Kiedy otwieramy „Wyborczą” to Polacy są zmęczeni, przerażeni, mają PiSu kompletnie dosyć! Później otwieramy „Rzeczpospolitą” w której poparcie narodu dla PiSu rośnie, właściwie PiS odrabia wielkie straty procentowe i różni się z Platformą tylko 2%.
W dzisiejszym „Dzienniku” czytamy na stronie 3 kto podlega lustracji. Są to między innymi pracownicy naukowi i wykładowcy w wyższych szkołach publicznych. Teraz zmieńmy rzeczywistość i przeczytajmy „Gazetę Wyborczą” – na pierwszej – „Lustracja to nie zemsta” – nie będzie lustracji naukowców, dziennikarzy, szefów spółek giełdowych. „Rzeczpospolita” sprawę rozjaśnia: „Lustracja ominie dziennikarzy i naukowców. Lustrować się muszą tylko naukowcy na kierowniczych stanowiskach w uczelniach państwowych.”
Oto jeden z przykładów na to, jak czytelnicy trzech wielkich dzienników zamieszkują często różne rzeczywistości, inne światy. Nie chodzi tu o opinie, ale o informacje, o sposób ich podawania. Jak wyjść z tej gazecianej nibylandii? Potrzeba środowiska, periodyku, gazety, która przede wszystkim postawi sobie za zadanie sokratejska pracę nad uspójnianiem języka debaty. Kiedy wspólnota posługuje się różnymi językami, kiedy ma się odmienne wyobrażenie na temat faktów i procesów politycznych w kraju, kiedy posługuje się odmiennymi terminami, bardzo trudno domknąć wspólnotę polaków, bardzo trudno wzmacniać suwerenność państwową. Kto nas wszystkich z gazecianej nibylandii wyrwie?
Inne tematy w dziale Polityka