"Chłopie, jesteś już stary i biedny
Po twym wzroku widać, że chcesz już tylko spokoju..."
tekst opowiada o starzeniu się człowieka i bezsensie przemocy...
Podobnie jak gafy wybitnego Prezydenta, tak wpadki ‘pi-jarków’ przechodzą już do annałów głupoty. Wielokrotnie na tym blogu, ostrzegałem Prezesa przed tymi nieudacznikami. Żadnej finezji, żadnej wyobraźni, żadnego polotu, tylko chamskie zżynanie z programu konwencji partii amerykańskich Sztuczki z tworzeniem wybuchowej i naładowanej energią atmosfery dobre są dla ‘jankesów’, ale nie w stodołach i przydrożnych zajazdach. Do tego dochodzi dobór muzycznego repertuaru – prosto z zabawy w remizie strażackiej...
Fakt, że ‘pi-jarki’ skorzystali z mojej rady, i celem podkoloryzowania bladości cery Pana Jarosława zaczęli pokazywać go w otoczeniu pięknych i zgrabnych. Ale jak to zwykle bywa z rzemieślnikami: złapali pomysł, rzucili na tapetę, jednak brak obycia i wyczucia spowodował, że wyszło sztucznie i pretensjonalnie. Zabrakło ‘punch line’ czyli właściwego i trafnego sposobu przekazu. Tym różni się artysta od wyrobnika... Nie jest to sytuacja wyjątkowa, bowiem podobnym wyczuciem wykazuje się minister Zdrojewski stając w obronie wybitnego rzemieślnika – Kuby Wojewódzkiego.
Przy tym głąby zapomnieli, że Prezes czuje się zagubiony w roli showmena. Jakby tego było mało, to mu przypomnieli, że stary, i że nadchodzi czas by odstawić go do kąta... Zgroza! Jakby Prezes znał nieco angielskiego, to szybko połapałby się, jaki mu tam numer wykręcają, i na początku przemówienia walnąłby odpowiedni komentarz, a tym samym wyszedłby na wielkiego i na swoje...
Wystarczyłoby, gdyby powiedział: ‘Super robota chłopaki...z remizy. Piosenka na schwał, tyle że dobra na wesele, kiedy goście mają już nieźle w czubie... Wyślę was wszystkich na obowiązkowy kurs języków obcych, abyście następnym razem nie zrobili mi nowego obciachu...a radiu TOK FM dali mięso na żer’ Tak bym Prezesowi doradził. No ale w tym czasie balowałem w Santa Monica, a Prezes otoczony był tymi ‘chłoptasiami’, i wyszło tak jak wyszło – chamerykańsko i w malinach...
Miarka się przebrała, czas na zawodowców. Jeszcze raz apeluję do Prezesa: żadnych kursów języków obcych, tylko ‘pink slip’ i szerokiej drogi – najlepiej A2...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości