Żyjemy w czasach po buncie. Bunt jest już niemodny, a nawet więcej – bunt jest już niemożliwy – powie w pełni pogodzony ze światem, lub kompletnie w nim zagubiony. Ależ nie, zawsze stare odchodzi, a przychodzi nowe, bunt jest odwiecznym prawem młodych – powie konserwatysta – paradoksalnie broniący idei buntu.
Po wojnie buntowali się hipisi, potem nastali punkowcy… No dobra… Nie będę się wygłupiał. Zgoda, tożsamość kontrkulturowa nie wyczerpuje przebogatej idei buntu. A czy dzisiaj istnieje kontrkultura? Czy to ona stoi na barykadach buntu? Czy ktoś się jeszcze dzisiaj buntuje? Czy bunt jest dzisiaj możliwy?
Bunt wykształciuchów przeciwko władzy – codzienna rzeczywistość pierwszych stron „Gazety Wyborczej”. Proszę wybaczyć, ale – rupieciarnia. Pomijam już to, że naprawdę mało kto zrozumiał co „wykształciuch” znaczy. A bunt jaki jest, każdy widzi. Delikatnie mówiąc – nie elektryzuje. Czy kontestowanie rządu jest dziś buntem? Może słuchanie Radia Maryja i kontestowanie porządku III RP jest buntem? Banał?
Czy buntują się Ci, którzy uprawiają turystykę seksualną, którzy palą trawę i są za legalizacją homoseksualnych małżeństw? A może buntują się Ci, którzy chodzą z przyjaciółmi do kościoła na neokatechumenaty, którzy stojąc na Franciszkańskiej 3 płakali za Papieżem, którzy z powodów religijnych są w stanie hołdować licznym nakazom? A może jedni i drudzy są poprawni? Czy idea buntu bezpowrotnie nam się wymyka?
Czy dzisiaj jesteśmy niczym Artur z „Tanga” - Sławomira Mrożka, którego moglibyśmy nazwać – abstrahując od zakończenia i złowrogiej postaci Edka – zagubionym idealistą, konserwatystą z konieczności, niezrealizowanym buntownikiem? Przypomnijmy rozmowę Artura z wyzwolonym Ojcem:
Stomil: Czego Ty chcesz właściwie? Tradycji?
Artur: Porządku świata!
Stomil: Tylko tyle?
Artur: …I prawa do buntu.
Stomil: No masz! Przecież ja cię cały czas namawiam: buntuj się.
Czy ktoś się jeszcze buntuje? Czy bunt jest możliwy? Ktoś z was jest tu zbuntowany? Wszscy już wyrośli?
Inne tematy w dziale Polityka