Jakub Lubelski Jakub Lubelski
1398
BLOG

Rzeczpospolita a Kościół. Chrześcijańska tolerancja religijna?

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 12

Często spotykam pogląd, że I Rzeczpospolita to okres mocno dziś zagrożonej tolerancji religijnej. Oczywiście zagwarantowano troskę o mniejszości religijne, ale w ramach wiary rzymskokatolickiej jako religii narodowej. Oto artykuł I Konstytucji 3 Maja 1791: "Religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami. Przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji. Że zaś taż sama wiara święta przykazuje nam kochać bliźnich naszych, przeto wszystkim ludziom, jakiegokolwiek bądź wyznania, pokój w wierze i opiekę rządową winniśmy i dlatego wszelkich obrządków i religii wolność w krajach polskich, podług ustaw krajowych, warujemy."

 

Takie to było polskie oświecenie I Rzeczpospolitej, jakże odmienne od francuskiego czy niemieckiego. Warto o tym pamiętać, kiedy mówimy o polskiej tradycji tolerancji. Może jest tak, że to na gruncie chrześcijaństwa jesteśmy w stanie otrzymać głębszą i pełniejszą tolerancję niż poprzez budowę państwa neutralnego światopoglądowo (istnieje takie?). Aby zobaczyć jak to jest dzisiaj, prześledźmy społeczno-religijną mapę polskiego kościoła, następnie zbadajmy, na ile jest ona aktualna dzisiaj. Jak możliwe jest rozumienie „rozdziału” państwa od kościoła, jakie są relację religia – polityka. W tym celu posłużę się stanowiskiem: Jarosława Gowina i Dariusza Karłowicza. Analizując sytuację Kościoła w czasach wolności, w pierwszym dziesięcioleciu III Rzeczpospolitej, Jarosław Gowin wyróżnił 5 nurtów w kościele: katolicyzm kontynuacji, katolicyzm otwarty, katolicyzm zamknięty, katolicyzm protestu, katolicyzm integralny.[1]

 

  • Katolicyzm kontynuacji odwołuje się do pobożności ludowej, zdecydowanie tradycjonalistycznej i odnosi się do przemian po `89 zdecydowanie sceptycznie, choć nie jest integrystyczny co się katolikom kontynuacji często zarzuca. Reprezentantami tego nurtu kościoła było środowisko tygodnika „Niedziela” a w późniejszym okresie środowiska „Frondy”, ”Debaty”, polityczny krąg określany mianem „pampersów”.
 
  • Katolicy otwarci to najbardziej liberalna i otwarta część inteligencji skupiona wokół „Tygodnika Powszechnego”, środowiska „Znaku”, czy KiK-u. Stawiają na dialog z niewiernymi, odważne „odczytywanie znaków czasu” i są zwolennikami „przyjaznego rozdziału państwa i kościoła”.
 
  • Katolicy zamknięci to część zdecydowanie tradycjonalistyczna, lefebrystyczna, narodowa i niechętna jakiemukolwiek otwarciu na współczesna rzeczywistość. Z tym sposobem myślenia możemy się spotkać na falach Radia Maryja a także w pismach na czele z „Naszym Dziennikiem”, „Nasza Polską”, „Myślą Polską”. Bardzo często opierają się oni na wrażliwości ludowej i liturgii przedsoborowej.
 
  • Na przeciwległym biegunie do katolików zamkniętych plasują się katolicy protestu, to jeszcze bardziej modernistyczna grupa niż katolicy otwarci. Nie stanowią oni żadnego zorganizowanego środowiska, charakteryzuje ich głównie pochwała idei państwa neutralnego światopoglądowo, mniej koncentrują się na zachowaniu ortodoksji a bardziej koncentrują się na ortopraksji: pomoc potrzebującym, chorym na AIDS, zmiana stosunku do rozwiedzionych i homoseksualistów, troska o prawa dla mniejszości, szukanie ekumenicznego zbliżenia. Katolicy protestu nie obawiają się stale krytykować i protestować przeciw niedostatecznym zmianom i otwarciu kościoła na nowoczesność.
 
  • Katolicy integralni to nurt stosunkowo późno zarysowujący się w polskim kościele, utworzony z części katolików otwartych, którzy uznali iż zbytnie „otwieranie się” może być szkodliwe a także z części katolików kontynuacji, którzy postanowili przezwyciężyć syndrom tak zwanej oblężonej twierdzy. Chcą łączyć tradycję z nowoczesnością. Łącza się zarówno próbach dialogu jak i w krytyce wobec środowisk laicyzujących jak i kościoła wewnątrz. Ich reprezentanci to od jakiegoś czasu pismo „Więź”, „Gość Niedzielny” z dodatkiem „Azymut” (już nie wychodzi) a także środowisko Katolickiej Agencji Informacyjnej jak i krakowski Instytut Tertio Millenio, o. Macieja Zięby OP.

Dariusz Karłowicz natomiast, w ankiecie zorganizowanej przez tradycjonalistyczny dwumiesięcznik „Chrystianitas” pisał: „Wczorajsze mapy nie opisują już tego co nas otacza. Kiedy wziąć do ręki drugie wydanie sławnej ksiązki Jarosława Gowina Kościół po komunizmie (Kościół w czasach wolności) to okazuje się, że kategorie, którymi zaledwie 4 lata temu Gowin opisywał Kościół, dziś wydają się nie najlepiej przylegać do rzeczywistości. Niektórzy, w tym sam Jarosław Gowin, twierdzą, że jest to kwestia, która łączy się ze schyłkiem struktur związanych z duchem III RP (…) Ryzykując opis tego, co jeszcze bardzo niewyraźne, stawiam tezę, ze najlepszą postawą na czas sekularyzacji jest ewangelizacja, i na Kościół wyraźnie zmierzający w stronę katakumb.”

 

Karłowicz, założyciel Fundacji Świętego Mikołaja, która między innymi promuje coraz bardziej rozpoznawalnymi plakatami ideę rodzinnych domów dziecka, dzieli chrześcijan na agorytów, nie akceptujących wyparcia chrześcijaństwa ze sfery publicznej, i katakumbistów, tych którzy dają się ze sfery publicznej spychać. Autor podaje przykład współczesnego myślenia o uniwersytecie: „Kiedy całkiem niedawno słuchałem członka zarządu „Znaku”, który przekonywał o ważnych rynkowych racjach przemawiających za tym, że zakładana  przez wydawnictwo szkoła wyższa nie powinna przedstawiać się jako „katolicka”, to nie mogłem pozbyć się myśli o tym, ileż ważnych racji przemawiało przeciw słowu katolicki w czasach, kiedy „Znak” powoływano do życia. Oczywiście ewolucja ta, dotyczy części środowiska, ale niestety jest to część ciągle widoczna i ciągle, dodajmy, chętnie celebrująca swoją „katolicką otwartość”. Dla osoby, która podobnie jak ja, wiele nauczyła się w Krakowie, to bardzo bolesna lekcja tego, jak szybko katolicyzm otwarty może przeobrazić się w katolicyzm ukryty.”[2] 

 

Ostatnio zaś, Karłowicz kwestionując podział na politykę po prostu i metapolitykę, rozumianą jako wartości o znaczeniu politycznym, wbrew sprzeciwom swych współ dyskutantów, zwrócił uwagę w dyskusji na łamach miesięcznika „W drodze”: „Sprzeciwiam się łatwej zgodzie na wyjście Kościoła z polityki. W takich zjawiskach jak autorytet proboszcza upatruję raczej dowodów siły Kościoła niż jego słabości. Cóż jest skandalicznego w tym, że ludzie uważają mądrego proboszcza za osobę zdolną ocenić, co w programach różnych partii kłóci się z nauką Kościoła i pomóc wiernym w dokonaniu wyboru. (…) nie mówi się dość wyraźnie o pewnej granicy w sprawach politycznych dla chrześcijańskiego sumienia nieprzekraczalnej. Mnie brakuje postawy Klemensa Aleksandryjskiego, który gdyby dzisiaj żył, to w jakimś Pedagogu napisałby pewnie, że na partie, które popierają aborcję, żadnemu chrześcijaninowi pod groźbą samowykluczenia się z Kościoła głosować nie wolno. Nie deliberowałby nad autonomią sfery politycznej — bo są granice, których chrześcijanin przejść nie może jeśli nie chce sprzeniewierzyć się Chrystusowi. Przeciwny natomiast jestem wykorzystaniu ambony do udawania, że Ewangelia pozwala rozstrzygnąć, czy w sprawach metod i politycznych celów lepszy jest projekt PO czy PiS–u. To oczywiste.”[3] 

 

Widzimy więc, jak pęka konsensus lat `90, a termin metapolityka, staje się niewystarczający do opisania wielowymiarowej rzeczywistości społeczno-religijnej. Dzisiaj żyjemy, jak nazwał to Karłowicz, w czasach pokonstantyńskich, trudno wyobrazić sobie zapis konstytucyjny, analogiczny do artykułu I Konstytucji 3 maja 1791 roku. Warto jednak pamiętać, o czym mówimy, przywołując tradycję tolerancji religijnej I Rzeczpospolitej. W stosunkach kościół – państwo, nie ma łatwych odpowiedzi ani rozwiązań – tak jak religii grozi upolitycznienie, tak z drugiej strony grozi jej sztuczne przyporządkowanie do określonych a najczęściej prywatnych sfer życia. Jak mówił ostatnio Karłowicz, z jednej strony mamy krakowskie Łagiewniki i miłosierdzie siostry Faustyny, z drugiej strony mamy Gdańsk, księdza Jerzego i społeczną tradycję solidarności – gdzieś pomiędzy odnajdziemy nie odkrytą jeszcze i niezbadaną teologię polityczną Jana Pawła II. Może to w niej tkwią choć niektóre odpowiedzi na dręczące nas pytania?


[1] Jarosław Gowin, Kościół w czasach wolności, Kraków 1999, s. 327 – 364

[2] Dariusz Karłowicz, Agora czy Katakumby, „Chrystianitas” nr 21/22, 2005

[3] Dariusz Karłowicz, Co mówi duch kościoła, „W drodze” nr 11/2006

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka