Kolejna krótka notka... Najpierw miałem zamiar nadać jej tytuł "ekofanatykom ku rozwadze" ale problem dotyczy nas wszystkich.
Otóż ... dzisiaj w kolejce przed stoiskiem z warzywami na placu targowym pomyślałem sobie, że dobrzeby było gdyby zamiast tych kilku miejsc parkingowych obok tak jak kiedyś rosło tam parę drzew, które rzucały swój cień na ten teren.
Rozgrzany beton potęgował jeszcze uczucie gorąca ale przecież jak sięgam pamięcią w lecie temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza to nic nadzwyczajnego (naprawdę dobrze pamiętam gorące lata z przeszłości i wypaloną przez słońce trawę na osiedlu która teraz w najlepsze mieni się zielenią). Więc o co chodzi ?
Wybetonowaliśmy oraz pokryli asfaltem miliardy metrów kwadratowych na kontynencie (beton oddaje zakumulowane ciepło potęgując jeszcze efekt uczucia gorąca), wycieliśmy miliony drzew (które zapewniają utrzymanie odpowiedniego poziomu wód gruntowych i wilgoci) przeprowadziliśmy melioracje i osuszyliśmy całe regiony (Wielkopolska została poddana temu procesowi już w XIX wieku, a teraz zmniejszenie ilości opadów grozi jej zamianą w pustynię).
Pominę już sam fakt, że wody opadowe zamiast wsiąkać w glebę wartkimi strumieniami spływają do kanalizacji i dalej do rzek co w przypadku nawalnych opadów powoduje gwałtowne wezbrania wód i nagłe powodzie...ale nie o tym jest ta notka.
Chcieliśmy stworzyć sterylny, gładki i przewidywalny świat ale w swoim zapale zamieniliśmy go w patelnię i teraz jesteśmy zaskoczeni, że w lecie potrafi być gorąco, a to, że nie pozwolimy komuś napalić zimą w kominku wcale nie spowoduje, że następnego lata znowu stojac na wybetonowanych placach nie będziemy narzekać na upały.
