Jakub Lubelski Jakub Lubelski
239
BLOG

Aby Pierwsze było pierwsze! Czyli co to jest "First Things"?

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 7

Dzięki wydawnictwu „Fronda” ukazały się w formule kwartalnika dwa pierwsze numery polskiej edycji „First Things”. Redaktorem naczelnym jest Bartłomiej Kachniarz, a Radę Programową tworzą Dariusz Karłowicz i Grzegorz Górny. Aby zaprezentować linię amerykańskiego miesięcznika, proponuję dokładną analizę artykułu wstępnego do pierwszego numeru – „Putting First Things First”, który został przedrukowany nie tylko w numerze na pięciolecie pisma („FT” marzec 1995) a także na jego dziesięciolecie („FT” marzec 2000). Świadczy to jak mniemam o silnym przywiązaniu Redakcji do prezentowanych tam idei jak również o ich ciągłej aktualności. Dokonując subiektywnego wyboru, celem rekonstrukcji filozofii miesięcznika, w poprzednim poście przedstawiłem „11 tez o Chrześcijańskim Uniwersytecie”, autorstwa Richarda Neuhausa. Tekst ten ukazał się w styczniowym numerze 1996 roku. Post cieszył się powodzeniem, dlatego kontynuuję temat, z nadzieją na kontynuację rozmów. Mimo szeregu niezwykle ważnych tematów pojawiających się na łamach miesięcznika jak choćby ekumenizm i dialog chrześcijańsko-żydowski, edukacja, stan demokracji liberalnej, konflikty zachodu ze światem muzułmańskim, sądzę, że właśnie te, wybrane przeze mnie teksty, pozwolą mi przybliżyć linię i charakter „First Things”.

 

W centrum uwagi Redakcji znajduje się relacja pomiędzy religią a życiem publicznym. Żeby sprostać wyzwaniu stanowienia jak i odczytywania właściwej relacji między obiema sferami, należy zdefiniować jak rozumieć „religię” i „życie publiczne” (public life). Punktem wyjścia jest namysł nad znaczeniem nazwy pisma: „First Things znaczy po pierwsze, że pierwszą rzeczą, którą trzeba powiedzieć o życiu publicznym to, że nie jest ono rzeczą pierwszą.” Życie publiczne nie jest bożkiem, nie przewyższa swym znaczeniem treści religijnych mówiących o sensie życia ludzkiego, relacji człowieka z Bogiem, wizji życia po śmierci, zbawienia, ludzkiej wolności i pojmowania grzechu. „First Things oznacza po drugie – kontynuuje grę słowną Neuhaus – że są rzeczy pierwsze, w znaczeniu podstawowych zasad dla dobrego porządkowania życia publicznego.” Ostatecznie można powiedzieć, że przez wzgląd na religię jak i na życie publiczne, priorytetem jest ta pierwsza: „Podczas gdy religia informuje, wzbogaca i dostarcza podstaw moralnych życiu publicznemu,  jej głównym celem nie jest mu tylko służyć. Tu odkrywamy paradoks. Religia jest zakładnikiem sfery publicznej, która religii używa. Niewola religii prowadzi do jej politycyzacji a jednocześnie do nasączania polityki treściami religijnymi, co – jak wiemy z gorzkich doświadczeń historycznych – jest tragedią zarówno dla religii jak i życia publicznego.” Religia służy zatem sferze publicznej – przede wszystkim rozumianej tutaj jako polityka – relatywizując jej wagę, wskazując na to, że polityka nie jest rzeczą pierwszą. Religia oświetlając najwyższy cel bierze wszystkie pozostałe pod transcendentny osąd. Co jest zatem rzeczą pierwszą, głównym celem?

 

Jak pisze Neuhaus, może on być różnie definiowany, ale „wierzący Żydzi czy Chrześcijanie mogą zgodzić się, że ów cel był dobrze zdefiniowany w odpowiedzi na otwarte pytanie z katechizmu westminsterskiego z 1647 roku – co jest ostatecznym celem człowieka? Odpowiedź brzmi – ostatecznym celem człowieka jest miłować Boga i radować się nim na zawsze.” Jak się okazuje rzeczy pierwszerzeczami ostatecznymi. Czy miesięcznik jest dla wierzących? Z odpowiedzią przychodzi nam naczelny także w omawianym wstępniaku: „W pełni akceptujemy i zakładamy, że nasi autorzy i czytelnicy będą wierzącymi Żydami i chrześcijanami, agnostykami, ateistami, że będą politycznymi liberałami i konserwatystami (ze wszystkimi należącymi do nich podkategoriami) i  ludźmi z mocno zróżnicowanymi spojrzeniami na cywilizację, której jesteśmy częścią.” Jedno powinno w przekonaniu Neuhausa łączyć czytelników i autorów „First Things”: „przekonanie i otwarcie na bycie przekonywanym o wadze religii w życiu publicznym i życia publicznego dla religii.”

 

W dalszej części znamiennego wstępniaka Neuhaus rozwija augustiańską metaforę państwa bożego i ziemskiego w analogii do religii i sfery publicznej – ich spotkanie jest zawsze ambiwalentne i nie powinno dawać powodów do ich pomieszania, ostatecznie jednak sprzyja obopólnie.

 

Neuhaus wpisuje się w tradycję myślenia społecznego Edmunda Burka, deklarując iż artykuł służy wyłożeniu „przesądów” jakimi kieruje się Redakcja. Nie przyniesie chluby Redaktorom „FT” nazywanie ich umysłów otwartymi (open-minded), „sąd o tym co jest prawdą i co jest ważne przesądza, że stajemy w kontrze do sądzenia.” – deklarują twórcy miesięcznika. Jednym z ważniejszych przesądów redakcji „FT” jest przekonanie, że życie publiczne to coś więcej niż tylko polityka – życie publiczne to przede wszystkim „kultura”. Redakcja porzuca wąskie rozumienie kultury kojarzonej z teatrami, muzeami, koncertami: „Kultura to żądanie osiągalnej prawdy, system wyjaśnień, mitów, historii, wspomnień, lojalności, wyobrażeń i koszmarów którymi żyje społeczność. Kultura to moralne, estetyczne i emocjonalne powietrze, którym oddychamy.”

 

Kolejnym przesądem jest przekonanie, o żywotności i ciągłym rozwoju amerykańskiej religijności. Wbrew przedstawicielom kultury wysokiej, którzy powszechnie uważają, że społeczeństwo ma być zsekularyzowane a gdyby jeszcze niebyło, to szybko takim się stanie. Ameryka jest coraz bardziej szalona w swej religijności i bez względu na to jak oceniamy jej jakość, ignorowanie tego jest przemilczeniem oczywistości. „Religie przybierają rozmaite formy: Islam, religie indiańskie, New Age, religia feministycznych czarownic, pisma wschodnich wierzeń, religia obywatelska. Ale większość amerykańska opiera się na wierze wypływającej z Biblii – zatem głównie to judaizm i chrześcijaństwo – „FT” podobnie jak instytut który go wydaje jest przedsięwzięciem wywodzącym się z tradycji judeo-chrześcijańskiej.”

 

Ostatni ważny przesąd wskazany wprost – to pluralizm, który zdaniem Redakcji jest konsekwencją życia w wolności i demokracji. Ale pluralizm jest jednym z mniej rozumianych terminów: „często się sugeruje, że skoro żyjemy w pluralistycznym społeczeństwie, musimy ukrywać dzielące nas równice, udając, że nawet te najbardziej fundamentalne nie powodują niezgody. W naszej ocenie to żaden pluralizm. To jego przeciwieństwo. To monizm. Pluralizm nie jest relatywizmem i jest zdeklarowanym wrogiem nihilizmu. Pluralizm to zobowiązanie obywatelskie (…) przeciw monizmowi, który przeczy wielopoziomowości prawdy, przeciw relatywizmowi, który przeczy ważności prawdy, przeciw nihilizmowi, który przeczy istnieniu prawdy, chcemy pluralizmu, który doprowadzi do ponownego rozważenia i podtrzymania debaty o tym co naprawdę ważne, co jest prawdą.”

 

Słynne powiedzenie przywołanego przez Neuhausa Gilberta Keitha Chestertona o „tradycji jako demokracji umarłych” pozwala rozszerzyć rozumienie tej debaty. Podejmując wyzwania teraźniejszości i szukając odpowiedzi na pytania przyszłości, Nauhaus chce także rozmowy z najmądrzejszymi z przeszłości. „Współczesność jest dotknięta chorobą zadufania w swym bogactwie nowinek. First Things ma być antidotum na to intelektualne i moralne zatrucie.” Warto śledzić kolejne numery amerykańskiej edycji miesięcznika, a ja, szczególnie zachęcam do nowej, polskiej edycji „FT” w formule kwartalnika! Czytajcie – aby pierwsze – zawsze było pierwsze!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka