największej liczbie wspólnych europejskich projektów, z drugiej - Polska potrzebuje czasu, aby nabrać realnej podmiotowej substancji wobec swych partnerów w Unii.”

Najkrócej - rysując naszą wizję europejskiej polityki wschodniej, czy bezpieczeństwa, równocześnie musimy budując nasze polityki, zdawać sobie sprawę z odmiennych czasoprzestrzeni Polski i Unii. „To tak, jakby ktoś chciał podłączyć niezbyt dopracowane, złożone częściowo z przestarzałych podzespołów, urządzenie do skomplikowanej sieci informatycznej najnowszej generacji.” – pisze Cichocki.

Krytyka polskiej polityki zagranicznej jest bardzo nasilona. Pewnie w wielu miejscach słuszna, choć uważam, że jest to ostatnia polityka, która powinna być przedmiotem komentarzy w demokracji. Jedną mam propozycję na koniec. Trawestując słynne zdanie Wittgensteina: jeśli w naszym interesie jest "dyplomacja poufna", to trzeba o niej milczeć!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka