Tak można, krótko i treściwie, zrelacjonować wizytę Prezesa u najwybitniejszego dziennikarza naszej krainy. Ktoś zadał pytanie - czemu to miało słuzyć? Odpowiedź bardzo prosta - by ukazać Polakom, jak pracują ‘niezależne’ media...
Magister Lis nie zadał ani jednego pytania, które dotyczyłoby spraw ważnych dla Polski. Ani słowa o bezrobociu wśród młodzieży, ani słowa o dramatycznie rosnącym zadłużeniu, ani słowa o bałaganie na kolejach i na drogach, ani słowa o służbie zdrowia, ani słowa....
W zamian była pyskówka na temat prawidłowej wymowy imienia kanclerz Merkel, kryminalnego rekordu Starucha, poprawnego tytułowania Donalda Tuska i szacunku dla prezydenta Komorowskiego - ten swego czasu wykazał godny podziwu szacunek dla śp. Lecha Kaczyńskiego nabijąc się z jego wizyty w Gruzji - kiboli i wolności słowa na stadionach, a na koniec o pozycji kobiet na listach PiS-u...
Jakżeż wybitne i wnikliwe zgłębianie tematu przyszłości Polski. Dzięki takim tuzom dziennikarstwa, wiemy mniej i gadamy więcej, a w głowie pozostaje ino szum. Bowiem, swoim zwyczajem, red. Lis przekręcił formułę rozmowy prezentowaną przez Prezesa: WIĘCEJ WIEM, MNIEJ MÓWIĘ, na: WIĘCEJ MÓWIĘ, MNIEJ WIEDZĄ...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości