Vitus Vitus
447
BLOG

Ostatni bój Prezesa?

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 10

 

W moim poprzednim blogowym życiu napisałem poniższy esej, który o dziwo nie stracił nic na aktualności
 
Choć od czasu prezydenckich wyborów wiele medialnej wody nalało się do uszów przeciętnym zjadaczom szwajcarskiego sera i francuskich bagietek (razowiec to obciach), to jednak temat elekcji najbardziej ‘reprezentatywnego’ z uporem wypływa na powierzchnię, jak przysłowiowa oliwa. Ówczesne ruchy prezesa Kaczyńskiego i premiera Tuska, były logicznym następstwem działań zapoczątkowanych, tuż po katastrofie w Smoleńsku, przez byłego marszałka sejmu Bronka Komorowskiego. Wtedy ten pośpiech w przejmowaniu strategicznych pozycji w państwie, niejednokrotnie połączony z łamaniem konstytucji, wynikał chyba z obaw, że wyborów może nie wygrać. Stąd też, pełne zdziwienie w jego otoczeniu wywołał fakt, że główny oponent (Jarosław Kaczyński) rozpoczął swoją kampanię prezydencką z dużym opóznieniem i w wręcz letargicznym stylu.. Prezes PiS po długiej żałobie powrócił na scenę polityczną bez formy i w stanie widocznej apatii – chyba jednak pozorowanej, ale o tym później. Ktoś mógłby pomyśleć, że nie zależało mu na najwyższym urzędzie w państwie, a nawet dojść do wniosku, że usłuchał rad premiera Tuska i zrezygnował z nic nieznaczących kandelabrów...
 
Cała kampania PiS była na miękko i ciągneła się, jak lemingowa legumina. Nawet dyżurne skwarki typu Palikot, Niesiołowski, wraz z ‘wieszczami’ narodu (Kutzem i Wajdą), nie potrafili wywołać żadnych oszołomskich reakcji, i zdobyć kilku kąsków na pożarcie dla wygłodzonych medialnych zastępów. Na naszych oczach ‘ziejący ogniem nienawiści’ PiS przeistoczył się w partię ‘pisników’ i kompletnie oddał się misji szerzenia bratniej miłości - podobnie jak hippisi w latach 60-tych. Zabrakło tylko Maryli i kolorowych wozów...
 
Aby uwiarygodnić ten wizerunek, prezes wydelegował ‘gladkich i ładnych’ do prowadzenia swojej kampanii. Znikneły wszystkie jastrzębie na czele z Kurskim i Macierewiczem, a na scenie pojawili się Poncyliusz, Jakubiak i Kluzik-Rostkowska. Z takimi nawet radio ZET nie miało problemu prowadzenia kulturalnej, i na salonowym poziomie, rozmowy. A naród, ciągle jeszcze oszołomiony po żałobie i olany po powodziach, zupełnie zatracił umiejętność poruszania się w ‘medialnej rzeczywistości’, a co dopiero wyboru. Za komuny było łatwiej, bo jedyny i słuszny wybór; za Bolka było czerwono i różowo (chodził po alejkach z Kiszczakiem, wyzwalał Polskę, a potem pił wódkę z Michnikem); za Tuska to dobro przeciwko złu (tak jak w eksperymencie na psach Pavlowa, tyle że przełącznik światła został zastąpiony wielozadaniowym pilotem), a tu nagle cisza i szarówka – co prawda z oddali dochodziły odgłosy wojennych werbli, a rzeczywistości blaszanych bębenków. Trochę ci pod krzyżem psuli całą sielankę, ale tym zajął się kościoł - bo jak nie, to przelecimy się po włościach.... I nieważne było kto, bo tacy podobni, i najważniejsza to zgoda, bo łączy. No i Bronek, bo obiecał zniżkę na bilety...
 
‘Wszelkie prowadzenie działań (zbrojnych) opiera się na zwodzeniu przeciwnika. – Sunzi’
 
Jarosław Kaczyński nie przegrał wyborów prezydenckich, bo postawił na ‘złe konie’. Jarosław Kaczyński postawił na ‘złe konie’, by przegrać wybory prezydenckie... A te ‘złe konie’ nie były takie złe, bo skutecznie ‘wykonały’ powierzone zadanie. Czy już wtedy, Prezes wiedział o ‘piątej kolumnie PJN’ i wykorzystał to dla własnych, dalekosiężnych celów? Z perspektywy czasu wydaje się, że posiadał taką wiedzę...
 
Kaczyński wykonał ruch vabank. Zrozumiał, że prezydentura to ponowne wejście w sytuację patową i wyrok śmierci dla PiS-u. Nie ma co tu rozwodzić się nad sposobami egzekucji. Wsio rawno.Obudzeni z ‘medialnej śpiączki’ Polacy byli gotowi wybrać brata Lecha na prezydenta. Wystarczyło zamachać szabelką, wskazać palcem winnych katastrofy i obiecać powodzianom nowe domy. Prezes PiS-u nie wykorzystał tego kredytu narodowej empatii i rozbudzonego patriotyzmu, bo wiedział, że to stan krótkotrwały, i że Polskę drąży inna, o wiele grozniejsza  choroba – zbiorowa amnezja, która dość łatwo ulega wpływom środków masowej manipulacji. Empatia i patriotyzm pomimo swojej olbrzymiej, bo wielomilionowej siły, to był za mały kredyt by przejmować władzę i zapoczątkowywać spokojne i rozsądne rządzenie krajem. Tu potrzeba czegoś większego – namacalnych dowodów na nieudolność ekip rządzących i ich finansowo-medialnego zaplecza. Oddanie całkowitej władzy w ręce PO, to zmuszenie Tuska do wyjścia z cienia i obnażenie jego polityki ściemniania...
 
Wojnę ‘na słowa, iluzje i magię gestów’ prowadzącą do degeneracji struktur państwa i społeczeństwa, wypiera walka o ukazanie prawdziwego oblicza władzy i stanu państwa. A kiedy ukaże się nam ta prawdziwa gęba, to tylko wtedy i tylko wtedy obudzeni Polacy będą mogli  wpłynąć na swoją przyszlość . I tylko wtedy władza będzie miała sens i rozumne poparcie. Dla Kaczyńskiego jedynym miejscem do rozegrania batalii o Polskę swoich marzeń jest gmach Sejmu, a nie przepychanki na Krakowskim Przedmieściu pomiędzy Pałacem Namiestnikowskim a Urzędem Rady Ministrów.
 
Wpuszczony w maliny Tusk, po niewczasie, wybuchnął jak wulkan i wyrzucił w przestrzeń medialną gęstą popiołową chmurę. Sensacja goniła za sensacją. Niestrudzony Palikot ogłosił się ojcem odrodzenia narodowego. Odkurzono krew Olewnika, zabrano się za dopalacze, wyciągnięto sprawy uwłaszczeń, przypętał się Nobel i modne in vitro. Do tego doszła jeszcze debata nad budżetem, Wajda myślał o nakręceniu ‘Smoleńska’ z Angeliną Jolie i Danielem Olbrychskim, Tusk przeprowadzał się do Sejmu, a dług rósł i rośnie....Wybory samorządowe niewiele tu zmieniły, bo burza dopiero nadchodzi
 
Można, też na to spojrzeć w sposób dość cyniczny i stwierdzić, że albo Kaczyński otrzymał ‘ofertę nie do odrzucenia’, albo w dalszym ciągu przestrzegał reguł gry ustalonych przy okrągły stole...
 
Na jednym z blogów pojawiło się taki oto opis:Rzeczywiście, PiS to nie żadna prawica, tylko umiarkowane, centrowe ugrupowanie z dorobioną „faszystowską” gębą. Wprawdzie wyborcy radiomaryjni wciąż odgrywają w jego przypadku sporą rolę, ale nie na tyle znaczącą, by uznać ich za czynnik współkształtujący ideowe oblicze partii. Ostra bogoojczyźniana retoryka jeszcze o niczym nie świadczy. To tylko słowa, które mają pozycjonować PiS po prawej stronie sceny politycznej.
Osobiście nie podejrzewam Kaczyńskiego o tak daleko idący cynizm, chyba że ‘oferta’ ciagle wisi nad jego głową...
 
Ta enigma, już wkrótce zostanie złamana. Otóż stoimy przed kolejną rundą, być może ostateczną dla PiS i Prezesa. Karta „tragedii w Smoleńsku” odegra w niej istotną rolę. Zdają sobie z tego sprawę działacze PO i wasalskiego PJN. Wykonano już pierwsze manewry strategiczne w celu wzmocnienia, mocno nadszarpniętego wizerunku – stąd tak bardzo skondensowana aktywność Komorowskiego na arenie polityki międzynarodowej. Skolei, na krajowym podwórku, pierwszy ruch obronny wykonała poseł Jakubiak – propozycja stworzenia komisji sejmowej majaca na celu osłabienie siły uderzenia PiS, albowiem poseł Macierewicz jest naładowany niezwykle wybuchowo...
Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości