Tusk, jeszcze z głową na karku...

Poleciały głowy premierów Grecji i Włoch, Papandreu i Berlusconi (znaczy jeszcze się ociągają, ale wyrok już zapadł - ciach i po kłopocie, czyżby?), z powodu kłopotów gospodarczych, a może raczej konfliktu z władzami Unii Europejskiej. Tak czy tak, jest to bez znaczenia, bowiem na naszych oczach rozgrywa się klasyczna farsa mydlenia ludziom w oczach, że następują zmiany, które mają na celu złagodzenie napięć społecznych i rozwiązanie narosłych problemów ekonomicznych – horendalne zadłużenie kulejących gospodarek. Winni zostali odsunięci. Faktycznie jednak mamy do czynienia z manewrem odbudowy społecznego zaufania, na bazie którego przeprowadzi się drakońskie reformy,  których celem jest odzyskanie (głównie przez banki niemieckie i francuskie) ryzykownych, i niekiedy z pogranicza spekulacji, inwestycji finansowych w tychże krajach.

 

Na naszym podwórku rozgrywa się podobna ‘operetka’, tyle że na nieco niższym poziomie – na razie lecą głowy ministerialne... ‘Nowi’ szefowie resortów otrzymają ‘carte blanche’ i wprowadzą niepopularne reformy, obwiniając przy tym swoich poprzedników za doprowadzenie do takiego, a nie innego stanu ich posiadłości. Kilka dni temu prof. Marek Belka zapowiedział nadchodzącą burzę – „Woda płynąca z kranów nadal będzie ciepła, ale z pewnością nieco chłodniejsza...” Inny specjalista od polskiej ekonomii, Stefan Kawalec zaapelował do rządu o udomowienie polskich banków, tych samych banków, które jeszcze nie tak dawno tak namiętnie prywatyzował. Nie jest tajemnicą, że ponad 70% udziałów w polskich bankach jest w posiadaniu obcych kapitałów. Zachodzi więc obawa, że w dobie kryzysu, może dojść do odpływu dużej ilości gotówki, celem nadrobienia strat powstałych w wyniku inwestycji w greckie obligacje. Tym samym Poska może stać się ofiarą niemiecko-francuskich przekrętów...

 

Na razie premier Tusk mocno trzyma głowę na karku i zabawia się politykierstwem na salonach. Do pierwszej kropli zimnej wody...