Jakub Lubelski Jakub Lubelski
72
BLOG

Co nam powie Platon o Powstaniu `44?

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 39

W jednym z mniej popularnych dialogów platońskich, Lizymach i Melezjasz zapraszają Lachesa i Nikiasza, na wspólne oglądanie popisów fechtunku. Nie jest to jednak tylko i wyłącznie ludyczna impreza koleżków zagryzających przy piwie chipsy i emocjonujących się kolejnymi aktami dramatu transmitowanego przez canal+ sport. Rozmowa jest poważna, znajomi zostają zaproszeni do podzielenia się uwagami na temat wychowania synów. Czego uczyć się najlepiej, jakimi metodami i czy wszystko to sprawi, że synowie stawać się będą mądrymi, dzielnymi i coraz to lepszymi? „My mamy synów – tych tutaj. Ten jest jego; nosi imię dziadka: Tukidydes. A mój znowu ten. Po dziadku się i ten nazywa, po moim ojcu. Arystydesem go nazywamy. Otóż my uważamy, że trzeba się nimi zainteresować, jak tylko można, a nie robić tak jak to się zwykle dzieje, kiedy chłopcy podrosną; pozwala się im robić co chcą.” – przedstawia sprawę Lizymach.

 

Na Salonie24 od kilku dni rozwija się jedna z największych debat w historii tego medium. Debata o powstaniu warszawskim pokazuje jak głodni jesteśmy wiedzy o tym, czy możliwe jest dziś żyć i umiłować w tym życiu coś tak mocno, aby być gotowym świadczyć o tym najmocniej, najradykalniej, nawet śmiercią. Spory realistów z romantykami, dziedziców Traugutta czy Wielopolskiego, Piłsudskiego czy Dmowskiego zostawił bym tu na boku. Najciekawszym aspektem tej dyskusji jest dla mnie problem znaczenia najwyższego poświęcenia, dania przez powstańców świadectwa przewyższającego niejednego z nas i wreszcie kwestia naszych osobistych deklaracji. Wiadomo, hołd powstańcom oddać możemy wszyscy. Między nami, mamy sobie jednak do powiedzenia dużo więcej i to niebywale ważniejszych rzeczy. Między nami bowiem deklarujemy i dyskutujemy jak byśmy chcieli i zarazem byli w stanie żyć. W platońskim dialogu mowa o wychowaniu do bycia mężnymi i dobrymi obywatelami polis. Jaka to lekcja kiedy nasi przodkowie oddali za naszą wolność, za wolność polis życie?

 

W sprawie nauki fechtunku, ważny głos zabrał tytułowy Laches. Wiadomo – mówi – że w tych kwestiach prym wiodą Lacedemończycy. Zatem jeśli ktoś naokoło Spartę omija, i wszędzie swych sztuk naucza tylko nie tam, gdzieżby najwyżej go docenić mogli, to może to być oszustwo jakieś. To tak jakby kto twierdził, że przednią tragedię wysmażył, a w Attyce jej wystawić nie chciał. Dodatkowo Laches zdaje sprawozdanie z tego, jak oglądał już wcześniej pewnego siebie podczas pokazu Stezileosa, który dziś się pięknie popisywał i wielkie sam o sobie słowa mówił. Innym razem zaś w niezłej biedzie go można było oglądać. Podawanie się za mistrza powszechnie podziwianej sztuki budzi zawiść. Zatem „jeśli w jakiś niebywały sposób nie góruje się dzielnością nad innymi, to nie ma rady, nie uniknie śmieszności ktoś, kto by się podawał za mistrza w tej umiejętności.”

 

Laches zatem zwraca naszą uwagę na dość szczególny problem. Wyjaśnia to przy okazji odpowiedzi na pytanie o swój stosunek do mądrych, uczących życia dysput. Jest on prosty lecz podwójny. Z jednej strony, kiedy ktoś mówi o dzielności czy mądrości i mówi to ktoś, kto naprawdę jest wart tych słów, to budzi radość i zachwyt: „Mam przed sobą zarazem tego, który mówi, i mam jego słowa, i widzę, że jedno drugiemu odpowiada i zgodnie brzmi. Całkowicie mi się muzykalny wydaje ktoś taki. Najpiękniejsza w nim harmonia panuje – nie chodzi o jego lirę i narzędzia zabawy – tylko prawdziwa harmonia wewnętrzna: zgodność słów i czynów w życiu.” Jeśli zaś mówi ktoś, kto nie postępuje wedle swych słów, to nudzi tym więcej im bardziej mu się wydaje że pięknie opowiada.

 

Ów test wiarygodności Lachesa, nie daje się stosować łatwo. Wydaje się jednak, że aby samemu wiedzieć kogo w życiu słuchać, i jeśli samemu się chce być przez swych synów słuchanym, to trzeba się tego uczyć. Sam hołd składany powstańcom nie jest jeszcze żadną, wielką deklaracją. Pytanie, czy istnieje w ogóle sens zapewniania o gotowości do umierania za ojczyznę? Zapytajmy podobnie, czy chrześcijanin powinien zapewniać, że jest w stanie oddać życie za Chrystusa? Tradycja męczeństwa jest ogromna, ale należy pamiętać, że jest to krąg elitarny, męczeństwo chrześcijan to akt wielkiego upodobnienie się do Boga.

Ale pamiętajmy, że jeśli ktoś byłby za słaby i miałby nie sprostać tak heroicznemu aktowi, to lepiej niech ucieka. Gdyby było trzeba, i gdyby strach mnie kiedyś obleciał, obiecuję, wyprę się jeszcze Polski. Inaczej się nie godzi, niech polskość wstydu nie zazna…

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka