Vitus Vitus
809
BLOG

Jak rozpętałem atak na Salon24

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 34

             

Tak, być może był to zwykły przypadek, ale 48 godzin temu wyglądało to nieco inaczej. Puściłem na Salon notkę o ‘latających kolibrach’ i ‘podejrzanych’ konszachtach PJN z US Defense Advanced Research Projects Agency. Po kilku minutach sprawdziłem, jak się jej (notce) żyje na łonie blogowej natury – czuła się dobrze i kręcił się już koło niej miły komentarz, miłośnik zajączków (Ander). Ledwo zdążyłem odpowiedzieć, a tu klops – biały ekran i brak połączenia...
 
Zacząłem miotać się, jak premier na orlikowym boisku. Wyczerpałem cały repertuar swoich komputerowych umiejętności: firewalls, clean-up, adds-on itd. Skonsultowałem się nawet z sąsiadem, programistą w Yahoo, i nic – dalej biały ekran...
 
Naszły mnie ponure myśli. Co ja teraz pocznę bez Capy, Aspiryny, Kasandry, Pięknych Myśli, Coryllusa, Lema, Panny Wodzianny, wielu ‘bardzo wybitnych’ i całej plejady wspaniałych blagierów, umilających mi poranki i wczesne popołudnia. Co teraz? Będę czytał książki? Będę włóczyl się po barach? Wpadnę częściej do biura? Brrrr, przeszły mnie dreszcze na samą myśl o takiej, pozbawionej emocji, egzystencji...
 
Zadzwoniłem do kumpla w Langley - byłem zdesperowany. Dzwonię do niego tylko w sprawach wysokiej wagi, gdzie racja mojego stanu jest na najwyższym poziomie zagrożenia.
 
Doigrałeś się.” - odpowiedział z ironią w głosie, po tym jak opisałem mu całą sytuację.
Na pewno dopadły cię RYBKI*, za przekazywanie poufnych informacji...” - dodał.
Ale ja tylko tak żartowałem. Możesz to jakoś odkręcić? ”– załkałem z nadzieją.
OK.” – klik…
 
Nie mogłem usiedzieć w bezczynności, musiałem działać. Pognałem więc do biura. Z nadzieją włączyłem komputer. Kilka uderzeń w klawiaturę, i na monitorze pojawił się złowrogi - ‘NO CONNECTION’. Zamarłem w bólu. W mojej głowie rozpętała się burza:
 
Też wymyśliłeś, na dowcipy ci się zebrało, terrorysta! A co z innymi? Co z moimi współ-blagierami? Czy ich też pożarły RYBY?
 
Wróciłem do domu w rozterce... Późno w nocy, zadzwonił telefon. Po drugiej stronie, zmęczony głos wymruczał mój los:
 
To nie RYBKI. Wygląda na to, że to sprawa lokalna. Ktoś zarządził DDoS atak. Serwer niemiecki, chyba w Dreźnie, ale nie mam pewności – to już nie mój wydział.”
Czyli to nie ja?!” - wykrzyknąłem z ulgą.
No tego, to nie możemy być pewni do końca. Nieprawdaż? ” – zadrwił, klik...
 
Następnego dnia... Alleluja !!!
 
*PISCES - RYBY (Personal Identification Secure Comparison and Evaluation System)
Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Rozmaitości