Vitus Vitus
584
BLOG

Jak ubić smoleńskiego smoka

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 5

 

Wszyscy chyba znamy legendę o wawelskim smoku i dzielnym szewczyku. W skrócie - dla przypomnienia. Cwany szewczyk, używając fortelu, zgładzil żarłocznego smoka, który dręczył pracowitych obywateli wawelskiego grodu. W nagrodę, poślubił księżniczkę i dostal połowę królestwa – tak przynajmniej opiewała oficjalna wersja, rozdmuchiwana  przez królewskich heroldów. Po kilkuset latach, mało kto już wie, że prawda jest bardziej banalna i nie tak bajkowa...

 

Otóż smok, to nie był żaden smok, tylko Franek Jutro, który gospodarzyl z dość dobrym skutkiem (za dobrym, jak na gust ówczesnego włodarza Wawelu) w okolicach podgrodzia. Dzięki przedsiębiorczości i efektywności, jego towary zaczeły wypierać z rynku dominujace do tej pory, choć kiepskiej jakości, produkty firm grodowych. Nie potrzeba było wiele, by królewscy skarbnicy zatrąbili na alarm, bowiem nastąpił gwałtowny spadek przychodów do królewskiego skarbca, z tytułu podatku od zysku i obrotu... Reszta to już ta niezapisana bajka.

 

Król zatrudnił zawodowego bajarza – pseudonim ’Szewczyk’, który w dość krótkim czasie zdołal wyeliminować Franka z konkurencji, za co otrzymal pokaźną odprawę i bezpłatny roczny abonament w grodowym burdelu... Bajarz na początek zebrał okolicznych proboszczy i obiecał większe datki na tacę w zamian za ‘boże słowo’, potępiające lichwiarstwo królewskiej konkurencji. Następnie rozgłosił po okolicy, że Franek Jutro to tak naprawdę Franek Wczoraj, co wzbudziło zrozumiałe podejrzenia co do jego uczciwości i legalności niektórych akcji promocyjnych na rynku. Na przykład używał miejscowych bezrobotnych przebranych za różne nieziemskie istoty (był też smok), by przyciagnąć klientelę do swoich straganów. W tym samym czasie, król ogłosił ‘Grand Sale’ - i Franka interes padł na mordę...

 

I tak zrodziła się skuteczna metoda walki z konkurencją, która przetrwała do dziś. Zmieniono nieco formę i oprawę, ale generalna idea nie poddała się zębowi wieków... Znikneły jedynie bajki, bowiem w naszych czasach, wystarczy dobry artykuł w Gazecie Wiodącej...

 

Po co o tym piszę? To tak dla przypomnienia, bo skleroza w naszym społeczeństwie osiąga zatrważający poziom, i jest grożniejsza od sezonowych powodzi... Nieoficjalna wersja legendy o ‘Szewczyku’ może posłużyć, jako prosty przyrząd do odszyfrowywania najpiękniejszych opowiastek pisanych przez naszych politycznych artystów.

 

Jeden przykład, i życzę miłej zabawy przy kolejnych sensacyjnych wydarzeniach. Przypominam, najpierw zachodzi obróbka duchowa i metafizyczna, potem następuje dorabianie gęby, a na koniec zachodzi operacja kojenia i leczenia skołatanego ego... Kilka dni temu opublikowano list dominikanina Ludwika Wiśniewskiego, w którym kościół został ukazany w mało ‘duchowym’ świetle. Oczywiście celem tej operacji było postawienie biskupów pod ścianą, po to tylko, aby przez jakiś czas trzymali języki za zębami... Następnie podpuszczono etatowego Lucyfera do kolejnej piekielnej wypowiedzi, tym razem na poziomie stosunków międzynarodowych. Słynny już list premiera Camerona do prezesa Kaczyńskiego, rozsiał zapach siarki po wszystkich dostępnych mediach. Jakby tego było jeszcze mało, to przyboczny Dusiołek-Dorn padł odurzony przed sejmowymi kamerami... Na tak przygotowane podium wszedł uśmiechnięty premier rządu i zamachnął się drewnianą szabelką na wiązankę maków. A publika zawyła i poczeła skandować: DONEK, DONEK, DONEK...

Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości