Prezes wypuścił na wolność brzęczącego ‘bączka’, o zgrozo, w czasie przesłuchania przez gwiazdę polskiego dziennikarstwa – mgr Lisa, czasowo wypożyczonego kulejącym mediom z kraju ościennego... Nie byłoby w tym nic niezwykłego – Prezes znany jest z miłości do owadów i generalnie całej natury, tej polskiej rzecz jasna – gdyby nie to, że w tym wiekowym momencie (kiedy bączek gotował się do lotu) rozgorzała dyskusja na temat damskiego pistolecika, który Prezes oddziedziczył po swojej – zamiłowanej w militariach - babci z Woroneża i jego stosunku (znaczy co myśli) do gwiazdy ‘Salt’ Angeliny, a że Prezes nieco przygłuchy (wiadomo, wiek robi swoje), to skojarzył to z kanclerką, tą z DDR i innymi miłymi skojarzeniami, jak Drezno i Wrocław, na ten przykład... I poszła lawina: Lis czmychnął do nory- znaczy mgr Lis wskoczył pod fotel, publika wpadła w panikę, a w świat błękitnych okienek pomknął dramatyczny obraz zamachu Prezesa na europejską demokrację w berlińskim wydaniu, prosto z Alexander Platz...
W odpowiedzi na tak brutalny atak, zmobilizowana została cała Bundeswehra, a z Paragwaju i Chile przybyli ‘military advisers’. W Rosji tysiące ochotników, głównie weteranów wojny ojczyźnianej, zaczęło się zgłaszać do punktów werbunkowych. W Stanach zgromadziły się tłumy, przed bankami na Wall Street, z żądaniem, by te wspomogły finansowo działania zagrożonego ‘Fatherland’. Prezydent Obama nakazał natychmiastowe wysłanie wózków inwalidzkich i butli tlenowych, aby gieroje mogli atakować z animuszem bez utraty oddechu...
Jednym słowem kabaret nie z tej ziemi. Polsko, Ojczyzno ty moja...