
Na zabawie u Schetyny, garstka gości wcina bliny
Ciężkie czasy, płaczą goje - śledź z kartoszką не вкусное
Bronek z Donkiem liczą kasę, nie wystarczy na kiełbasę
Znów vatować trzeba masy, lub pod zastaw oddać lasy
Sąsiad Olek - ten ma życie, fundusz zrodził mu obficie
Stąd u niego fajna feta, wszyscy piją kaberneta
Olek stawia i funduje, nikt nie pyta kto żyruje
Elitarna trwa biesiada, szumno, głośno u sąsiada...
A u Grzesia wzrok ponury, nie ma szmalu, same dziury
Czas na zmiany i reformy, tam pięniadze są platformy
Wołać Leszka, wołać Janka, bo to nasza jest śmietanka
Dzielić trzeba równo - wicie, bo inaczej skończym życie...
Olek fundusz elitarny, chciał zapisać młodej gwardii
Kiedy jednak głos debaty dotarł doń, jak pięść do japy
Zmienił zdanie, potarł skronie. Widząc, że mu sąsiad tonie
podał rękę, dług umorzył, do budżetu coś dołożył...
Sąsiad sąsiadowi bratem, tak ratują się przed katem...
Siedli razem, podzielili, do biesiady powrócili
A dla ciebie morał jasny, jeśli chcesz być dziadek przaśny.
Kopnij w zadki dwóch tych gości, to gwarancja twej starości
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości