Palikot to nie wyraz wolności polskiego społeczeństwa, ale miara jej utraty na rzecz uczestnictwa w happeningach zbiorowej głupoty, kosztem własnej niezależności i poczucia przynależności do ponad tysiącletniej tradycji narodowej...
Podobnie jest z walką o krzyż, gdzie stawanie w obronie krzyża, to manifestacja indywidualnej wolności, siły i wiary w naszym narodzie. Siły i wiary noszonej w sercu, a nie w procesjach, na których, nie tak jeszcze dawno, zbierały się tłumy inspirowane hasłami płynącymi z ambon. Bo tylko tam i wtedy, czuło się namiastkę wolności i solidarności, gdzie na chwilę odkładano na bok mentalność komunistycznego niewolnika, która była głęboko zakorzenioną fasadą naszej egzystencji w szarej codzienności polskiego socjalizmu. W dzień kierowca pierwszego sekretarza podstawowej komórki PZPR, a nocą i podczas niedzielnej mszy – partyzant Wałęsy... Ta tak dobrze wyćwiczona fasadowość, na tyle głęboko utkwiła głowach – nawet samych posłów wybranych przez naród w wolnych wyborach - że zawieszenie krzyża w Sejmie (w niepodległej już Polsce) odbyło się pod osłoną nocy – cichutko, z podwiniętym ogonem, coby karbowy nie podniósł kija...
Próba eliminacji krzyża z przestrzeni publicznej, to budowanie kolejnej fasady, to tresowanie następnego pokolenia niewolników pod hasłami tolerancji i liberalizmu. Tu nie chodzi o wyniesienie krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, czy z Sejmu, ale o wymiecienie go z serc i umysłów... Naród bez wiary, tradycji i zasad moralnych wzniesionych na bazie nauk kościoła, to zlepek społeczny kierujący się wyłącznie własnym interesem i werblami z żołądka... Takim potworkiem łatwo jest kierować, manipulować i rządzić.
Palikot to nie diabeł, ale miernik dezintegracji naszego narodu, który odchodzi od własnych korzeni, traci swoją indywidualność i wyjątkowość, ustępuje pola abstrakcyjnym i utopijnym ideom liberalnego matriksu, i zachłystuje się oparami konsumpcyjnego opium.
Krzyż powinien pozostać w Sejmie, ale nie na Sali obrad – trafnie pisał o tym Rolex, podążając śladem anegdoty Piłsudskiego: Czy wiecie, panowie, dlaczego budynek Sejmu jest okrągły? A czy ktoś widział kwadratowy cyrk?– lecz w specjalnie do tego wybranej sali, w sejmowej kapliczce. Wyniesienie krzyża powinno odbyć się przy fanafarach, rękami – najlepiej - samego prezesa. Koniec prowokacji, koniec bezsensownej dyskusji kierowanej i instrumentalizowanej przez poszukiwaczy sejmowych zadym, koniec bicia piany, a w zamian rozdziawione gęby i poczucie własnej siły, a to rezonuje i przemawia do wyobraźni...
Nie będzie lepszego pijaru dla wiary jednostki i siły narodu. Jeden warunek – krzyż pozostaje w sercach, jako symbol naszej woli i wolności...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości