Prospero, bohater szekspirowskiej Burzy, w II Akcie sztuki ledwie utrzymując uwagę swej drogiej córki, opowiada swoją historię panowania i utraty władzy, rozpoczyna swój plan od kanonicznego wykładu mającego nadać przyszłemu pokoleniu projektowaną tożsamość. W 1995 roku, Adam Michnik i Włodzimierz Cimoszewicz publikują wspólnie w „Gazecie Wyborczej” głośno komentowany tekst O prawdę i pojednanie. Obaj podpisani odwołują się do dziedzictwa Solidarności jednocześnie przyznając, że mają odmienne życiorysy i odmiennie oceniają wiele faktów polskiej historii. Przywołują list biskupów polskich do biskupów niemieckich – Przebaczamy i prosimy o przebaczenie i pytają, czy podłe ataki na zwolenników dialogu i pojednania w Polsce, są nieuchronnym przeznaczeniem? Postulują zjednoczenie się wokół idei, które łączą mimo różnic, a następnie przedstawiają wykład najnowszej historii, od drugiej wojny światowej wspominając jedynie o okupacji hitlerowskiej, po obrady okrągłego stołu, wyrażając dezaprobatę dla podważania ich doniosłości i martwiąc się jednocześnie, że nie udało się jeszcze na stałe wprowadzić do życia publicznego zasady porozumienia. Na koniec Autorzy proponują utworzenie grupy osób zaufania publicznego, które stworzyłyby „raport dla prawdy i pojednania”, oto plan wprowadzenia nowego porządku, tak aby nie zostawiać swym dzieciom destrukcyjnego konfliktu.
Plany mają iść dalej. Miłość i ślub Ferdynanda i Mirandy, dzieci zwaśnionych władców, mają zapobiec przyszłym konfliktom. Wykreowana miłość wprowadzona na scenę publiczną jako gwarant założonych celów politycznych staje się motywem także współczesnych dzieł literackich. W najnowszej powieści Bronisława Wildsteina odnajdujemy wątek Niecnoty, który w wąskim gronie skupionym wokół prezydenta przygotowuje plan wyeliminowania Widłaka, jednego ze zdolniejszych polityków prawicy, mogących zagrozić pozycji lewicowych liderów. Jego słabością może okazać się córka. Za pieniądze wynajęto rasowego podrywacza, by uwiódł córkę Widłaka, a następnie wziął z nią ślub. Zrozpaczony ojciec usiłował temu przeciwdziałać wykorzystując swoje wszystkie polityczne wpływy. Jego działalność została zinterpretowana jednoznacznie: „czysta miłość łamana jest przez bezwzględnych polityków z gębami pełnymi frazesów o moralności”. Wyczarowana para stała się szybko przedmiotem zainteresowania mediów a po niedługim czasie zostali bohaterami młodzieży polskiej. Media będą ścigać się w opisach zepsucia konserwatywnej polityki przeciwstawiającej się młodzieńczemu uczuciu. Po kilku miesiącach, kiedy podstawiony małżonek rozwiedzie się z córką znanego polityka, nikt już nie będzie się tym interesował. Wydaje się, że opisywana historia powinna być dowodem na triumf politycznego racjonalizmu, wszelkie założenia zadziałały, podobne uczucie towarzyszy nam, kiedy myślimy o nowym ładzie jaki zagwarantować ma ślub Mirandy i Ferdynanda z Planu Prospero. Jednakże podejrzenia Mirandy, że Ferdynand w razie gry w szachy o królestwa mógłby oszukiwać, jak i szantaże podrywacza iż zdradzi historię spisku Niecnoty, sprawiają, że nie wierzymy w powodzenie planu.
Adam Michnik powiada, że w Polsce bez Kościoła ani rusz. Że wszelkie zmiany modernizacyjne, jeśli w ogóle, są możliwe z Kościołem. Zatroskani i nie rozumiejący dlaczego Adam Michnik nie wydaje się patronem polskiego przebaczenia, szczególną uwagę zwracają, na atencję, rozwagę i ogromny szacunek, jakim Michnik darzy Kościół Katolicki w Polsce. W 44, seksualnym numerze „Frondy” znajdziemy perełkę, dwustronicowy tekścik Marcina Mścichowskiego. Jak pisze autor, Redakcja „Wyborczej” często porównuje się do francuskiego „Liberation”. We francuskim dzienniku, nie ma jednak rubryki religijnej, odpowiednika „Arki Noego”. Po co „Arka” w „Wyborczej”? Propozycja odpowiedzi jest następująca: „Kościół w Polsce jest zbyt silny, żeby go ignorować lub otwarcie mu się przeciwstawiać. Można jednak Kościół uprawiać.” Oto właściwie wyłożona atencja i szacunek Michnika do Kościoła. Uprawianie Kościoła pozornie może brzmieć jak, uprawianie polityki. Więcej jednak wydaje się mieć wspólnego z szamaństwem i uprawianiem czarów zamiast dążenia do władzy. Kto chce wpływać na polską opinię, musi oswoić Kościół, albo pozwolić Kościołowi grać głos w rozpisanej już przez siebie fudze. Teorię kompozycji przedłożył Michnik, kto wykonawcą?
Nowym, wielkim „rozgrywającym” w Kościele Katolickim jest ITI, firma Jana Wejcherta i Mariusza Waltera. Niedawno wykupiła pakiet kontrolny udziałów w deficytowym „Tygodniku Powszechnym”. Kilka miesięcy temu zwracał na to uwagę na łamach „Wyborczej” (sic!) Dariusz Gawin: „W "bezliczebnikowej" Rzeczypospolitej głównym rozgrywającym stał się ITI - i szerzej: media elektroniczne. ITI pełni dziś taką rolę, jaką w III RP pełniła Agora. To wielka zmiana, której znaczenie dopiero zostanie dostrzeżone”. TVN odpalił również kanał religijny. Na co to wielkiej telewizji?
Lekcja Michnika została odrobiona. Nie ma opiniotwórstwa bez religii. Tak wykuwa się Kościół Waltera. Czy jego twórca może być dla swych owieczek wiarygodny? – pyta Mścichowski. 22 lutego 1983 roku Jerzy Urban w liście do generała Czesława Kiszczaka rekomendował Waltera na szefa specjalnego pionu propagandowego w MSW, którego celem miałoby być „programowanie i realizacja czarnej propagandy” oraz „prowadzenie przemyślanej, zręcznej i stałej kampanii na rzecz zmiany obrazu SB, MO, ZOMO w społeczeństwie i inicjowanie akcji tych służb dla ocieplenia ich wizerunku”. Urban uważał, że nikt się w tej roli lepiej nie sprawdzi. Dziś uczeń ma nowe zadania, a protektor – trzeba przyznać – miał nosa.
Umiejętność ocieplania wizerunku aparatu realnej politycznej przemocy jako swego rodzaju akt narodzin jednego z największych i najważniejszych podmiotów polskiej sfery publicznej wydaje się być symboliczny. Dzisiaj wyczuwamy, że stacja przenosi nas na wyspę, w której dzieją się czasem nieprzyjemne rzeczy, niemniej jednak w ramach rzeczywistości wirtualnej, w ramach telewizyjnej magii nikomu nic stać się naprawdę nie może. Poprzez organizowanie swoich medialnych burz, ekranowi Prospero są w stanie poprzez niewinną przemoc realnie oddziaływać na przebieg wydarzeń, czynią to jednak w dość wąskiej sferze rozumienia polityczności. Realna polityka dzieje się niejako obok, lub poza magicznym spektaklem. Współczesny Prospero posiada ogromną władzę, rezygnując jednocześnie z przemocy w polityce, tak naprawdę nie bierze w niej udziału do końca. Osłania ją magicznym spektaklem nie będąc jednocześnie pewnym, czy tworzona medialna burza, będzie miała jakiekolwiek odniesienie do rzeczywistości pozascenicznej. A jeżeli tak to jakie? Współczesny Prospero jest ważny, nie raz wydaje się wszechmocny, jednak ostatecznie jest bezradny, a przebaczenie jakie miało się dokonać w świetle reflektorów, wydaje się wręcz niemożliwe.
Fragment eseju napisanego na seminarium "Teologii Politycznej" 2007/2008 na UW
Inne tematy w dziale Polityka